jedziemy w stronę stanu Chiapas; po drodze zatrzymujemy się na drobne zakupy, kawkę, i posiłek dla chętnych w ciekawej przydrożnej knajpce bedącej jednocześnie sklepem "pierwszej potrzeby" - takie tam widło-powidło
do meksykańskich ołtarzyków poświęconych wszelkim sacrum - zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nie inaczej było i tutaj; tuz przy drzwiach- oczywiście ołtarzyk ! (ale i flaszka dla Jezuska też jest! )
ale zaskoczeniem był drugi- ołtarzyk, za samymi drzwiami - poświęcony jednakże raczej Profanum- niż Sacrum!
oto "laleczka" znanego tu niegdyś bandyty i zbira Huana Malverde - patrona karteli narkotykowych, owianego legendą jako taki ichni "meksykański Janosik" , wręcz czczony jako bohater ludowy otoczony lokalnym kultem, to taki ich Anioł Biednych; przynoszą mu tu kaskę, papieroski a czasami stawiają i kilelonek tequili, żeby mu tam w zaświatach "chleba naszego powszedniego" - czyli niczego nie zabrakło...
częstują nas tu "wycieczkową" tequilą - oczywiście z solą i limonką
wychylamy chętnie po kielonku, potem po drugim... trzecim... i gospodarz jeszcze sie pytał: Komuś dolać?
i jedziemy dalej... a do kolejnego miejsca noclegu w Palenge, dojeżdżamy jak jest już ciemno
uliczka tuż przy hotelu
Docieramy w końcu do Palengue; mieszkamy w urokliwym hoteliku położonym na pięknej, totalnie zarośniętej tropikalnymi roślinami ulicy; hotelik z serii z tych klimatycznych, pokoje dość ładne i wygodne, ale najważniejsze, że czyściutkie, a jedzonko, jak na hotelowe przyzwoite, wszystko ok.
hotelowe "reliefy" ; tutaj kopia słynnego obrazu z płytu nagrobnej Pakala, o której napiszę więcej później
dostajemy "trójkę" , mamy więc jedno łóżko zbędne, ale przydało się nam jako dodatkowe miejsce na babskie szmatki i fatałaszki
gdzieś na naszej uliczce...
rankiem podziwiamy hotelowe zakamarki "za dnia"
fajna mapa namalowana na ścianie tuż przy wejściu
autokar gotowy do odjazdu...
gotowi do drogi - jedziemy do ruin Palengue - trzeciego miasta Majów na mapie naszej wycieczki....
Rankiem udajemy się do pobliskiej dżungli, która skrywa niesamowite ruiny – jak dla mnie - jednego z najpiękniejszych miast Majów – tajemniczego Palenque, położonego na terytorium stanu Chiapas, u stóp wzgórz gęsto porośniętych bujnym lasem deszczowym, miasta, które od wieków niestrudzenie opiera się tej dżungli, próbującej je pochłonąć….
W tym klimacie i w tych zaroślach mury szybko czarnieją, pokrywają się „przyrodniczą patyną” – mchem, porostami, pleśnią… ale stwarza to wszystko razem niezwykle tajemniczą aurę; do tego wszędzie wokół cisza i spokój, niewielka ilość turystów – potęgują wrażenia a położenie w pięknej dżungli powoduje niekłamany zachwyt….
i oto wyłania się przed nami... w promieniach wczesnoporannego słońca...
Historia Palenque zaczęła się w 431 roku wraz z panowaniem króla K'uk' Balam ; miasto to było jednym z najważniejszych miast Majów, dawniej znane pod nazwą Lakamha, co oznaczało „miejsce wielkich wód” ; Dawni Majowie mieli najbardziej zaawansowany system pisma wśród wszystkich kultur Ameryki prekolumbijskiej. Dzięki badaniom naukowców ich hieroglify na licznych inskrypcjach rzeźbionych głównie na kamiennych elementach ważnych budowli zostały odszyfrowane, stąd wiemy, że władcy Palenque najczęściej uwieczniali w ten sposób teksty odnoszące się do historii swojego miasta oraz do zagadnień związanych z wizją stworzenia świata, które według wierzeń dawnych Majów miało miejsce 3 tysiące lat wcześniej.
Świątynia Inskrypcji, która została zrekonstruowana w czasach nowożytnych. To tutaj pochowany został Pakal Wielki (K’inich Janaab’ Pakal) – władca ówczesnego państwa-miasta ;
Nel, zdjęć z Palenque będzie tu jeszcze cała fura - będziesz ich miała aż do znudzenia dość
Ala, a wiesz, że ja po raz pierwszy ujrzałam je w .... Hiszpanii ! tak, w Andaluzji, ale nie rosły w naturze, tylko w tropikalnym Parku Motyli, w budynku z odpowiednimi warunkami; a moje pierwsze helikonie w naturze - odkryłam rok później po Andaluzji - w Tajlandii
Byłam autentycznie oczarowana tym miejscem… dla mnie Palenque to prawdziwe cudo! to absolutnie najpiękniejsze miasto prekolumbijskie z czterech, jakie odwiedziliśmy w Meksyku!
kontynuujmy zwiedzanie...
