czy dzisiaj te zdjęcia widać? czy dalej są niewidoczne? ( ja nie wiem co sie dzieje? .... wszystkie są kopiowane z jednego i tego samego udostępnionego Albumu!)
kolejny dzień to prawdziwa rozterka; jest niedziela i ..... zjechał tu dzis chyba cały Kraków!
w zwykły wrześniowy weekend!- wyobrażacie sobie co tutaj musi się dziać w wakacje? albo w tak zwane długie weekendy, gdzie Polacy masowo wyruszają z domów?
normalnie masakra jakaś! - nie ma gdzie zaparkować, nie ma gdzie przysiąść, nie ma wolnych ławeczek, ani stolików w jakiejś knajpce na kawkę czy piwko! - wszedzie tłumy, gwar, jazgot
no takie to uroki jak jest wolny dzień!
Od razu powinnam napisać, że kilka dni, które przeznaczyliśmy na naszą „Jurę w wersji light” wystarczyłoby z pewnością pod warunkiem, że w te dni nie wchodziłby weekend! , czyli najlepiej jest zaplanowac sobie taką wizytę od poniedziałku do piątku ! , bowiem i tym razem niestety sprawdziła się złota zasada, że weekendy to jest najgorsza pora na jakiekolwiek wyjazdy. Tłumy ludzi i to co za tym idzie - ogólny rwetes i hałas nie sprzyjają odpoczynkowi w ogóle. Niestety do Ojcowa, Pieskowej Skały i okolic co weekend zjeżdża tu chyba cały Kraków!
tak wygladają tutejsze ulice w weekend - i nie jest to w jakimś miasteczku, tylko pomiędzy.... (tutaj trasa między ojcowem a Pieskową Skałą; kilometry zaparkowanych aut....
co więc robimy?
odkładamy wszelkie tutejsze atrakcje na jutro i pojutrze, jak weekendowicze wrócą do domów, a tymczasem uciekamy do lasu
Zamiast uczestniczyć w tym zbrojnym szturmie na wszelkie atrakcje okolicy wyruszyliśmy na leśny szlak, ale wybraliśmy sobie taki dość rzadko uczęszczany , bo mało wygodny ( prowadzący pod górę) , dlatego nie zbyt zatłoczony; jaka była więc nasza radość , jak okazało się że prawie nikogo tu nie ma, tylko my, szum drzew, malownicze ostańce w lesie i szalejący ptasi jazgot! Przez ponad 2 godziny spotkaliśmy tu dosłownie parę turystów i jednego rowerzystę wyczynowego, który po kamlunach zjeżdżał sobie na dół
trochę odetchnęlismy w tym cudnym lesie....
bo generalnie w czasie sobotnio-niedzielnym zapomnijcie od razu o jakimkolwiek odpoczynku, o ciszy, o spokojnym kontemplowaniu okolicy, ... .nic z tych rzeczy.... wszędzie są tłumy ludzi, a ja wkurzam sie jak ktoś non-stop mnie popycha , a tak to niestty wuglądało- a to plecakami piechurzy, wszędzie wrzeszczące dzieci, zapchane parkingi, korki, zastawione samochodami chodniki, wzdłuż których normalnie można sobie spacerować, ale nie dziś!; nawet nie ma gdzie spokojnie zjeść bez gwaru , wszędzie zatłoczone wszystkie knajpy, gospody, gościńce i karczmy wszelakie. Generalnie wszechobecny hurgot i trąbiące klaksony niecierpliwych kierowców usiłujących przedrzeć się przez kordony zastawionych samochodami uliczek, a o kijki do nordic-walking co chwila obija się jakiś rowerzysta:) - Oto obrazek jaki zastaniemy tu w weekend...; ucieczka od tego wszystkiego - jest tylko las....
troszku się utachaliśmy po tych leśnych pagórkach
padamy na leśnej scieźynce, nieco umęczeni ale i szczęsliwi....
schodzimy na dół... a na parkingu.... wciąż jeszcze są....
