cześć Huraganie, - a bo nie ma i co koloryzować; jest jak jest-więc pokazuję to, co widzę, ale to nie jest tak (jak juz pisałam Cigdzies tam powyżej) że ta Albania jest taka paskudna; miasta, które widzialam mają ładne klimatyczne zakątki- ale głównie w pobliżu atrakcji turystycznych; pozostała część miasta, gdzie mieszkają mieszkańcy jest niestety dużo bardziej mniej atrakcyjna i zdecydowanie bardziej zaśmiecona ...., ale niektórzy myślą (szczgólnie Ci, którzy nigdy tam nie byli, tylko słyszeli... ) , że to zacofany kraj pełen syfu, brudu i pastuchów z kozami... uwierz mi że są w Polsce miejsca za które my Polacy - uważający się za czyścioszków z cywilizowanego kraju powinniśmy się wstydzić - za ten syf w niektórych miejscach jaki przecież nie zrobił się nam sam.
Albania jest z pewnością krajem ciekawym; ma niezwykle barwną historię i sporo urokliwych miejsc, ale trzeba się wyzbyć stereotypowego myslenia i po prostu zechcieć ją poznać - a do tego potrzebne jest odpowiednie nastawienie; ta część nadmorska tego kraju , może nie jest jakąś elegancką riwierą, ale może się podobać, szczególnie ludziom "bez nadęcia" którzy potrafią spędzać bez zażenowania urlopy w bardziej "dzikich" miejscach jak -tylko rajskie wyspy np. Polinezji (przy czym "dziki" czy "egzotyczny" wcale nie musi oznaczać odległości ), a po prawdziwą Albanię trzeba jechac w interior kraju - tam z pewnością stopień zasyfienia będzie większy, ale może też pozwolić odkryć miejsca totalnie prawdziwe, bez krztyny komerchy i doświadczyć rzeczy niedostępnych w tzw: światowych kurortach- i może właśnie o to chodzi ? - ja jednak do Albani póki co się więcej narazie nie wybieram, co wcale nie oznacza, że kiedyś kiedyś w przyszłości mi się nie odmieni?
mawia się, to znaczy tak słyszałam, że Kruja to taki albański Wawel(???)... no cóż, ja tam skojarzeń z naszym Krakowem nie miałam zupełnie, a już w szczególności na pewno nie z Wawelem, no ale ile ludzi - tyle zdań; każdy ma prawo widzieć to inaczej;
Faktem jest że Kruja ma przepiękne położenie i nie lada historię...
tam, gdzie ta wieżyczka zmierzamy...
i z wieżyczką
view na miasto
pokazałam Wam teraz zdjęcia, które powinnam zostawić na koniec Krui, bo to są widoki z zamku z góry , ale chodziło mi o pokazanie położenia miasta, dlatego teraz wracam na dół i pojadę po kolei
Naszym celem w tym mieście jest zobaczenie Zamku Kruja z basztą, fragmentami murów i oczywiście mieszczące się w tutejszej Twierdzy - Muzeum Skanderberga, bohatera narodowego Albanii, który w XV w. odbił Kruję z rąk okrutnych Turków, z którymi toczył wojenki mniej więcej w tym samym czasie co Jagiełło z Krzyżakami. Twierdza ta była więc siedzibą Skanderberga, który nazywał się Jerzy Kastriota (Gjergj Kastrioti Skënderbeu) - a dziś mieści się tam Muzeum pełne pamiatek po tym wodzu - wojowniku, które odwiedzają wszyscy turyści przybywający do Kruji , ale dziś jest to miejsce szczególnie uświęcone dla mieszkańców Albanii; inni turyści ( z innych krajów) nie za bardzo znają tego bohatera, bo inne dzieje historyczne zajmowały bardziej nasze głowy w czasach szkolnych niżten albański bohater, dlatego bardziej zwiedzający skupiają się tu na widokach niż na samych hełmach, meblach i dokumentach Skandenberga, co jest zrozumiałe i oczywiste ( ciekawe ilu Albańczyków zna polskich bohaterów narodowych? )
- ale żeby się tam dostać musimy przejść przez miasto, wspinając się na wzgórze dość osobliwą ścieżką, którą w zasadzie w całości zajmuje wspaniały turecki bazar - pełen kolorowych kramików ze sprzedawcami często poubieranymi na ludowo; miejsce szalenie barwne i ciekawe, pełne tutejszego rękodzieła i ze zdumieniem stwierdziłam że pozbawione w zasadzie chińszczyzny!
