Staromiejska część Budvy znajduje się na wysuniętym w morze malowniczym skalnym cyplu; Staróweczka otoczona jest murami obronnymi wybudowanymi przez Wenecjan pod koniec XV wieku ; najcenniejszym zabytkiem Budvy jest okazała trójnawowa katedra św. Jana Chrzciciela (Katedrala Sv. Ivana),której początki sięgają przełomu VIII i IX wieku; inne ważne zabytki Budvy to XIX wieczna cerkiew św. Trójcy usytuowana naprzeciw cytadeli; Romański kościół Santa Marija in Puta wzniesiony w 840 roku przez ojców Benedyktynów; Dwór Biskupi, romańska cerkiew św. Sawy oraz usytuowane w dawnym kościele przyklasztornym Muzeum Archeologiczno-Etnograficzne; Budvańskie Stare Miasto posiada mnóstwo urokliwych zakamarków i trzeba przyznać, że atmosfera jest tu wspaniała.
Można tak łazić godzinami ... przyjemnie tak pobłąkać się po takich zakamarkach i gubiąc się choć na chwilę....
kosciółek Santa Maria in Punta
wokół weneckich murów miejskich
Festiwal Piwa??? - pędze! lecę!
no i tyle z Budwy...
jedziom dalej
podobnie jak w sąsiedniej Dalmacji w Chorwacji - tutaj też co krok mijamy mnóstwo hodowli małż
Oj tak... ale takich nastrojowych miasteczek jak Budva tam Ci dostatek - to teraz będzie kolejne ....
Czas na znane, chyba najsłynniejsze miaseczko w Czarnogórze - Kotor - mawia się że ta średniowieczna perełka jest najpiękniejszym miasteczkiem nad Adriatykiem, ponoć rangą i urodą dorównuje - jeśli nie przebija chorwackiego Dubrovnika czy Splitu, choć jest zdecydowanie mniejszym miastem niż te chorwackie; nie będę się wdawać w polemikę na temat urody adriatyckich miast, bo gusta są przecież różne, ale jedno jest pewne - jest to zdecydowanie hicior, jeśli można tak określić miasto; przede wszystkim niesłychane położenie Kotoru nad wspaniałą zatoką wśród majestatycznych gór nad Boką Kotorską powoduje zachwyt już od pierwszych chwil, ale i wenecka atmosfera starego miasta ( wpisanego zresztą słusznie na listę UNESCO) również powoduje, że miejsce to plasuje się wysoko pod względem walorów zarówno zabytkowych jak i niezwykłego klimatu;
ale jest to niestety również najdroższe miejsce w całej Czarnogórze i również najbardziej oblegane; kłębiące się wszędzie rzesze turystów na pewno nie pozwolą w ciszy i spokoju kontemplować atmosfery i napawać się urodą Kotoru; no cóż... tak to jest w takich miejscach... więc o nastroju i ciszy w wąskich, kotorskich uliczkach - od razu zapomnijcie; niestety te kłębiące się wszędzie tłumy, ten zgiełk, miliony głosów... zabiją nawet najbardziej klimatyczne miejsce na świecie; tutaj nawet zdjęcia się nie da zrobić bez mistrzuniów drugiego planu ; my mogłyśmy tylko pocieszać się , że w czasie naszej wizyty jest jeszcze przed sezonem więc jak na Kotor to całkiem , całkiem tu podobno znośnie; prawdziwa inwazja zacznie się tu w tzw. ścisłym sezonie wakacji
Kotorska Twierdza Św. Jana (Tvrdjava Sv. Ivan) górująca wysoko nad miastem
Kotor jest miastem portowym pamiętającym zamierzchłe czasy Ilirów; do dziś cumują tu wielkie cruisery pełne turystów.
My ograniczamy nasz pobyt rzecz jasna tylko do staromiejskiej części, gdzie skupiają się najciekawsze zabytki i najurokliwsze zakątki miasta.
Historia Kotoru jest podobna do historii Budvy i wielu innych adriatyckich miasteczek; pierwszą osadę założyli tu również jak Budvę - starożytni Grecy a od panowania cesarza Justyniana I aż do XII wieku Kotor był ważną w tej części świata Twierdzą pod władaniem Bizancjum. W średniowieczu - podobnie jak większość miast w tym rejonie - Kotor trafił pod panowanie Republiki Weneckiej, potem Austrii. Historia w zasadzie jest bardzo podobna do tej, którą opisałam powyżej przy okazji Budvy.
