Lot jest z tego samego lotniska, ale nie jest na jednym bilecie i to jest problem. Boję się, że jak będzi jakieś spoźnienie to utkniemy i będzie nieciekawie.
Nie ryzykujcie.Jak przylecicie o czasie to zawsze możecie na trzy ,cztery godzinki wziąść taxi i skoczyc cokolwiek zobaczyć w Bangkoku.
Plaża tutaj schowana jest w malutkiej zatoczce otoczonej skałkami i wysokimi palmami.Piasek jest drobniutki i mięciutki jak mąka.Woda ma cudowny kolor a jeśli ktoś lubi kąpiel w falach to tutaj będzie szczęśliwy.No i ludzi tutaj garstka...a były nawet momenty ,że byliśmy tutaj sami
Spędziliśmy tutaj cudowny dzień i każdemu polecam tutaj dotrzeć-nawet pieszo
Przed nami teraz droga powrotna,która po pokonaniu przejscia do parkingu przed wejściem na plażę była już tylko miłym spacerkiem i cały czas przez dzunglę prowadziła nas w dół
Przy drodze głównej złapalismy tuk tuka i za 300 baht dojechalismy do hotelu
No to teraz przerwa z plażami zwiedzania tez nie bedzie ale będzie to co najlepsze w Tajlandi czyli jedzenie.
W Tajlandi je się wszędzie i zawsze jest smacznie i bezpiecznie.Dla nas najlepszym miejscem na popołudniowe jedzenie była ulica a kolację jedliśmy na nocnych marketach.
Kilka fotek z ulicy)) gdzie ceny były mocno zawyżone
Nocny Market-zaczynał zawsze działac po zmroku-od której nie wiem ale zawsze jak tam szlismy to działał juz całą parą.W okolicy -blizszej czy dalszej jest ich kilka.Jeden z nich-nie był on największy ale nam w zupełności wystarczał-był z 300 metrów od naszego hotelu więc tam była nasza stołówka.
Kata Nicht Market-bo o nim mowa to miejsce gdzie oprócz żarcia mozna było się zaopatrzeć we wszystko -pamiątki,przyprawy,perfumy,ubrania-co kto potrzebował to tutaj znalazł.Ceny no cóż nimi mozna było się rozczarować nie były to ceny jakie pamietamy z Bangkoku i śmiało mogę nawet powiedzieć,ze były zbliżone do naszych szczególnie jesli chodzi o ubrania.Jednak mimo tych cen kasa na "markowe" towary szła jak woda no bo wiadaomo-tuniczki ,torebki,torebusie,koszulki-tego nigdy nie jest za wiele i nawet jesli gatunkowo jest to szajs totalny to zakup jest zaliczony chyba nigdy z tego nie wyrosnę))
A te kolorowe koszulki to chyba hit wśód Ruskich...kupowali je tonami
No i główny cel nocnego marketu....żarcie,tony żarcia-oczy by jadły wszystko.Zawsze jak jedlismy kolację to juz planowalismy co bedziemy jeść następnego wieczoru
Ceny jedzenia były tutaj przyzwoite -niższe niż na Phi Phi ale nadal nie przypominały tych cen z ostatniego naszego wyjazdu.Jesli kogos ceny interesują to widać je na zdjęciach.
Ech...wiem,ze niebawem dla tego jedzenia wrócimy znów do Tajlandi.
Mam nadzieję,że każdy znajdzie tutaj coś do zjedzenia))
No to na koniec owocowe szaleństwo-bo chyba nigdzie nie ma takiego wyboru owoców ja k w Tajlandii.No może są miejsca gdzie smaki niektórych są lepsze ale wyboru takiego nie ma.No i te soczki ,te shejki,musy i specyficzny smak duriana którego jedni lubią,drudzy znoszą ale większośc przed nim ucieka my należymy do tych pierwszych
W Tajlangi rzekomo najlepiej smakuje mango i są go tam całe tony.Widzicie te plastikowe kosze za anananasami??? rosjanie wywożą własnie mango w tych koszykach do swojego kraju.Na lotniku jest ich pełno a od kolorowych koszyków idzie dostać oczopląsu Co wieczór pod hotelami ,na ulicach stoja też furgonetki załadowane owocami mango a przy nich tłumy rosjanów z koszami
Pobyt w rejonie Kata zleciał nam bardzo szybko-nawet za szybko i ja osobiście nie zdążyłam dłużej poleniuchowac w naszym klimatycznym hoteliku Sawasdee Village Resort no ale w zasadzie to nie po to do Tajlandii się leci.