Mimo wieloletnich badań wciąż mało wiadomo o założycielu dynastii w Palenque i kilku jego następcach, ale dużą ciekawostką jest, że na tronie Palenque zasiadały aż dwie kobiety, co na ziemiach Majów zdarzało się niezwykle rzadko.
Jedną z nich była Yohl Ik'nal, która królowała w latach 583-605 n.e.; nie wiadomo jednak tego dokładnie, ale przypuszcza się, że dobrze zachowany grobowiec, który możemy tu zobaczyć – mógł skrywać szczątki właśnie tej władczyni, nieznanej kobiety którą nazywa się - Czerwoną Królową, a nazwa pochodzi od cynobru – minerału o intensywnie czerwonym kolorze – którym pokryte było znalezione tu ciało, dary ofiarne oraz elementy grobowca;
Istnieje też kolejna hipoteza wg badaczy, że znalezione szczątki mogły należeć do o Ix Tz’akbu Ajaw – żony Pakala Wielkiego.
popatrzmy zatem na Pałac tej tajemniczej Czerwonej Królowej...., który mieści się tuż obok Świątyni Inskrypcji
wchodzimy do środka...
Znacznie więcej wiadomo o nieco późniejszej historii Palenque i związanej z nim postaci - najpotężniejszym władcą – słynnym królu Pakalu, który wstąpił na tron w bardzo młodym wieku, bowiem zaledwie jako 12 latek, ;
Dziś najbardziej charakterystycznym budynkiem wśród ruin Palenque jest Świątynia Inskrypcji, która pokazałam wam na pocżatku Palengue - a w której został pochowany Pakal Wielki – władca ówczesnego państwa Majów, który sprawował tu władzę przez blisko 70 lat.
Odkrycie nienaruszonego, pełnego artefaktów grobowca Pakala było dla świata archeologicznego prawdziwą sensacją XX wieku ! - dokonał tego meksykański archeolog A. Ruz Lhuiller w 1946 roku – to wielkie wydarzenie tej samej skali, co odkrycie ponad 20 lat wcześniej nietkniętego grobowca Tutenchamona w Egipcie przez Howarda Cartera – czyli dla archeologów – marzenie - wręcz misja życia!!! ;
W krypcie w sarkofagu, oprócz szczątków Pakala znaleziono mnóstwo cennych darów i naczyń, niezwykle cenną maskę pośmiertną z jadeitu wraz z bransoletami i inną biżuterią, ale najwięcej emocji wzbudza do dziś bogato zdobiona, pokryta symbolicznymi reliefami, 5 tonowa płyta sarkofagu, na której znajduje się słynny relief, który obrósł niesamowitą legendą; jedna z interpretacji nawiązuje do pozagrobowej wędrówki władcy – jego odejście w zaświaty, druga zaś bliższa jest interpretacji słynnego badacza tajemnic świata – Ericha von Dänikena, którego teorie są dość kontrowersyjne i szeroko krytykowane w świecie naukowym, że Pakal Wielki znajduje się za sterami jakiejś maszyny latającej – niczym tajemniczego statku kosmicznego! – niestety dziś turyści nie mają wstępu do tej krypty, pozostaje nam tylko uważnie wysłuchać opowieści naszego przewodnika i włączyć wyobraźnię, a replikę grobowca wraz z tą płytą i jej wciąż tajemniczymi reliefami mogliśmy podziwiać kilka dni później w Muzeum Antropologicznym w mieście Meksyk.
wizerunki tych reliefów z płyty grobowej możemy spotkać w wielu miejscach Meksyku, również chętnie uwieczniane na licznych pamiątkach:
Pakal rozbudował to miasto, wybudował tu wiele świątyń i rozbudował istniejący wcześniej Pałac Palenque, który był rezydencją rodziny rządzącej.
Popatrzmy więc na liczne piękne budowle tajemniczego Palenque...
Imponujace sa te straozytne budowle,ale za kazdym razem kiedy je gdzies widze na zdjeciach uswiadamiam sobie jak okrutne rytualy tam odprawiano i jakos nie zazdroszcze starozytnym mieszkancom tych budowli
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
to jeszcze pokażę Wam kilka fajnych miejsc z Panengue, które jednoczesnie pokazuje teraz Jorguś w swojej relacji (ale innym okiem obiektywu ) ; Dodam jeszcze tylko, czego zapomniałam zrobić na początku opisu z Palengue - że cały ten obszar archeologiczny - ruiny wraz z przylegającym Parkiem Narodowym Palengue- od 33 lat wpisane są na listę światowego Dziedzictwa UNESCO; i uważam, że bardzo słusznie!