Po południu postanawiamy udać się pod słynną ojcowską kapliczkę na wodzie w urokliwym stylu alpejsko-szwajcarsko-ojcowskim; która znajduje się na wylocie z Ojcowa, ale oczywiscie wciąż cała ulica po obu stronach zastawiona jest jeszcze samochodami na krakowskich numerach; nie ma więc mowy o spokojnym poczuciu klimatu miejsca; jesteśmy tu więc dośc krótko licząc na cud, że jest właśnie późna pora obiadowa i może wszyscy teraz poszli do licznych knajp na lunch ale wystarczyła jedna chwila i już wiemy, że tak nie jest...., takich, co myśleli tak jak my było niestety więcej ; ...no trudno się mówi....; obejrzeliśmy więc razem z licznie tu przybyłymi - uroczą kapliczkę , połaziliśmy troszkę nad Prądnikiem i udaliśmy się do naszego pensjonatu na lightowe popołudnie w ciszy i spokoju przy przy małym drineczku i kawki kubeczku ; a późny obiadek tego dnia- sami sobie zrobiliśmy w pensjonatowej kuchni dla gości
prześliczna jest ta kapliczka
rano odbywały sie tu niedzielne nabożeństwa, po południu kapliczka jest juz zamknięta, tzn główne drzwi są otwarte, więc zajrzeć można, ale są drugie dzrzwi okratowane, więc wejśc nie było można, a fotki cyka się wciskając obiektyw pomiędzy kraty- przynajmniej plus jest taki, że nikt się tam nie kreci...
architektura tej Kapliczki to uroczy styl szwajcarsko-ojcowski
nad Prądnikiem....
tutaj na Jurze dosłownie w każdym domu, murku, płocie czy schodku można spotkać takie amonity - to dowód, że kiedys płynęło tu morze....
Ten wyjazd potraktowalismy bardzo lightowo... nie miał zupełnie na celu jakiegoś specjalnego zwiedzania ogromnej ilości zamków ani zaliczania atrakcji turystycznych regionu (tak jak zawsze zakładamy sobie np. w Sudetach) , bo na to potrzeba znacznie więcej czasu niż nasze 4 dni, które łacznie z weekendem mieliśmy tu do dyspozycji, a chcieliśmy też tak zupełnie na spokojnie wyciszyć się i pokontemplować okolicę; pobyc po prostu wreszcie razem... ; czyli zafundowaliśmy sobie taką bardzo lightową wycieczkę- jako totalny reset i odmóżdżenie głowy po wyczerpującej pracy.
I jak już weekend się skończył... i Kraków wyjechał do domu - nastał tu w końcu obłędnie cudowny spokój...., zrobiły sie wszędobylskie pustki...., które tak uwielbiam ( ) i przepiękna letnia aura mimo wczesnej jesieni - nastrajały do spacerów i podziwiania malowniczych plenerów Ojcowskiego Parku Narodowego, w który z wielką przyjemnością się zanurzyliśmy słuchając plusków i szumów Prądnika, którego w weekend tu siłą rzeczy nie usłyszycie ; oczywięscie te pustki to nie takie dosłownie, bo turysci na urlopie - jak my- też tu byli, ale był to maleńsi %-ncik, tego co w weekend!
w oczekiwaniu na turystów...
trasa Ojców-Pieskowa Skała po weekendzie
Zamek w Ojcowie
ojcowski Zamek był rzecz jasna budowlą warowną; został wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego w XIV w.
Nazwa wsi Ojców tak jak i zamku w swej pierwotnej formie brzmiała: Ociec, została nadana przez samego króla Kazaiemierza Wielkiego , na pamiątkę walki o tron krakowski jego ojca- Władysława Łokietka, który w okolicznych jaskiniach znajdował schronienie
wchodzimy do srodka
Jak tu bylismy kilka lat temu- zwiedzanie zamku było mocno ograniczone; udostepnione do zwiedzania było jedynie pomieszczenie z niewielką historyczną ekspozycją (pokazana powyżej makieta i fotografie ostatnich Piastów i póxniejsze dokumenty) w pomieszczeniu wieży bramnej, plac zamkowy ze studnią oraz wzgórze przed basztą obronną; Obecnie częśc Zamku jest po częściowym remoncie i można zwiedzac nawet basztę; pobudowano tez nowy taras widokowy, którego tu jeszcze 3-4 lata temu nie bylo;
zgłodnielismy nieco ; ale jest tak piekna pogoda, że bajbardziej mamy ochotę na jakąś kiełbache z ogniska, ale ogniska nigdzie tu- rzecz jasna nie ma , w końcu to Park Narodowy, wprawdzie najmniejszy w Polsce, ale jednak Park! ; po drodze znajdujemy taką sielska miejscówkę w typie przydrożnego grilla; zaspokajamy się tam swojską grillowaną kaszanką z kiszonym ogórem i pysznym swojskim chlebem prosto z gorącego pieca i podziwiamy widoczki wokół...., posilamy się tu nieco i dalej w drogę.... oczywiście pieszo
domek właścicieli
łazimy po Ojcowie....