Na koniec pobytu tutaj wstawię jeszcze klika zdjęc z hoteku z wieczorowej pory bo hotel wtedy miał jeszcze bardziej magiczny klimat a zapach kadzidełek roznosił się jeszcze bardziej intensywnie niz za dnia.
Ostatnie kilka dni naszego pobytu spędzamy w rejonie ,który wszystcy omijają albo traktują go jako postój przed wylotem z Phuket.Bylismy juz w tym rejonie zaraz po przylocie na jedną noc ale teraz zostaniemy tutaj w klimatycznym hoteliku troszke dłużej.
Tambon Sakoo przy Nai Yang Beach w Parku Narodowym Sirinath to miejsce do którego docieramy wynajetym na ulicy vanem.Cena samochodów w rejonie Kata jest duzo wyższa niz w innych regionach phuket-za vana płacimy coś około 800 baht.Spod hotelu wyjeżdzamy po sniadaniu i po około 40 minutach jazdy jesteśmy w Hotelu Naiyang Park Resort.
Hotel położony jest w drugiej lini brzegowej co nam wcale nie przeszkadza.Zreszta w tym regionie nie ma żadnego hotelu przy samej plaży.Jako ,że jest to Park Narodowy plaża może byc zagospodarowana chyba tylko w 10 %.
Mimo tego,ze do lotniska z hotelu jest około 2 km wcale tutaj nie słychać startujących samolotów a tego się troszkę obawialismy.
Sam hotel bardzo nam się spodobał od samego wejścia.
Wszystko w drewnie,w niskiej zabudowie-całkiem inny klimat niz we wczesniejszych hotelach.
Meldunek oczywiście też expresowy -Monia z Artuniem tradycyjnie się nim zajmują i jeszcze przed czasem jesteśmy prowadzeni do swoich domków.
Wille jakie tutaj dostajemy są dokłądbne z opisem duże ,z tarasem i przestronna łazienką.
Na wyposażeniu tez było generalnie wszystko-kapcie ,szlafroki,kosmetyki,uzupełniana codziennie woda,parasole -jak na tani hotel to bylismy bardzo ale to bardzo pozytywnie zaskoczeni.
Nie ryzykujcie.Jak przylecicie o czasie to zawsze możecie na trzy ,cztery godzinki wziąść taxi i skoczyc cokolwiek zobaczyć w Bangkoku.
Dziękuję za poradę, zobacze jeszcze loty z drugiego lotniska może będzie coś około godziny 13-14.
Sylka
Plaża tutaj schowana jest w malutkiej zatoczce otoczonej skałkami i wysokimi palmami.Piasek jest drobniutki i mięciutki jak mąka.Woda ma cudowny kolor a jeśli ktoś lubi kąpiel w falach to tutaj będzie szczęśliwy.No i ludzi tutaj garstka...a były nawet momenty ,że byliśmy tutaj sami
Spędziliśmy tutaj cudowny dzień i każdemu polecam tutaj dotrzeć-nawet pieszo
Przed nami teraz droga powrotna,która po pokonaniu przejscia do parkingu przed wejściem na plażę była już tylko miłym spacerkiem i cały czas przez dzunglę prowadziła nas w dół
Przy drodze głównej złapalismy tuk tuka i za 300 baht dojechalismy do hotelu
No to teraz przerwa z plażami zwiedzania tez nie bedzie ale będzie to co najlepsze w Tajlandi czyli jedzenie.
W Tajlandi je się wszędzie i zawsze jest smacznie i bezpiecznie.Dla nas najlepszym miejscem na popołudniowe jedzenie była ulica a kolację jedliśmy na nocnych marketach.
Kilka fotek z ulicy)) gdzie ceny były mocno zawyżone
Nocny Market-zaczynał zawsze działac po zmroku-od której nie wiem ale zawsze jak tam szlismy to działał juz całą parą.W okolicy -blizszej czy dalszej jest ich kilka.Jeden z nich-nie był on największy ale nam w zupełności wystarczał-był z 300 metrów od naszego hotelu więc tam była nasza stołówka.