Idziemy na teren Pałacu- tutaj Dziedziniec we wschodniej części Pałacu z zachowanymi płytami przedstawiającymi wizerunki pojmanych jeńców
El Palacio ze specyficznymi łukami
Od mniej więcej XIX wieku zaczęło sie większe zaiteresowanie tym miejscem; od czasu do czasu na terenie tutejszych ruin pojawiali się różni ciekawscy poszukiwacze przygód „odkrywając” Palengue na nowo. Pierwsze badania, rozpoczeto tu na polecenie ówczesnego króla Hiszpanii- w 1807 roku; największe zasługi w "odkrywaniu" miał tu podobno nieco świśnięty i nawiedzony hrabia - Jean Frederic Waldeck , który spędził tu kilka lat w pierwszych dekadach XIX , a w czasie prowadzonych badań zamieszkał nawet w jednej z tutejszych starych świątyń i zajmował się wykonywaniem rysunków i różnych miedziorytów.
Od tego właśnie "lokatora" - nazwano to miejsce Świątynią Hrabiego, co jest dosyć oryginalne, bo wiadomym przecież jest, że Majowie nie mieli żadnych hrabiów, ale nazwa się przyjęła i stosuje się ją do tej pory oficjalnie. Z czasem przybywało do Palenque coraz więcej róznych badaczy, archeologów i innych podróżników, którzy od ponad wieku odkrywali to miejsce dla nas- żebysmy mogli podziwiać je w takim stanie w jakim jest dzisiaj.
El Palacio – było również miejscem, gdzie składano krwawe ofiary bogom.
niewiele zachowało się oryginalnych malowideł; czas "zabił" naturalne barwniki...
z widokiem na Świątynię Inskrypcji
widok ogólny na Pałac
Teraz idziemy do zespołu świątyń z tzw Grupy Słońca i Krzyża
Tutaj na niewielkim wznisieniu - Templo de la Cruz Foliada, czyli Świątynia Liściastego albo Ulistnionego Krzyża
przed nami: Świątynia Krzyża (Templo de la Cruz)
i widoczki ze szczytu Piramidy Krzyża
Pałac Palenque, był nie tylko rezydencją rodziny rządzącej, ale również odbywały się tu różne ceremonie i liczne festiwale. Uczeni uważają, że pałacowa, widoczna tu ładnie Wieża służyła nie tyle celom strażniczym, co przede wszystkim obserwacjom astronomicznym
widoki z góry na różne strony...
Kolejny interesujący obiek z Grupy Krzyża- to Świątynia Słońca- (z lewej) wzniesiona przez syna Pakala - K'inich Kan Balama II - na której szczytach platformy znajdują się właściwe miejsca kultu; każda z nich została poświęcona jednemu z trzech majańskich bogów
Templo de la Calavera – Świątynia Czaszki.
takie fajne listeczki pod którymi można się schować na stojąco
w zasadzie to powyzej pokazałam wam co ciekawsze obiekty na terenie ruin Palengue, zresztą ze dwa razy tyle byłoby tu jeszcze do obejrzenia, ale trzeba by poswięcić na oglądanie pozostałych obiektów cały dzień, bo obszar dostępny do zwiedzania Parku Archeologicznego jest naprawdę ogromny i sporo tu jeszcze do odkrycia....
(choćby sądząc po mapce)
mamy tu jeszcze troche wolnego czasu, idziemy więc popatrzeć co tam ciekawego mają na bazarku "pod drzewem"
majańskie kalendarze na skórze
jakieś bębenki i inne instrumenta
piękne, koralikowe naszyjniki, ale "ciężko" byłoby nosić to u nas; nie żeby wazyło bóg wie ile, bo leciutkie to było bardzo, ale "etniczność" ma też swoje granice i to dosłownie i cos takiego najlepiej prezentuje sie jednak w granicach Meksyku; zresztą co tam kto lubi! - ja tylko popatrzyłam...
spinki, broszki, ptaszki i wszelkie "koguciki na druciku"
moją uwagę przykuły te koralikowe pasy
zastanawiałam się, kombinowałam, w końcu po chwili namysłu kupiłam... nie wiem po co mi to i do czego? ale ładnie wygląda i kosztowało niewiele...
opuszczamy w końcu to piękne miejsce; ja ze szczerym żalem, bo bardzo mi się ruiny Palenque podobały; położenie, ta dżungla wokół i mało turystów.... i atmosfera ... to wszystko razem naprawdę robi wrażenie!