Fragment murów Cytadeli Kotorskiej – położonej nad rzeką Škuda
gigantyczna ławka z siedziskiem na poziomie cycków no ciężko sie tam wdrapać (obok stoją normalne ławki)
wenecki lew to zapowiedź architektury w tym klimacie...
jedna z Bram Miejskich prowadząca do staromiejskiej części Kotoru
do zegarowej kolekcji
stąd juz dokładniej widać mury do Twierdzy na wzgórzu
tutaj trochę mi się skojarzyło ze Sieną - widziałam tam prawie identyczną uliczkę...
bardzo fajne i klimatyczne przejścia....
magia detalu
średniowieczna klimatyzacja - czyli mokre pranie w oknie - na wszystko są sposoby...
swoją drogą, że przy takim upale jaki panuje dzisiaj w mieście ( 41C!!! uff... ) to trzeba to pranie w kółko zdejmować, moczyć i wieszać ponownie... strasznie upierdliwa robota
są tu nawet magnesiki i różne takie gipspwe obrazeczki pamiątkowe na cześć tych kotorskich okienek
Katedra Św Tryfona (Tripuna) - patrona Miasta Kotor - przebudowywana w wiekach XII-XVII, głównie z powodu powtarzających się tu trzęsień ziemi. Najważniejszy zabytek romański w mieście.
wspaniałe romańskie wnętrza świątyni
fragmenty naprawdę baaaardzo starych fresków
piękna robota kowala artysty ..
kotorskie sierściuchy uliczne, czyli cudowne kiciusie
ha ha... fajny strażnik! miał pilnować u Jubilera ale mu się zdrzemło...
Cerkiew Św. Łukasza z 1195 roku - to jedyny kościół w Kotorze, który nie poniósł znaczniejszych strat w czasie bardzo silnego trzęsienia ziemi w 1979 roku, który zniszczył większość zabytków w tej części Bałkanów
no wpływy weneckie pełną gębą ...
powiew lawendy...
może starczy tego Kotoru....
Jedyne, czego bardzo żałuję, to to, że nie udało mi się wdrapać na mury do Twierdzy Sw. Jana - choć od samego początku miałam taki zamiar, tym bardziej, że było na to naprawdę sporo czasu, bo tego w tzw. wolnej przerwie mieliśmy aż ponad 2 godziny, więc spokojnie w wolnym tempie dałabym radę, no ale niestety... upał tego dnia był potworny (41C w cieniu!!!, więc nawet nie chcę myśleć ile było w pełnym słońcu?) i ten skwar skutecznie wybił mi ten pomysł z głowy... no nie bedę przeciez w moim wieku 50+ ryzykowała jakiegoś udaru czy innej cholery! - no trudno się mówi, może jeszcze kiedyś wybiorę się do Czarnogóry i trafię na jakiś szczęśliwszy, bardziej pochmurny dzień..., ale żal nie był aż taki bardzo dotkliwy, bo za 2 dni będziemy tu ponownie - tym razem będziemy wjeżdżać kotorskimi ”agrafkami” na wysokość prawie 1 tys m n.p. m, więc jakieś szanse na widoki z góry będą...
pyszny czarnogórski Pršut
na widok tej szynki dorarło do nas, że jestesmy strrrrasznie głodne, idziemy więc na obiadek ...
zgadzam się, ale zamówiłysmy jednak piwko; lepsze na upał od winka
i żegnamy piękny Kotor; po tych czarnogórskich miasteczkach - jutro zaproszę Was na wieś.... odpoczniemy trochę od gwaru i tłumów.... w urokliwej wiosce
Nawet najpiękniejsze zabytki portafią zmęczyć oczywiście nie dosłownie, bo ja jestem pies na zwiedzanie , ale jednak gwar, tłumy ludzi, a nade wszystko ten potworny upał - to wszystko do kupy potrafi umęczyć czasami tak, że wszystkiego się odechciewa , ale na szczęście tylko ten jeden jedyny dzień podczas całego naszego pobytu w Czarnogórze (jak byłysmy w Kotorze) był taki upalny, nazajutrz było juz o 12 stopni mniej , czyli dalej gorąco, ale tak bardzo przyjemnie .