celem kolejnego naszego spaceru jest Jonaszówka - zmierzamy tam wiejskim, urokliwym szlakiem podziwiając tutejszą zabudowę Ojcowa
przepiękne stare, drewniane wille
a niektóre całkiem nowe
szkoda, że najedlismy się kaszanką.... ale nic to, na pstrąga ojcowskiego przyjdziemy sobie jutro
stad juz widac naszą Jonaszówkę
i jestesmy pod Jonaszówką
widoki z Jonaszówki
bez tych tłumów ludzi i ich samochodów których wczoraj były tu setki - ta urocza wioseczka wygłąda totalnie inaczej; cuuudownie...
i wyzoomowany wiodk na ojcowski zamek z Jonaszówki
schodzimy na dół
pod słońce.....
wracamy do samochodu i jedziemy jeszcze do pobliskiej , zabytkowej Skały
znajduje się tu przykoscielna zabytkowa dzwonnica
uwielbiam takie stare, drewniane, małe wiejskie kosciółki ; mają takie fantastyczne, klimatyczne wnętrza....
...Piea,fajnie że "ruszyłaś z miejsca" !!! : )
a do tego rozpoczełaś takim fajnym "zakątkiem polandu" : )))
....przy okazji,nie widzę dwóch pierwszych zdjęc z postu ósmego oraz ostatniej fotki z tgo samego postu...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
czy dzisiaj te zdjęcia widać? czy dalej są niewidoczne? ( ja nie wiem co sie dzieje? .... wszystkie są kopiowane z jednego i tego samego udostępnionego Albumu!)
Piea
Aż niemożliwe, że można odbudować takie ruinki.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
kolejny dzień to prawdziwa rozterka; jest niedziela i ..... zjechał tu dzis chyba cały Kraków!
w zwykły wrześniowy weekend!- wyobrażacie sobie co tutaj musi się dziać w wakacje? albo w tak zwane długie weekendy, gdzie Polacy masowo wyruszają z domów?
normalnie masakra jakaś! - nie ma gdzie zaparkować, nie ma gdzie przysiąść, nie ma wolnych ławeczek, ani stolików w jakiejś knajpce na kawkę czy piwko! - wszedzie tłumy, gwar, jazgot
no takie to uroki jak jest wolny dzień!
Od razu powinnam napisać, że kilka dni, które przeznaczyliśmy na naszą „Jurę w wersji light” wystarczyłoby z pewnością pod warunkiem, że w te dni nie wchodziłby weekend! , czyli najlepiej jest zaplanowac sobie taką wizytę od poniedziałku do piątku ! , bowiem i tym razem niestety sprawdziła się złota zasada, że weekendy to jest najgorsza pora na jakiekolwiek wyjazdy. Tłumy ludzi i to co za tym idzie - ogólny rwetes i hałas nie sprzyjają odpoczynkowi w ogóle. Niestety do Ojcowa, Pieskowej Skały i okolic co weekend zjeżdża tu chyba cały Kraków!
tak wygladają tutejsze ulice w weekend - i nie jest to w jakimś miasteczku, tylko pomiędzy.... (tutaj trasa między ojcowem a Pieskową Skałą; kilometry zaparkowanych aut....
co więc robimy?