przed nami jeszcze droga powrotna w dół przez dżunglę, bo do parkingu musimy zejśc pieszo- a jest spory kawałek do przejscia, ale za to przez bardzo malowniczy las deszczowy
rosły tu niesamowite drzewa o czerwono- brunatnej , połyskującej korze
te niecodzienne dla nas drzewa - to bursera, ale często nazywają je tu - po prostu: mulato, albo arbol del turista czyli drzewo turysty , a dlaczego? - no bo ma taki kolor, jak biały turysta przyjeżdżający do Meksyku po opalaniu , jak się "dorwie" do słońca ; dla mnie to niespotykana ciekawosta dendrologiczna, bo chyba wcześniej takiego drzewa nigdzie nie spotkałam, a zwracam na to uwagę jako "kopnięta ogrodomaniaczka"
tuż przy zejściu z terenu ruin na "ścieżkę dydaktyczną" w głąb dżungli - moją uwagę przykuwają ciekawe malunki... takie fajne coś, czego nigdzie więcej już w Mex nie spotkałam - małe obrazeczki malowane na ptasich piórach, ale nie jakichś tam wielkich strusich czy bocianich piórach , tylko takich powiedzmy średnich wielkości - gołębich
ale tak się na te obrazeczki zapatrzyłam.... że nie cyknęłam z wrażenia żadnej fotki, ; ale znalazłam coś podobnego w sieci, więc zapożyczam i prezentuję:
zaczynam gadać chwilę z Pańciem od piórek... i w końcu postanowiłam kupić coś takiego, jako niebanalną pamiątkę; jeszcze nie wiedziałam z jakim przeznaczeniem, czy zostawię to sobie do domu? czy dam może komuś w prezencie? po prostu kupiłam i już; ale tak się te malowane piórka (mój obrazek jest namalowany na dwóch piórach, choć były i pojedyńcze) spodobały mojemu Małżowi, że postanowiliśmy zatrzymać to sobie , więc zawisły na ścianie... ja wybrałam obrazek przedstawiający .... Palenque , choć wybór był bardzo duży, głównie malowane tukany, papugi i inne barwne ptactwo
idziemy więc w tę dżunglę....
ścieżka prowadzi cały czas w dół ; mamy tu kamienne schodki, mostki, mijamy pozostałosci różnych małych ruinek (cały czas jest to teren Parku Archeologicznego) ; zewsząd sączy się woda z rzeczki Otulum z dopływu znacznie większej, pobliskiej rzeki Usumacinta; mijamy jakieś małe mini-wodospadziki, słychacć głosy zamieszkującej te lasy małej małpki, ale nie udało mi się jej zobaczyc i fenomenalnie zewsząd słychac różne ptasie śpiewy ;
tzw: Queen's Baths
idziemy sobie.... cały czas w dół...
od czasu do czasu mijamy małe ruinki - to wszystko są pozostałosci dawnego miasta Majów; tutaj ruinki z tzw. Grupy Nietoperza (grupo de los murciélagos) :
dżungla, która przez wieki skrywała przed ludzkim wzrokiem pozostałości tych, których od wieków juz nie ma - choć dziś poskromiona – wciąż otacza te zmruszałe mury milczącym cieniem, gotowa pochłonąć to wszystko ino mig ; tutaj wystarczy zejść na chwilę z utartych ścieżek i pójść kawałek gdzieś w bok, aby znaleźć się w świecie, w którym natura wygrywa walkę z człowiekiem....; tutaj nikt tych ruin nie remontuje ani nie restauruje...; zostały tak pozostawione samym sobie i przeżarte na wskroś wilgocią , a widoczne jeszcze kamienie z każdym dniem znikają coraz głębiej i głębiej w tych zielonych odmętach lasu, który w końcu kiedyś pochłonie je tak, że nikt ich juz tu nie odnajdzie....
fajnie bujało w czasie przejścia przez ten mostek
malowniczy wodospadzik Cascadas Sombrillas
i po półgodzinnym spacerku przez las - jesteśmy znów na dole, na innym parkingu, na który podjechał nasz autokar!
a to ta małpeczka, która zamieszkuje tutejszą dżunglę, a którą tylko cały czas słyszałam - nie widząc jej...
i jakiś mały, modliszkowaty stworek, którego znalazł chłopak z naszej grupy
jedziemy w stronę stanu Chiapas; po drodze zatrzymujemy się na drobne zakupy, kawkę, i posiłek dla chętnych w ciekawej przydrożnej knajpce bedącej jednocześnie sklepem "pierwszej potrzeby" - takie tam widło-powidło
do meksykańskich ołtarzyków poświęconych wszelkim sacrum - zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nie inaczej było i tutaj; tuz przy drzwiach- oczywiście ołtarzyk ! (ale i flaszka dla Jezuska też jest! )
ale zaskoczeniem był drugi- ołtarzyk, za samymi drzwiami - poświęcony jednakże raczej Profanum- niż Sacrum!