Więc jak człek zechce w końcu odpocząć od turystycznych miast, od zgiełku wąskich, acz urokliwych uliczek, od rzeszy ludzisków, dziesiątkek kościołów i wszelkich zabytków, najlepszym pomysłem wydaje się wtedy ucieczka ku przyrodzie... ; Kolejny dzień udajemy się wiec w okolice PN Lovcen , który usadowił się pomiędzy Kotorem a dawną stolicą Montenegro - małym dziś miasteczkiem Cetinje, ale zanim tam dojedziemy - czekają nas widokowe orgazmy - przed nami bowiem niesłychanie piękna widokowo trasa słynnymi " kotorskimi Agrafkami" .
Ta trasa, to po Drodze Trolli w Norwegii i trasach kolejowych w Szwajcarii - chyba najwspanialsza, jaką dotąd jechałam (choć jeśli chodzi o trasy widokowe - to przede mną wciąż jeszcze rumuńska Transfăgărășan (trasa Transfogarska), którą też mam zamiar w niedalekiej przyszłości podziwiać) .
Kotorskie Agrafki - to słynne serpentyny - wijace się pod górę jak wąż stromymi zboczami - mające na tym odcinku 26 ostrych zakrętów; widoki zapierają tu dech w piersiach, ale należy pamiętać, że to nie jest ława droga, niektóre odcinki są tutaj tak wąskie, że samochody nadjeżdżające z naprzeciwka z trudem mogą się tu wyminąć
w drodze do PN Lovcen
No i w końcu przyszedł czas na bardzo emocjonujący moment wycieczki- wjazd pod górę jedną z najpiękniejszych tras widokowych w Europie – czyli jazda serpentynami, słynnymi „Agrafkami Kotorskimi” pod górę z widokami na słynny „fjord Południa Europy” – Bokę Kotorską, to miejsce po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy, bo tego nie da się ani opisać ani sfotografować, bo są to obrazy których obiektyw nie pokaże tak naprawdę, bo to obrazy, które rysuja się nam w sercu .... Stara droga wiodąca przez przełęcz Krstac z Kotoru do Cetinje od wieków stanowiła jedyne połączenie historycznej stolicy z wybrzeżem. Widoki stąd są nieziemskie; wspinamy się w ciszy coraz wyżej i wyżej z nosami przyklejonymi do szyby pokonując powoli te 26 agrafek; pod nami roztaczają się wspaniałe panoramy – istny skalny amfiteatr z błękitną wodą skrzącą się w blasku słońca – całość poraża pięknem i ogromem; zresztą no co tu pisać? … sami popatrzcie na fotki, które i tak w żaden sposób nie pokażą urody tego miejsca, bo żaden obiektyw świata nie uchwyci tego wiatru… tych emocji… tego cudu…
widok na Kotor z poziomu dolnych Agrafek
widok na pas startowy lotniska w Tivacie
wyżej...coraz wyżej....
na łuku Agrafki...
i na kolejnym
sesja ślubna nad urwiskiem.... aż mnie zmroziło jak zobaczyłam Pannę Młodą w tych falbankach i na obcasach jak się męczy z tymi fałdami sukni wspinajac się na te skały ....
Ludzie ta mają pomysły!!!
w dole MSC Magnifica
Teraz posmakujemy nieco wiejskich klimatów; jedziemy do małej, sennej wioski Njegusza położonej na obrzeżu Parku Narodowego Lovcen ; wioska związana jest z Piotrem II Petrovićem-Niegoszem, który był prawosławnym biskupem, a także władcą Czarnogóry (od 1830 roku aż do śmierci w 1851 r.). W wiosce znajduje się dom rodziny Petrovic zamieniony na małe Muzeum, ale my odwiedzamy wioskę Njeguši nie z powodu tego władcy, tylko jedziemy do rolników odwiedzić ich gospodarstwo i popróbować lokalnych pyszności, bowiem ten region okolic Njeguši słynie głównie z wyrobów suszonej, długo dojrzewającej szynki zwanej tutaj – pršut, która smakiem łudząco przypomina włoskie prosciutto ; tutejsi producenci wytwarzają również wspaniałe sery - głównie kozie, miody, rakiję, winko i inne lokalne pyszności .
w drodze do Njeguszy
i jesteśmy na miejscu
najpierw wchodzimy do suszarni szynki.....