nasz albański przewodnik, który świetnie mówił po polsku ze śmiesznym akcentem; prezentuje nam dżwięk albańskich gusli- to ten sam instrument, który kupiłam w Czarnogórze przy wjeździe do Klasztoru Ostrog, tutaj były trzykrotnie droższe i nie tak pięknie rzeźbione jak te czarnogórskie gusle!!!
mój albański łup
ciekawe kapelutki, to tzw queleshe
no to może już starczy tego handelku , bo w głowie się kręci...
A to paradoks.. zamek odbity wieki temu z rąk Turków a bazarek w dzisiejszych czasach... turecki
Wiesz , rozmawialam wczoraj z koleżanką , która wróciła z 2 tygodniowych wakacji w Albanii. Zadowolona z wyjazdu i bardzo podobali sie jej bardzo ludzie..że bardzo mili, pomocni, otwarci. Wspominała też, że bardzo przystepne ceny
no właśnie! każdy znajdzie jakieś swoje plusy! albańczycy to mili i bardzo otwarci ludzie, chociaż ja akurat nie miałam z nimi okazji się "zaprzyjaźnić" w Albanii - bo jak wiesz - za kótko tam byłam, ale w czarnogórskim Ulcinju, gdzie mieszkałam podczas wyjazdu- jest ich tam bardzo dużo, i tam miałam sposobność poobcować wśród nich: prowadzą tam sklepy, pracują w knajpkach, sprzedają lody itd... i co krok to się z nimi tam spotykasz - potwierdzam: bardzo mili, otwarci, gadatliwi ludzie
tak- mój albański łup to cudna "etniczna" czerwona torebka; jest uszyta z takiego ichniego "dywanika" i przez to dość oryginalna ( w Warszawie wzbudza podobną "sensację" co maltańska parasolka , w sensie, że zaczepiają mnie nieraz kobitki z pytaniem: gdzie ja to kupiłam? , a o parasolkę pytał raz nawet jakiś Pan )
co tam można kupić? wszystko.... zalezy co lubisz i co Cie interesuje; my miałyśmy dylemat tego rodzaju, że już w czarnogórze nakupiłysmy sporo rózności, a niestety podróze samolotem mają poza oczywistymi zaletami - też jedną wadę: limit wagowy bagażu!!! , więc mimo lat doświadczenia w pakowaniu (obecnie na tygodniowy wyjazd umiem spakować się łącznie z tarą w 11-12 kilo brutto ) ; więc zakupiłam tam jakieś 2 koniaczki ( Skanderbeu) ; figi, chałwę, dużo herbatki leczniczej (na szczęście leciutka) na którą mawia się "czari-mari" (çaj mali) czyli tzw. gojnik - ponoć istna bomba zdrowia, więc zakupiłam dla teściowej i starszej części rodzinki i dla nas też- smaczna, z posmakiem mięty, którą ja akurat uwielbiam) ; no i jakieś stojące lalki ( w strojach ludowych - ach, to moje zbieractwo...) i tą torebkę ! ;
reszta łupów łącznie z guslami, która dopełniła mi walizke wagowo - to juz zakupy czarnogórskie.