odkładamy wszelkie tutejsze atrakcje na jutro i pojutrze, jak weekendowicze wrócą do domów, a tymczasem uciekamy do lasu
Zamiast uczestniczyć w tym zbrojnym szturmie na wszelkie atrakcje okolicy wyruszyliśmy na leśny szlak, ale wybraliśmy sobie taki dość rzadko uczęszczany , bo mało wygodny ( prowadzący pod górę) , dlatego nie zbyt zatłoczony; jaka była więc nasza radość , jak okazało się że prawie nikogo tu nie ma, tylko my, szum drzew, malownicze ostańce w lesie i szalejący ptasi jazgot! Przez ponad 2 godziny spotkaliśmy tu dosłownie parę turystów i jednego rowerzystę wyczynowego, który po kamlunach zjeżdżał sobie na dół
trochę odetchnęlismy w tym cudnym lesie....
bo generalnie w czasie sobotnio-niedzielnym zapomnijcie od razu o jakimkolwiek odpoczynku, o ciszy, o spokojnym kontemplowaniu okolicy, ... .nic z tych rzeczy.... wszędzie są tłumy ludzi, a ja wkurzam sie jak ktoś non-stop mnie popycha , a tak to niestty wuglądało- a to plecakami piechurzy, wszędzie wrzeszczące dzieci, zapchane parkingi, korki, zastawione samochodami chodniki, wzdłuż których normalnie można sobie spacerować, ale nie dziś!; nawet nie ma gdzie spokojnie zjeść bez gwaru , wszędzie zatłoczone wszystkie knajpy, gospody, gościńce i karczmy wszelakie. Generalnie wszechobecny hurgot i trąbiące klaksony niecierpliwych kierowców usiłujących przedrzeć się przez kordony zastawionych samochodami uliczek, a o kijki do nordic-walking co chwila obija się jakiś rowerzysta:) - Oto obrazek jaki zastaniemy tu w weekend...; ucieczka od tego wszystkiego - jest tylko las....
troszku się utachaliśmy po tych leśnych pagórkach
padamy na leśnej scieźynce, nieco umęczeni ale i szczęsliwi....
schodzimy na dół... a na parkingu.... wciąż jeszcze są....
i jesteśmy na dole.... i koniec samotności .....
Piea
Widzicie tu kota w pelerynie?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Po południu postanawiamy udać się pod słynną ojcowską kapliczkę na wodzie w urokliwym stylu alpejsko-szwajcarsko-ojcowskim; która znajduje się na wylocie z Ojcowa, ale oczywiscie wciąż cała ulica po obu stronach zastawiona jest jeszcze samochodami na krakowskich numerach; nie ma więc mowy o spokojnym poczuciu klimatu miejsca; jesteśmy tu więc dośc krótko licząc na cud, że jest właśnie późna pora obiadowa i może wszyscy teraz poszli do licznych knajp na lunch ale wystarczyła jedna chwila i już wiemy, że tak nie jest...., takich, co myśleli tak jak my było niestety więcej ; ...no trudno się mówi....; obejrzeliśmy więc razem z licznie tu przybyłymi - uroczą kapliczkę , połaziliśmy troszkę nad Prądnikiem i udaliśmy się do naszego pensjonatu na lightowe popołudnie w ciszy i spokoju przy przy małym drineczku i kawki kubeczku ; a późny obiadek tego dnia- sami sobie zrobiliśmy w pensjonatowej kuchni dla gości
prześliczna jest ta kapliczka
rano odbywały sie tu niedzielne nabożeństwa, po południu kapliczka jest juz zamknięta, tzn główne drzwi są otwarte, więc zajrzeć można, ale są drugie dzrzwi okratowane, więc wejśc nie było można, a fotki cyka się wciskając obiektyw pomiędzy kraty- przynajmniej plus jest taki, że nikt się tam nie kreci...
architektura tej Kapliczki to uroczy styl szwajcarsko-ojcowski
nad Prądnikiem....
tutaj na Jurze dosłownie w każdym domu, murku, płocie czy schodku można spotkać takie amonity - to dowód, że kiedys płynęło tu morze....
cdn....
Piea
Ten wyjazd potraktowalismy bardzo lightowo... nie miał zupełnie na celu jakiegoś specjalnego zwiedzania ogromnej ilości zamków ani zaliczania atrakcji turystycznych regionu (tak jak zawsze zakładamy sobie np. w Sudetach) , bo na to potrzeba znacznie więcej czasu niż nasze 4 dni, które łacznie z weekendem mieliśmy tu do dyspozycji, a chcieliśmy też tak zupełnie na spokojnie wyciszyć się i pokontemplować okolicę; pobyc po prostu wreszcie razem... ; czyli zafundowaliśmy sobie taką bardzo lightową wycieczkę- jako totalny reset i odmóżdżenie głowy po wyczerpującej pracy.