Łał,.... a tam wszędzie oczywiście wisi obłednie pachnący pršut
najedzeni, obkupieni idziemy się jeszcze napoić
no i oczywiście rakija smakująca jak bimber
gospodarz miał takie śmieszne kwiatki w ogródku... ślicznoty
Posmakowaliśmy więc pyszności , popiliśmy różności, kupiliśmy co trzeba i pojechaliśmy dalej ....
przed nami Cetinje
Cetinje to miasto, które do roku 1918 - było stolicą Czarnogóry, dopóki nie przeniesiono jej do Titogradu (obecna Podgorica) i było najważniejszym miastem w tym kraju przez kilka stuleci
Crkva na Ćipuru – niewielki kościółek - kapliczka - Cerkiew na Cipurze; Cerkiewka została zbudowana 1886 r. przez króla Mikołaja I
trafiamy tu na ślub
ta panna młoda jest bardziej rozważna od poprzedniej i nie zamierzała skakać po dachu kościółka
W Cetinje mieliśmy w planie zwiedzanie męskiego klasztoru prawosławnego, to XV-wieczny zabytkowy Monastyr Narodzenia Matki Bożej z Cetyni, gdzie w głównej cerkwi klasztornej przechowywana jest cząstka Krzyża Świętego. W cerkwi monasteru znajdują się też groby znaczących postaci ze słynnego na tych ziemiach rodu Petroviciów-Njegošów, ale odbywały się akurat jakieś święte uroczystości; mnisi śpiewali jakieś święte pieśni a raczej mruczeli a brodaty pop jak zobaczył naszą niewielką w końcu wycieczkę - to bezpardonowo nas pogonił ; obejrzeliśmy więc klasztor tylko z zewnątrz i odwróciliśmy się na pięcie obrażeni, że nas tu nie chcą hmm, nie to nie ! - nie wiedzą co tracą Kręcimy się więc trochę po Cetinje; natrafiamy na lokalne targowisko; odwiedzamy małą cerkiewkę, Pałac króla Mikołaja i tyle.
Megizak, no właśnie... czytałam Twoją motocyklową wyprawę do czarnogóry i Kazachstan i Słowenię ...(kurcze , ale Ty jesteś zuch dziewczyna!!! na motórze... Matko ! masz kobito jaja! podziwiam... i zazdraszczan odwagi , ale Twoich fotek z Czarnogóry niestety nie widzę , nie wiem czy tylko ja ich nie widzę, czy z moim kompem cóś nie tak ???
Staromiejska część Budvy znajduje się na wysuniętym w morze malowniczym skalnym cyplu; Staróweczka otoczona jest murami obronnymi wybudowanymi przez Wenecjan pod koniec XV wieku ; najcenniejszym zabytkiem Budvy jest okazała trójnawowa katedra św. Jana Chrzciciela (Katedrala Sv. Ivana),której początki sięgają przełomu VIII i IX wieku; inne ważne zabytki Budvy to XIX wieczna cerkiew św. Trójcy usytuowana naprzeciw cytadeli; Romański kościół Santa Marija in Puta wzniesiony w 840 roku przez ojców Benedyktynów; Dwór Biskupi, romańska cerkiew św. Sawy oraz usytuowane w dawnym kościele przyklasztornym Muzeum Archeologiczno-Etnograficzne; Budvańskie Stare Miasto posiada mnóstwo urokliwych zakamarków i trzeba przyznać, że atmosfera jest tu wspaniała.
Można tak łazić godzinami ... przyjemnie tak pobłąkać się po takich zakamarkach i gubiąc się choć na chwilę....
kosciółek Santa Maria in Punta
wokół weneckich murów miejskich
Festiwal Piwa??? - pędze! lecę!
no i tyle z Budwy...
jedziom dalej
podobnie jak w sąsiedniej Dalmacji w Chorwacji - tutaj też co krok mijamy mnóstwo hodowli małż
Piea
Bardzo nastrojowe miasteczko
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Cześć Huragan,
Oj tak... ale takich nastrojowych miasteczek jak Budva tam Ci dostatek - to teraz będzie kolejne ....