Kata Nicht Market-bo o nim mowa to miejsce gdzie oprócz żarcia mozna było się zaopatrzeć we wszystko -pamiątki,przyprawy,perfumy,ubrania-co kto potrzebował to tutaj znalazł.Ceny no cóż nimi mozna było się rozczarować nie były to ceny jakie pamietamy z Bangkoku i śmiało mogę nawet powiedzieć,ze były zbliżone do naszych szczególnie jesli chodzi o ubrania.Jednak mimo tych cen kasa na "markowe" towary szła jak woda no bo wiadaomo-tuniczki ,torebki,torebusie,koszulki-tego nigdy nie jest za wiele i nawet jesli gatunkowo jest to szajs totalny to zakup jest zaliczony chyba nigdy z tego nie wyrosnę))
A te kolorowe koszulki to chyba hit wśód Ruskich...kupowali je tonami
No i główny cel nocnego marketu....żarcie,tony żarcia-oczy by jadły wszystko.Zawsze jak jedlismy kolację to juz planowalismy co bedziemy jeść następnego wieczoru
Ceny jedzenia były tutaj przyzwoite -niższe niż na Phi Phi ale nadal nie przypominały tych cen z ostatniego naszego wyjazdu.Jesli kogos ceny interesują to widać je na zdjęciach.
Ech...wiem,ze niebawem dla tego jedzenia wrócimy znów do Tajlandi.
Mam nadzieję,że każdy znajdzie tutaj coś do zjedzenia))
Żelku, ale mi narobiłaś smaka. Uwielbiam tajskie jezonko, zupki, krewetki itp.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No to na koniec owocowe szaleństwo-bo chyba nigdzie nie ma takiego wyboru owoców ja k w Tajlandii.No może są miejsca gdzie smaki niektórych są lepsze ale wyboru takiego nie ma.No i te soczki ,te shejki,musy i specyficzny smak duriana którego jedni lubią,drudzy znoszą ale większośc przed nim ucieka my należymy do tych pierwszych
W Tajlangi rzekomo najlepiej smakuje mango i są go tam całe tony.Widzicie te plastikowe kosze za anananasami??? rosjanie wywożą własnie mango w tych koszykach do swojego kraju.Na lotniku jest ich pełno a od kolorowych koszyków idzie dostać oczopląsu Co wieczór pod hotelami ,na ulicach stoja też furgonetki załadowane owocami mango a przy nich tłumy rosjanów z koszami
Pobyt w rejonie Kata zleciał nam bardzo szybko-nawet za szybko i ja osobiście nie zdążyłam dłużej poleniuchowac w naszym klimatycznym hoteliku Sawasdee Village Resort no ale w zasadzie to nie po to do Tajlandii się leci.
Na koniec pobytu tutaj wstawię jeszcze klika zdjęc z hoteku z wieczorowej pory bo hotel wtedy miał jeszcze bardziej magiczny klimat a zapach kadzidełek roznosił się jeszcze bardziej intensywnie niz za dnia.
Ostatnie kilka dni naszego pobytu spędzamy w rejonie ,który wszystcy omijają albo traktują go jako postój przed wylotem z Phuket.Bylismy juz w tym rejonie zaraz po przylocie na jedną noc ale teraz zostaniemy tutaj w klimatycznym hoteliku troszke dłużej.
Tambon Sakoo przy Nai Yang Beach w Parku Narodowym Sirinath to miejsce do którego docieramy wynajetym na ulicy vanem.Cena samochodów w rejonie Kata jest duzo wyższa niz w innych regionach phuket-za vana płacimy coś około 800 baht.Spod hotelu wyjeżdzamy po sniadaniu i po około 40 minutach jazdy jesteśmy w Hotelu Naiyang Park Resort.
Hotel położony jest w drugiej lini brzegowej co nam wcale nie przeszkadza.Zreszta w tym regionie nie ma żadnego hotelu przy samej plaży.Jako ,że jest to Park Narodowy plaża może byc zagospodarowana chyba tylko w 10 %.
Mimo tego,ze do lotniska z hotelu jest około 2 km wcale tutaj nie słychać startujących samolotów a tego się troszkę obawialismy.
Sam hotel bardzo nam się spodobał od samego wejścia.
Wszystko w drewnie,w niskiej zabudowie-całkiem inny klimat niz we wczesniejszych hotelach.
Meldunek oczywiście też expresowy -Monia z Artuniem tradycyjnie się nim zajmują i jeszcze przed czasem jesteśmy prowadzeni do swoich domków.
Wille jakie tutaj dostajemy są dokłądbne z opisem duże ,z tarasem i przestronna łazienką.
Na wyposażeniu tez było generalnie wszystko-kapcie ,szlafroki,kosmetyki,uzupełniana codziennie woda,parasole -jak na tani hotel to bylismy bardzo ale to bardzo pozytywnie zaskoczeni.