( a propos torebek: uwielbiam głównie te "zwożone" ze świata i takie z reguły noszę; nie wszystkie takie zakupy sa "trafione" bo czasami mimo, że się podoba, póxniej okazuje się że trudno uzytkować...
np. torebka z Maroka, wg mojej miary sliczna, gustowna, oryginalna, z pięknej skóry ( w Maroku mają bardzo ładne wyroby skórzane) , no ale co z tego... jak okazało się że strasznie śmierdzi wielbłądem - ale tak, że nie idzie wytrzymać! łudziłam się, że wywietrzeje, niestety - minęło 2,5 roku - i nie wywietrzała
Piea, dziękuje za podpowiedzi, bo wycieczkę do Albanii rozważam. Torebki uwielbia moja Basia. Kupuje też czasem na prezenty przyjaciółkom i cieszyły się z prezentu.
Twoja Albania prezentuje się całkiem przyjemnie. Przyznam się, że Bałkany są przeze mnie jeszcze nieodkrytą częścią Europy. O ile mam objechaną praktycznie całą kontynentalną Grecję, Włochy, Portugalię i niemałą część Hiszpanii, to jakoś nigdy nie udało mi się trafić do krajów bałkańskich (jeśli nie liczyć Bułgarii jeszcze za nieboszczki komuny). Może kiedyś uda mi się nadrobić tę zaległość... Pozdrawiam.
cześć Huraganie, - a bo nie ma i co koloryzować; jest jak jest-więc pokazuję to, co widzę, ale to nie jest tak (jak juz pisałam Cigdzies tam powyżej) że ta Albania jest taka paskudna; miasta, które widzialam mają ładne klimatyczne zakątki- ale głównie w pobliżu atrakcji turystycznych; pozostała część miasta, gdzie mieszkają mieszkańcy jest niestety dużo bardziej mniej atrakcyjna i zdecydowanie bardziej zaśmiecona ...., ale niektórzy myślą (szczgólnie Ci, którzy nigdy tam nie byli, tylko słyszeli... ) , że to zacofany kraj pełen syfu, brudu i pastuchów z kozami... uwierz mi że są w Polsce miejsca za które my Polacy - uważający się za czyścioszków z cywilizowanego kraju powinniśmy się wstydzić - za ten syf w niektórych miejscach jaki przecież nie zrobił się nam sam.
Albania jest z pewnością krajem ciekawym; ma niezwykle barwną historię i sporo urokliwych miejsc, ale trzeba się wyzbyć stereotypowego myslenia i po prostu zechcieć ją poznać - a do tego potrzebne jest odpowiednie nastawienie; ta część nadmorska tego kraju , może nie jest jakąś elegancką riwierą, ale może się podobać, szczególnie ludziom "bez nadęcia" którzy potrafią spędzać bez zażenowania urlopy w bardziej "dzikich" miejscach jak -tylko rajskie wyspy np. Polinezji (przy czym "dziki" czy "egzotyczny" wcale nie musi oznaczać odległości ), a po prawdziwą Albanię trzeba jechac w interior kraju - tam z pewnością stopień zasyfienia będzie większy, ale może też pozwolić odkryć miejsca totalnie prawdziwe, bez krztyny komerchy i doświadczyć rzeczy niedostępnych w tzw: światowych kurortach- i może właśnie o to chodzi ? - ja jednak do Albani póki co się więcej narazie nie wybieram, co wcale nie oznacza, że kiedyś kiedyś w przyszłości mi się nie odmieni?