Czas na znane, chyba najsłynniejsze miaseczko w Czarnogórze - Kotor - mawia się że ta średniowieczna perełka jest najpiękniejszym miasteczkiem nad Adriatykiem, ponoć rangą i urodą dorównuje - jeśli nie przebija chorwackiego Dubrovnika czy Splitu, choć jest zdecydowanie mniejszym miastem niż te chorwackie; nie będę się wdawać w polemikę na temat urody adriatyckich miast, bo gusta są przecież różne, ale jedno jest pewne - jest to zdecydowanie hicior, jeśli można tak określić miasto; przede wszystkim niesłychane położenie Kotoru nad wspaniałą zatoką wśród majestatycznych gór nad Boką Kotorską powoduje zachwyt już od pierwszych chwil, ale i wenecka atmosfera starego miasta ( wpisanego zresztą słusznie na listę UNESCO) również powoduje, że miejsce to plasuje się wysoko pod względem walorów zarówno zabytkowych jak i niezwykłego klimatu;
ale jest to niestety również najdroższe miejsce w całej Czarnogórze i również najbardziej oblegane; kłębiące się wszędzie rzesze turystów na pewno nie pozwolą w ciszy i spokoju kontemplować atmosfery i napawać się urodą Kotoru; no cóż... tak to jest w takich miejscach... więc o nastroju i ciszy w wąskich, kotorskich uliczkach - od razu zapomnijcie; niestety te kłębiące się wszędzie tłumy, ten zgiełk, miliony głosów... zabiją nawet najbardziej klimatyczne miejsce na świecie; tutaj nawet zdjęcia się nie da zrobić bez mistrzuniów drugiego planu ; my mogłyśmy tylko pocieszać się , że w czasie naszej wizyty jest jeszcze przed sezonem więc jak na Kotor to całkiem , całkiem tu podobno znośnie; prawdziwa inwazja zacznie się tu w tzw. ścisłym sezonie wakacji
Kotorska Twierdza Św. Jana (Tvrdjava Sv. Ivan) górująca wysoko nad miastem
Kotor jest miastem portowym pamiętającym zamierzchłe czasy Ilirów; do dziś cumują tu wielkie cruisery pełne turystów.
My ograniczamy nasz pobyt rzecz jasna tylko do staromiejskiej części, gdzie skupiają się najciekawsze zabytki i najurokliwsze zakątki miasta.
Historia Kotoru jest podobna do historii Budvy i wielu innych adriatyckich miasteczek; pierwszą osadę założyli tu również jak Budvę - starożytni Grecy a od panowania cesarza Justyniana I aż do XII wieku Kotor był ważną w tej części świata Twierdzą pod władaniem Bizancjum. W średniowieczu - podobnie jak większość miast w tym rejonie - Kotor trafił pod panowanie Republiki Weneckiej, potem Austrii. Historia w zasadzie jest bardzo podobna do tej, którą opisałam powyżej przy okazji Budvy.
Fragment murów Cytadeli Kotorskiej – położonej nad rzeką Škuda
gigantyczna ławka z siedziskiem na poziomie cycków no ciężko sie tam wdrapać (obok stoją normalne ławki)
wenecki lew to zapowiedź architektury w tym klimacie...
jedna z Bram Miejskich prowadząca do staromiejskiej części Kotoru
do zegarowej kolekcji
stąd juz dokładniej widać mury do Twierdzy na wzgórzu
tutaj trochę mi się skojarzyło ze Sieną - widziałam tam prawie identyczną uliczkę...
bardzo fajne i klimatyczne przejścia....
magia detalu
średniowieczna klimatyzacja - czyli mokre pranie w oknie - na wszystko są sposoby...
swoją drogą, że przy takim upale jaki panuje dzisiaj w mieście ( 41C!!! uff... ) to trzeba to pranie w kółko zdejmować, moczyć i wieszać ponownie... strasznie upierdliwa robota
są tu nawet magnesiki i różne takie gipspwe obrazeczki pamiątkowe na cześć tych kotorskich okienek
Katedra Św Tryfona (Tripuna) - patrona Miasta Kotor - przebudowywana w wiekach XII-XVII, głównie z powodu powtarzających się tu trzęsień ziemi. Najważniejszy zabytek romański w mieście.
wspaniałe romańskie wnętrza świątyni
fragmenty naprawdę baaaardzo starych fresków
piękna robota kowala artysty ..
kotorskie sierściuchy uliczne, czyli cudowne kiciusie
ha ha... fajny strażnik! miał pilnować u Jubilera ale mu się zdrzemło...
Cerkiew Św. Łukasza z 1195 roku - to jedyny kościół w Kotorze, który nie poniósł znaczniejszych strat w czasie bardzo silnego trzęsienia ziemi w 1979 roku, który zniszczył większość zabytków w tej części Bałkanów
no wpływy weneckie pełną gębą ...
powiew lawendy...
może starczy tego Kotoru....