oto "laleczka" znanego tu niegdyś bandyty i zbira Huana Malverde - patrona karteli narkotykowych, owianego legendą jako taki ichni "meksykański Janosik" , wręcz czczony jako bohater ludowy otoczony lokalnym kultem, to taki ich Anioł Biednych; przynoszą mu tu kaskę, papieroski a czasami stawiają i kilelonek tequili, żeby mu tam w zaświatach "chleba naszego powszedniego" - czyli niczego nie zabrakło...
częstują nas tu "wycieczkową" tequilą - oczywiście z solą i limonką
wychylamy chętnie po kielonku, potem po drugim... trzecim... i gospodarz jeszcze sie pytał: Komuś dolać?
i jedziemy dalej... a do kolejnego miejsca noclegu w Palenge, dojeżdżamy jak jest już ciemno
uliczka tuż przy hotelu
Docieramy w końcu do Palengue; mieszkamy w urokliwym hoteliku położonym na pięknej, totalnie zarośniętej tropikalnymi roślinami ulicy; hotelik z serii z tych klimatycznych, pokoje dość ładne i wygodne, ale najważniejsze, że czyściutkie, a jedzonko, jak na hotelowe przyzwoite, wszystko ok.
hotelowe "reliefy" ; tutaj kopia słynnego obrazu z płytu nagrobnej Pakala, o której napiszę więcej później
dostajemy "trójkę" , mamy więc jedno łóżko zbędne, ale przydało się nam jako dodatkowe miejsce na babskie szmatki i fatałaszki
gdzieś na naszej uliczce...
rankiem podziwiamy hotelowe zakamarki "za dnia"
fajna mapa namalowana na ścianie tuż przy wejściu
autokar gotowy do odjazdu...
gotowi do drogi - jedziemy do ruin Palengue - trzeciego miasta Majów na mapie naszej wycieczki....
Piea
Rankiem udajemy się do pobliskiej dżungli, która skrywa niesamowite ruiny – jak dla mnie - jednego z najpiękniejszych miast Majów – tajemniczego Palenque, położonego na terytorium stanu Chiapas, u stóp wzgórz gęsto porośniętych bujnym lasem deszczowym, miasta, które od wieków niestrudzenie opiera się tej dżungli, próbującej je pochłonąć….
W tym klimacie i w tych zaroślach mury szybko czarnieją, pokrywają się „przyrodniczą patyną” – mchem, porostami, pleśnią… ale stwarza to wszystko razem niezwykle tajemniczą aurę; do tego wszędzie wokół cisza i spokój, niewielka ilość turystów – potęgują wrażenia a położenie w pięknej dżungli powoduje niekłamany zachwyt….
i oto wyłania się przed nami... w promieniach wczesnoporannego słońca...
Historia Palenque zaczęła się w 431 roku wraz z panowaniem króla K'uk' Balam ; miasto to było jednym z najważniejszych miast Majów, dawniej znane pod nazwą Lakamha, co oznaczało „miejsce wielkich wód” ; Dawni Majowie mieli najbardziej zaawansowany system pisma wśród wszystkich kultur Ameryki prekolumbijskiej. Dzięki badaniom naukowców ich hieroglify na licznych inskrypcjach rzeźbionych głównie na kamiennych elementach ważnych budowli zostały odszyfrowane, stąd wiemy, że władcy Palenque najczęściej uwieczniali w ten sposób teksty odnoszące się do historii swojego miasta oraz do zagadnień związanych z wizją stworzenia świata, które według wierzeń dawnych Majów miało miejsce 3 tysiące lat wcześniej.
Świątynia Inskrypcji, która została zrekonstruowana w czasach nowożytnych. To tutaj pochowany został Pakal Wielki (K’inich Janaab’ Pakal) – władca ówczesnego państwa-miasta ;
Piea
Wow .. Palenque wygląda pięknie-takie tajemnicze, trochę zarośniete Mam nadzieję, że kiedyś tam jeszcze dotrę
Więcej zdjęć z Palenque pls
No trip no life
Na pewno miło było zobaczyć polskie akcenty
U nas, szczególnie górale powinni adorować Janosika
Piea, piękna Helikonia, a wiesz, ze to właśnie w Meksyku i właśnie w rejonie Chiapas konkretnie w Izapa po raz pierwszy zobaczyłam te rośliny.