Piea
no to jedziemy z tą Krują
mawia się, to znaczy tak słyszałam, że Kruja to taki albański Wawel(???)... no cóż, ja tam skojarzeń z naszym Krakowem nie miałam zupełnie, a już w szczególności na pewno nie z Wawelem, no ale ile ludzi - tyle zdań; każdy ma prawo widzieć to inaczej;
Faktem jest że Kruja ma przepiękne położenie i nie lada historię...
tam, gdzie ta wieżyczka zmierzamy...
i z wieżyczką
view na miasto
pokazałam Wam teraz zdjęcia, które powinnam zostawić na koniec Krui, bo to są widoki z zamku z góry , ale chodziło mi o pokazanie położenia miasta, dlatego teraz wracam na dół i pojadę po kolei
Naszym celem w tym mieście jest zobaczenie Zamku Kruja z basztą, fragmentami murów i oczywiście mieszczące się w tutejszej Twierdzy - Muzeum Skanderberga, bohatera narodowego Albanii, który w XV w. odbił Kruję z rąk okrutnych Turków, z którymi toczył wojenki mniej więcej w tym samym czasie co Jagiełło z Krzyżakami. Twierdza ta była więc siedzibą Skanderberga, który nazywał się Jerzy Kastriota (Gjergj Kastrioti Skënderbeu) - a dziś mieści się tam Muzeum pełne pamiatek po tym wodzu - wojowniku, które odwiedzają wszyscy turyści przybywający do Kruji , ale dziś jest to miejsce szczególnie uświęcone dla mieszkańców Albanii; inni turyści ( z innych krajów) nie za bardzo znają tego bohatera, bo inne dzieje historyczne zajmowały bardziej nasze głowy w czasach szkolnych niżten albański bohater, dlatego bardziej zwiedzający skupiają się tu na widokach niż na samych hełmach, meblach i dokumentach Skandenberga, co jest zrozumiałe i oczywiste ( ciekawe ilu Albańczyków zna polskich bohaterów narodowych? )
- ale żeby się tam dostać musimy przejść przez miasto, wspinając się na wzgórze dość osobliwą ścieżką, którą w zasadzie w całości zajmuje wspaniały turecki bazar - pełen kolorowych kramików ze sprzedawcami często poubieranymi na ludowo; miejsce szalenie barwne i ciekawe, pełne tutejszego rękodzieła i ze zdumieniem stwierdziłam że pozbawione w zasadzie chińszczyzny!
nasz albański przewodnik, który świetnie mówił po polsku ze śmiesznym akcentem; prezentuje nam dżwięk albańskich gusli- to ten sam instrument, który kupiłam w Czarnogórze przy wjeździe do Klasztoru Ostrog, tutaj były trzykrotnie droższe i nie tak pięknie rzeźbione jak te czarnogórskie gusle!!!
mój albański łup
ciekawe kapelutki, to tzw queleshe
no to może już starczy tego handelku , bo w głowie się kręci...
idziemy w końcu do celu...
Piea
A to paradoks.. zamek odbity wieki temu z rąk Turków a bazarek w dzisiejszych czasach... turecki
Wiesz , rozmawialam wczoraj z koleżanką , która wróciła z 2 tygodniowych wakacji w Albanii. Zadowolona z wyjazdu i bardzo podobali sie jej bardzo ludzie..że bardzo mili, pomocni, otwarci. Wspominała też, że bardzo przystepne ceny
No trip no life
no właśnie! każdy znajdzie jakieś swoje plusy! albańczycy to mili i bardzo otwarci ludzie, chociaż ja akurat nie miałam z nimi okazji się "zaprzyjaźnić" w Albanii - bo jak wiesz - za kótko tam byłam, ale w czarnogórskim Ulcinju, gdzie mieszkałam podczas wyjazdu- jest ich tam bardzo dużo, i tam miałam sposobność poobcować wśród nich: prowadzą tam sklepy, pracują w knajpkach, sprzedają lody itd... i co krok to się z nimi tam spotykasz - potwierdzam: bardzo mili, otwarci, gadatliwi ludzie
Piea
Piea, czy ten „łup” na bazarku – to torebka? - napisz coś więcej, co ciekawego można kupić w Albanii .