Jedyne, czego bardzo żałuję, to to, że nie udało mi się wdrapać na mury do Twierdzy Sw. Jana - choć od samego początku miałam taki zamiar, tym bardziej, że było na to naprawdę sporo czasu, bo tego w tzw. wolnej przerwie mieliśmy aż ponad 2 godziny, więc spokojnie w wolnym tempie dałabym radę, no ale niestety... upał tego dnia był potworny (41C w cieniu!!!, więc nawet nie chcę myśleć ile było w pełnym słońcu?) i ten skwar skutecznie wybił mi ten pomysł z głowy... no nie bedę przeciez w moim wieku 50+ ryzykowała jakiegoś udaru czy innej cholery! - no trudno się mówi, może jeszcze kiedyś wybiorę się do Czarnogóry i trafię na jakiś szczęśliwszy, bardziej pochmurny dzień..., ale żal nie był aż taki bardzo dotkliwy, bo za 2 dni będziemy tu ponownie - tym razem będziemy wjeżdżać kotorskimi ”agrafkami” na wysokość prawie 1 tys m n.p. m, więc jakieś szanse na widoki z góry będą...
pyszny czarnogórski Pršut
na widok tej szynki dorarło do nas, że jestesmy strrrrasznie głodne, idziemy więc na obiadek ...
zgadzam się, ale zamówiłysmy jednak piwko; lepsze na upał od winka
i żegnamy piękny Kotor; po tych czarnogórskich miasteczkach - jutro zaproszę Was na wieś.... odpoczniemy trochę od gwaru i tłumów.... w urokliwej wiosce
Piea
W Czarnogórze polecam Durmitor, obłędne góry, przełęcze z cudownymi widokami.
Po prostu bajka.
megi zakopane
Cześć Megizak, taaak... Durmitor wymiata! ; zresztą w Czarmogórze sporo miejsc "wymiata" - o to, w tym cudnym kraju nie trudno ...
Piea
Nawet najpiękniejsze zabytki portafią zmęczyć oczywiście nie dosłownie, bo ja jestem pies na zwiedzanie , ale jednak gwar, tłumy ludzi, a nade wszystko ten potworny upał - to wszystko do kupy potrafi umęczyć czasami tak, że wszystkiego się odechciewa , ale na szczęście tylko ten jeden jedyny dzień podczas całego naszego pobytu w Czarnogórze (jak byłysmy w Kotorze) był taki upalny, nazajutrz było juz o 12 stopni mniej , czyli dalej gorąco, ale tak bardzo przyjemnie .
Więc jak człek zechce w końcu odpocząć od turystycznych miast, od zgiełku wąskich, acz urokliwych uliczek, od rzeszy ludzisków, dziesiątkek kościołów i wszelkich zabytków, najlepszym pomysłem wydaje się wtedy ucieczka ku przyrodzie... ; Kolejny dzień udajemy się wiec w okolice PN Lovcen , który usadowił się pomiędzy Kotorem a dawną stolicą Montenegro - małym dziś miasteczkiem Cetinje, ale zanim tam dojedziemy - czekają nas widokowe orgazmy - przed nami bowiem niesłychanie piękna widokowo trasa słynnymi " kotorskimi Agrafkami" .
Ta trasa, to po Drodze Trolli w Norwegii i trasach kolejowych w Szwajcarii - chyba najwspanialsza, jaką dotąd jechałam (choć jeśli chodzi o trasy widokowe - to przede mną wciąż jeszcze rumuńska Transfăgărășan (trasa Transfogarska), którą też mam zamiar w niedalekiej przyszłości podziwiać) .