I jak już weekend się skończył... i Kraków wyjechał do domu - nastał tu w końcu obłędnie cudowny spokój...., zrobiły sie wszędobylskie pustki...., które tak uwielbiam ( ) i przepiękna letnia aura mimo wczesnej jesieni - nastrajały do spacerów i podziwiania malowniczych plenerów Ojcowskiego Parku Narodowego, w który z wielką przyjemnością się zanurzyliśmy słuchając plusków i szumów Prądnika, którego w weekend tu siłą rzeczy nie usłyszycie ; oczywięscie te pustki to nie takie dosłownie, bo turysci na urlopie - jak my- też tu byli, ale był to maleńsi %-ncik, tego co w weekend!
w oczekiwaniu na turystów...
trasa Ojców-Pieskowa Skała po weekendzie
Zamek w Ojcowie
ojcowski Zamek był rzecz jasna budowlą warowną; został wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego w XIV w.
Nazwa wsi Ojców tak jak i zamku w swej pierwotnej formie brzmiała: Ociec, została nadana przez samego króla Kazaiemierza Wielkiego , na pamiątkę walki o tron krakowski jego ojca- Władysława Łokietka, który w okolicznych jaskiniach znajdował schronienie
wchodzimy do srodka
Jak tu bylismy kilka lat temu- zwiedzanie zamku było mocno ograniczone; udostepnione do zwiedzania było jedynie pomieszczenie z niewielką historyczną ekspozycją (pokazana powyżej makieta i fotografie ostatnich Piastów i póxniejsze dokumenty) w pomieszczeniu wieży bramnej, plac zamkowy ze studnią oraz wzgórze przed basztą obronną; Obecnie częśc Zamku jest po częściowym remoncie i można zwiedzac nawet basztę; pobudowano tez nowy taras widokowy, którego tu jeszcze 3-4 lata temu nie bylo;
widoki z zamku na okolicę Ojcowa
Piea
Ale miło sie z Tobą podróżuje
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Witaj Aluś, fajnie że zajrzałaś....
Asia, ja zupełnie nie widzę ani kota, ani tym bardziej kota w pelerynie
Piea
zgłodnielismy nieco ; ale jest tak piekna pogoda, że bajbardziej mamy ochotę na jakąś kiełbache z ogniska, ale ogniska nigdzie tu- rzecz jasna nie ma , w końcu to Park Narodowy, wprawdzie najmniejszy w Polsce, ale jednak Park! ; po drodze znajdujemy taką sielska miejscówkę w typie przydrożnego grilla; zaspokajamy się tam swojską grillowaną kaszanką z kiszonym ogórem i pysznym swojskim chlebem prosto z gorącego pieca i podziwiamy widoczki wokół...., posilamy się tu nieco i dalej w drogę.... oczywiście pieszo
domek właścicieli
łazimy po Ojcowie....
celem kolejnego naszego spaceru jest Jonaszówka - zmierzamy tam wiejskim, urokliwym szlakiem podziwiając tutejszą zabudowę Ojcowa
przepiękne stare, drewniane wille
a niektóre całkiem nowe
szkoda, że najedlismy się kaszanką.... ale nic to, na pstrąga ojcowskiego przyjdziemy sobie jutro
stad juz widac naszą Jonaszówkę
i jestesmy pod Jonaszówką
widoki z Jonaszówki
bez tych tłumów ludzi i ich samochodów których wczoraj były tu setki - ta urocza wioseczka wygłąda totalnie inaczej; cuuudownie...
i wyzoomowany wiodk na ojcowski zamek z Jonaszówki
schodzimy na dół
pod słońce.....
wracamy do samochodu i jedziemy jeszcze do pobliskiej , zabytkowej Skały
znajduje się tu przykoscielna zabytkowa dzwonnica
uwielbiam takie stare, drewniane, małe wiejskie kosciółki ; mają takie fantastyczne, klimatyczne wnętrza....
Piea