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Witaj Asiu,
tak- mój albański łup to cudna "etniczna" czerwona torebka; jest uszyta z takiego ichniego "dywanika" i przez to dość oryginalna ( w Warszawie wzbudza podobną "sensację" co maltańska parasolka , w sensie, że zaczepiają mnie nieraz kobitki z pytaniem: gdzie ja to kupiłam? , a o parasolkę pytał raz nawet jakiś Pan )
co tam można kupić? wszystko.... zalezy co lubisz i co Cie interesuje; my miałyśmy dylemat tego rodzaju, że już w czarnogórze nakupiłysmy sporo rózności, a niestety podróze samolotem mają poza oczywistymi zaletami - też jedną wadę: limit wagowy bagażu!!! , więc mimo lat doświadczenia w pakowaniu (obecnie na tygodniowy wyjazd umiem spakować się łącznie z tarą w 11-12 kilo brutto ) ; więc zakupiłam tam jakieś 2 koniaczki ( Skanderbeu) ; figi, chałwę, dużo herbatki leczniczej (na szczęście leciutka) na którą mawia się "czari-mari" (çaj mali) czyli tzw. gojnik - ponoć istna bomba zdrowia, więc zakupiłam dla teściowej i starszej części rodzinki i dla nas też- smaczna, z posmakiem mięty, którą ja akurat uwielbiam) ; no i jakieś stojące lalki ( w strojach ludowych - ach, to moje zbieractwo...) i tą torebkę ! ;
reszta łupów łącznie z guslami, która dopełniła mi walizke wagowo - to juz zakupy czarnogórskie.
( a propos torebek: uwielbiam głównie te "zwożone" ze świata i takie z reguły noszę; nie wszystkie takie zakupy sa "trafione" bo czasami mimo, że się podoba, póxniej okazuje się że trudno uzytkować...
np. torebka z Maroka, wg mojej miary sliczna, gustowna, oryginalna, z pięknej skóry ( w Maroku mają bardzo ładne wyroby skórzane) , no ale co z tego... jak okazało się że strasznie śmierdzi wielbłądem - ale tak, że nie idzie wytrzymać! łudziłam się, że wywietrzeje, niestety - minęło 2,5 roku - i nie wywietrzała
a taka ładna ...
Piea
Piea, dziękuje za podpowiedzi, bo wycieczkę do Albanii rozważam. Torebki uwielbia moja Basia. Kupuje też czasem na prezenty przyjaciółkom i cieszyły się z prezentu.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
no to Kruja, ciąg dalszy... zaglądamy do Twierdzy, a tam Muzeum Skandenberga
kawał chłopa z niego było!
Muzeum ładne... ciekawe... nie naćkane, czego nie lubię; w łądzie i przestrzeni można skupić wzrok na kolejnych rzeczach bez oczopląsu
Kruja - w baaardzo odległych czasach...
widoki p/ okna Muzeum - niczego sobie
wracamy...
idziemy jeszcze na albańskie szamanko i wracamy do Czarnogóry
pleskavica
bywa tez ruderowato - coś jak w Havanie...
i bye bye Kruja
i tym bunkrowatym akcentem żegnamy Albanię!
Dziękuję oglądającym i czytającym za uwagę
Piea
Piea, bardzo fajnie,że pokazałaś i ciekawie opisałaś tak mało znany kawałek świata
Niby blisko, a jednak daleko..i rzadko kto tam dociera , na razie oczywiscie , bo to się pewnie bardzo szybko zmieni
Widzę, że twoja relacja już podziałała, bo Asia rozważa ją na swój najbliższy wyjazd
No trip no life
Twoja Albania prezentuje się całkiem przyjemnie. Przyznam się, że Bałkany są przeze mnie jeszcze nieodkrytą częścią Europy. O ile mam objechaną praktycznie całą kontynentalną Grecję, Włochy, Portugalię i niemałą część Hiszpanii, to jakoś nigdy nie udało mi się trafić do krajów bałkańskich (jeśli nie liczyć Bułgarii jeszcze za nieboszczki komuny). Może kiedyś uda mi się nadrobić tę zaległość... Pozdrawiam.