Wtedy nie miałam pojęcia jak się nazywają ale skradły moje serce
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Nel, zdjęć z Palenque będzie tu jeszcze cała fura - będziesz ich miała aż do znudzenia dość
Ala, a wiesz, że ja po raz pierwszy ujrzałam je w .... Hiszpanii ! tak, w Andaluzji, ale nie rosły w naturze, tylko w tropikalnym Parku Motyli, w budynku z odpowiednimi warunkami; a moje pierwsze helikonie w naturze - odkryłam rok później po Andaluzji - w Tajlandii
(fotki helikonii z Andaluzji i Tajlandii):
w sumie to niczym się nie różnią
Piea
Byłam autentycznie oczarowana tym miejscem… dla mnie Palenque to prawdziwe cudo! to absolutnie najpiękniejsze miasto prekolumbijskie z czterech, jakie odwiedziliśmy w Meksyku!
kontynuujmy zwiedzanie...
Mimo wieloletnich badań wciąż mało wiadomo o założycielu dynastii w Palenque i kilku jego następcach, ale dużą ciekawostką jest, że na tronie Palenque zasiadały aż dwie kobiety, co na ziemiach Majów zdarzało się niezwykle rzadko.
Jedną z nich była Yohl Ik'nal, która królowała w latach 583-605 n.e.; nie wiadomo jednak tego dokładnie, ale przypuszcza się, że dobrze zachowany grobowiec, który możemy tu zobaczyć – mógł skrywać szczątki właśnie tej władczyni, nieznanej kobiety którą nazywa się - Czerwoną Królową, a nazwa pochodzi od cynobru – minerału o intensywnie czerwonym kolorze – którym pokryte było znalezione tu ciało, dary ofiarne oraz elementy grobowca;
Istnieje też kolejna hipoteza wg badaczy, że znalezione szczątki mogły należeć do o Ix Tz’akbu Ajaw – żony Pakala Wielkiego.
popatrzmy zatem na Pałac tej tajemniczej Czerwonej Królowej...., który mieści się tuż obok Świątyni Inskrypcji
wchodzimy do środka...
Znacznie więcej wiadomo o nieco późniejszej historii Palenque i związanej z nim postaci - najpotężniejszym władcą – słynnym królu Pakalu, który wstąpił na tron w bardzo młodym wieku, bowiem zaledwie jako 12 latek, ;
Dziś najbardziej charakterystycznym budynkiem wśród ruin Palenque jest Świątynia Inskrypcji, która pokazałam wam na pocżatku Palengue - a w której został pochowany Pakal Wielki – władca ówczesnego państwa Majów, który sprawował tu władzę przez blisko 70 lat.
Odkrycie nienaruszonego, pełnego artefaktów grobowca Pakala było dla świata archeologicznego prawdziwą sensacją XX wieku ! - dokonał tego meksykański archeolog A. Ruz Lhuiller w 1946 roku – to wielkie wydarzenie tej samej skali, co odkrycie ponad 20 lat wcześniej nietkniętego grobowca Tutenchamona w Egipcie przez Howarda Cartera – czyli dla archeologów – marzenie - wręcz misja życia!!! ;
W krypcie w sarkofagu, oprócz szczątków Pakala znaleziono mnóstwo cennych darów i naczyń, niezwykle cenną maskę pośmiertną z jadeitu wraz z bransoletami i inną biżuterią, ale najwięcej emocji wzbudza do dziś bogato zdobiona, pokryta symbolicznymi reliefami, 5 tonowa płyta sarkofagu, na której znajduje się słynny relief, który obrósł niesamowitą legendą; jedna z interpretacji nawiązuje do pozagrobowej wędrówki władcy – jego odejście w zaświaty, druga zaś bliższa jest interpretacji słynnego badacza tajemnic świata – Ericha von Dänikena, którego teorie są dość kontrowersyjne i szeroko krytykowane w świecie naukowym, że Pakal Wielki znajduje się za sterami jakiejś maszyny latającej – niczym tajemniczego statku kosmicznego! – niestety dziś turyści nie mają wstępu do tej krypty, pozostaje nam tylko uważnie wysłuchać opowieści naszego przewodnika i włączyć wyobraźnię, a replikę grobowca wraz z tą płytą i jej wciąż tajemniczymi reliefami mogliśmy podziwiać kilka dni później w Muzeum Antropologicznym w mieście Meksyk.
wizerunki tych reliefów z płyty grobowej możemy spotkać w wielu miejscach Meksyku, również chętnie uwieczniane na licznych pamiątkach:
Pakal rozbudował to miasto, wybudował tu wiele świątyń i rozbudował istniejący wcześniej Pałac Palenque, który był rezydencją rodziny rządzącej.
Popatrzmy więc na liczne piękne budowle tajemniczego Palenque...
ciąg dalszy Palengue - wieczorkiem....
Piea
Imponujace sa te straozytne budowle,ale za kazdym razem kiedy je gdzies widze na zdjeciach uswiadamiam sobie jak okrutne rytualy tam odprawiano i jakos nie zazdroszcze starozytnym mieszkancom tych budowli
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Piea, nie grozi mi nuda od zdjęć podrózniczych he he . To po prostu niemozliwe
No trip no life
to jeszcze pokażę Wam kilka fajnych miejsc z Panengue, które jednoczesnie pokazuje teraz Jorguś w swojej relacji (ale innym okiem obiektywu ) ; Dodam jeszcze tylko, czego zapomniałam zrobić na początku opisu z Palengue - że cały ten obszar archeologiczny - ruiny wraz z przylegającym Parkiem Narodowym Palengue- od 33 lat wpisane są na listę światowego Dziedzictwa UNESCO; i uważam, że bardzo słusznie!
Idziemy na teren Pałacu- tutaj Dziedziniec we wschodniej części Pałacu z zachowanymi płytami przedstawiającymi wizerunki pojmanych jeńców
El Palacio ze specyficznymi łukami
Od mniej więcej XIX wieku zaczęło sie większe zaiteresowanie tym miejscem; od czasu do czasu na terenie tutejszych ruin pojawiali się różni ciekawscy poszukiwacze przygód „odkrywając” Palengue na nowo. Pierwsze badania, rozpoczeto tu na polecenie ówczesnego króla Hiszpanii- w 1807 roku; największe zasługi w "odkrywaniu" miał tu podobno nieco świśnięty i nawiedzony hrabia - Jean Frederic Waldeck , który spędził tu kilka lat w pierwszych dekadach XIX , a w czasie prowadzonych badań zamieszkał nawet w jednej z tutejszych starych świątyń i zajmował się wykonywaniem rysunków i różnych miedziorytów.
Od tego właśnie "lokatora" - nazwano to miejsce Świątynią Hrabiego, co jest dosyć oryginalne, bo wiadomym przecież jest, że Majowie nie mieli żadnych hrabiów, ale nazwa się przyjęła i stosuje się ją do tej pory oficjalnie. Z czasem przybywało do Palenque coraz więcej róznych badaczy, archeologów i innych podróżników, którzy od ponad wieku odkrywali to miejsce dla nas- żebysmy mogli podziwiać je w takim stanie w jakim jest dzisiaj.
El Palacio – było również miejscem, gdzie składano krwawe ofiary bogom.
niewiele zachowało się oryginalnych malowideł; czas "zabił" naturalne barwniki...
z widokiem na Świątynię Inskrypcji
widok ogólny na Pałac
Teraz idziemy do zespołu świątyń z tzw Grupy Słońca i Krzyża
Tutaj na niewielkim wznisieniu - Templo de la Cruz Foliada, czyli Świątynia Liściastego albo Ulistnionego Krzyża
przed nami: Świątynia Krzyża (Templo de la Cruz)
i widoczki ze szczytu Piramidy Krzyża
Pałac Palenque, był nie tylko rezydencją rodziny rządzącej, ale również odbywały się tu różne ceremonie i liczne festiwale. Uczeni uważają, że pałacowa, widoczna tu ładnie Wieża służyła nie tyle celom strażniczym, co przede wszystkim obserwacjom astronomicznym
widoki z góry na różne strony...
Kolejny interesujący obiek z Grupy Krzyża- to Świątynia Słońca- (z lewej) wzniesiona przez syna Pakala - K'inich Kan Balama II - na której szczytach platformy znajdują się właściwe miejsca kultu; każda z nich została poświęcona jednemu z trzech majańskich bogów
Templo de la Calavera – Świątynia Czaszki.
takie fajne listeczki pod którymi można się schować na stojąco
w murach Palengue....
Piea
w zasadzie to powyzej pokazałam wam co ciekawsze obiekty na terenie ruin Palengue, zresztą ze dwa razy tyle byłoby tu jeszcze do obejrzenia, ale trzeba by poswięcić na oglądanie pozostałych obiektów cały dzień, bo obszar dostępny do zwiedzania Parku Archeologicznego jest naprawdę ogromny i sporo tu jeszcze do odkrycia....
(choćby sądząc po mapce)
mamy tu jeszcze troche wolnego czasu, idziemy więc popatrzeć co tam ciekawego mają na bazarku "pod drzewem"
majańskie kalendarze na skórze
jakieś bębenki i inne instrumenta
piękne, koralikowe naszyjniki, ale "ciężko" byłoby nosić to u nas; nie żeby wazyło bóg wie ile, bo leciutkie to było bardzo, ale "etniczność" ma też swoje granice i to dosłownie i cos takiego najlepiej prezentuje sie jednak w granicach Meksyku; zresztą co tam kto lubi! - ja tylko popatrzyłam...
spinki, broszki, ptaszki i wszelkie "koguciki na druciku"
moją uwagę przykuły te koralikowe pasy
zastanawiałam się, kombinowałam, w końcu po chwili namysłu kupiłam... nie wiem po co mi to i do czego? ale ładnie wygląda i kosztowało niewiele...
opuszczamy w końcu to piękne miejsce; ja ze szczerym żalem, bo bardzo mi się ruiny Palenque podobały; położenie, ta dżungla wokół i mało turystów.... i atmosfera ... to wszystko razem naprawdę robi wrażenie!
przed nami jeszcze droga powrotna w dół przez dżunglę, bo do parkingu musimy zejśc pieszo- a jest spory kawałek do przejscia, ale za to przez bardzo malowniczy las deszczowy
rosły tu niesamowite drzewa o czerwono- brunatnej , połyskującej korze
te niecodzienne dla nas drzewa - to bursera, ale często nazywają je tu - po prostu: mulato, albo arbol del turista czyli drzewo turysty , a dlaczego? - no bo ma taki kolor, jak biały turysta przyjeżdżający do Meksyku po opalaniu , jak się "dorwie" do słońca ; dla mnie to niespotykana ciekawosta dendrologiczna, bo chyba wcześniej takiego drzewa nigdzie nie spotkałam, a zwracam na to uwagę jako "kopnięta ogrodomaniaczka"
tuż przy zejściu z terenu ruin na "ścieżkę dydaktyczną" w głąb dżungli - moją uwagę przykuwają ciekawe malunki... takie fajne coś, czego nigdzie więcej już w Mex nie spotkałam - małe obrazeczki malowane na ptasich piórach, ale nie jakichś tam wielkich strusich czy bocianich piórach , tylko takich powiedzmy średnich wielkości - gołębich
ale tak się na te obrazeczki zapatrzyłam.... że nie cyknęłam z wrażenia żadnej fotki, ; ale znalazłam coś podobnego w sieci, więc zapożyczam i prezentuję:
zaczynam gadać chwilę z Pańciem od piórek... i w końcu postanowiłam kupić coś takiego, jako niebanalną pamiątkę; jeszcze nie wiedziałam z jakim przeznaczeniem, czy zostawię to sobie do domu? czy dam może komuś w prezencie? po prostu kupiłam i już; ale tak się te malowane piórka (mój obrazek jest namalowany na dwóch piórach, choć były i pojedyńcze) spodobały mojemu Małżowi, że postanowiliśmy zatrzymać to sobie , więc zawisły na ścianie... ja wybrałam obrazek przedstawiający .... Palenque , choć wybór był bardzo duży, głównie malowane tukany, papugi i inne barwne ptactwo
idziemy więc w tę dżunglę....
ścieżka prowadzi cały czas w dół ; mamy tu kamienne schodki, mostki, mijamy pozostałosci różnych małych ruinek (cały czas jest to teren Parku Archeologicznego) ; zewsząd sączy się woda z rzeczki Otulum z dopływu znacznie większej, pobliskiej rzeki Usumacinta; mijamy jakieś małe mini-wodospadziki, słychacć głosy zamieszkującej te lasy małej małpki, ale nie udało mi się jej zobaczyc i fenomenalnie zewsząd słychac różne ptasie śpiewy ;
tzw: Queen's Baths
idziemy sobie.... cały czas w dół...
od czasu do czasu mijamy małe ruinki - to wszystko są pozostałosci dawnego miasta Majów; tutaj ruinki z tzw. Grupy Nietoperza (grupo de los murciélagos) :
dżungla, która przez wieki skrywała przed ludzkim wzrokiem pozostałości tych, których od wieków juz nie ma - choć dziś poskromiona – wciąż otacza te zmruszałe mury milczącym cieniem, gotowa pochłonąć to wszystko ino mig ; tutaj wystarczy zejść na chwilę z utartych ścieżek i pójść kawałek gdzieś w bok, aby znaleźć się w świecie, w którym natura wygrywa walkę z człowiekiem....; tutaj nikt tych ruin nie remontuje ani nie restauruje...; zostały tak pozostawione samym sobie i przeżarte na wskroś wilgocią , a widoczne jeszcze kamienie z każdym dniem znikają coraz głębiej i głębiej w tych zielonych odmętach lasu, który w końcu kiedyś pochłonie je tak, że nikt ich juz tu nie odnajdzie....
fajnie bujało w czasie przejścia przez ten mostek
malowniczy wodospadzik Cascadas Sombrillas
i po półgodzinnym spacerku przez las - jesteśmy znów na dole, na innym parkingu, na który podjechał nasz autokar!
a to ta małpeczka, która zamieszkuje tutejszą dżunglę, a którą tylko cały czas słyszałam - nie widząc jej...
i jakiś mały, modliszkowaty stworek, którego znalazł chłopak z naszej grupy
Piea