Kotorskie Agrafki - to słynne serpentyny - wijace się pod górę jak wąż stromymi zboczami - mające na tym odcinku 26 ostrych zakrętów; widoki zapierają tu dech w piersiach, ale należy pamiętać, że to nie jest ława droga, niektóre odcinki są tutaj tak wąskie, że samochody nadjeżdżające z naprzeciwka z trudem mogą się tu wyminąć
w drodze do PN Lovcen
No i w końcu przyszedł czas na bardzo emocjonujący moment wycieczki- wjazd pod górę jedną z najpiękniejszych tras widokowych w Europie – czyli jazda serpentynami, słynnymi „Agrafkami Kotorskimi” pod górę z widokami na słynny „fjord Południa Europy” – Bokę Kotorską, to miejsce po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy, bo tego nie da się ani opisać ani sfotografować, bo są to obrazy których obiektyw nie pokaże tak naprawdę, bo to obrazy, które rysuja się nam w sercu .... Stara droga wiodąca przez przełęcz Krstac z Kotoru do Cetinje od wieków stanowiła jedyne połączenie historycznej stolicy z wybrzeżem. Widoki stąd są nieziemskie; wspinamy się w ciszy coraz wyżej i wyżej z nosami przyklejonymi do szyby pokonując powoli te 26 agrafek; pod nami roztaczają się wspaniałe panoramy – istny skalny amfiteatr z błękitną wodą skrzącą się w blasku słońca – całość poraża pięknem i ogromem; zresztą no co tu pisać? … sami popatrzcie na fotki, które i tak w żaden sposób nie pokażą urody tego miejsca, bo żaden obiektyw świata nie uchwyci tego wiatru… tych emocji… tego cudu…
widok na Kotor z poziomu dolnych Agrafek
widok na pas startowy lotniska w Tivacie
wyżej...coraz wyżej....
na łuku Agrafki...
i na kolejnym
sesja ślubna nad urwiskiem.... aż mnie zmroziło jak zobaczyłam Pannę Młodą w tych falbankach i na obcasach jak się męczy z tymi fałdami sukni wspinajac się na te skały ....
Ludzie ta mają pomysły!!!
w dole MSC Magnifica
Teraz posmakujemy nieco wiejskich klimatów; jedziemy do małej, sennej wioski Njegusza położonej na obrzeżu Parku Narodowego Lovcen ; wioska związana jest z Piotrem II Petrovićem-Niegoszem, który był prawosławnym biskupem, a także władcą Czarnogóry (od 1830 roku aż do śmierci w 1851 r.). W wiosce znajduje się dom rodziny Petrovic zamieniony na małe Muzeum, ale my odwiedzamy wioskę Njeguši nie z powodu tego władcy, tylko jedziemy do rolników odwiedzić ich gospodarstwo i popróbować lokalnych pyszności, bowiem ten region okolic Njeguši słynie głównie z wyrobów suszonej, długo dojrzewającej szynki zwanej tutaj – pršut, która smakiem łudząco przypomina włoskie prosciutto ; tutejsi producenci wytwarzają również wspaniałe sery - głównie kozie, miody, rakiję, winko i inne lokalne pyszności .
w drodze do Njeguszy
i jesteśmy na miejscu
najpierw wchodzimy do suszarni szynki.....
Łał,.... a tam wszędzie oczywiście wisi obłednie pachnący pršut
najedzeni, obkupieni idziemy się jeszcze napoić
no i oczywiście rakija smakująca jak bimber
gospodarz miał takie śmieszne kwiatki w ogródku... ślicznoty
Posmakowaliśmy więc pyszności , popiliśmy różności, kupiliśmy co trzeba i pojechaliśmy dalej ....
przed nami Cetinje
Cetinje to miasto, które do roku 1918 - było stolicą Czarnogóry, dopóki nie przeniesiono jej do Titogradu (obecna Podgorica) i było najważniejszym miastem w tym kraju przez kilka stuleci
Crkva na Ćipuru – niewielki kościółek - kapliczka - Cerkiew na Cipurze; Cerkiewka została zbudowana 1886 r. przez króla Mikołaja I
trafiamy tu na ślub
ta panna młoda jest bardziej rozważna od poprzedniej i nie zamierzała skakać po dachu kościółka
W Cetinje mieliśmy w planie zwiedzanie męskiego klasztoru prawosławnego, to XV-wieczny zabytkowy Monastyr Narodzenia Matki Bożej z Cetyni, gdzie w głównej cerkwi klasztornej przechowywana jest cząstka Krzyża Świętego. W cerkwi monasteru znajdują się też groby znaczących postaci ze słynnego na tych ziemiach rodu Petroviciów-Njegošów, ale odbywały się akurat jakieś święte uroczystości; mnisi śpiewali jakieś święte pieśni a raczej mruczeli a brodaty pop jak zobaczył naszą niewielką w końcu wycieczkę - to bezpardonowo nas pogonił ; obejrzeliśmy więc klasztor tylko z zewnątrz i odwróciliśmy się na pięcie obrażeni, że nas tu nie chcą hmm, nie to nie ! - nie wiedzą co tracą Kręcimy się więc trochę po Cetinje; natrafiamy na lokalne targowisko; odwiedzamy małą cerkiewkę, Pałac króla Mikołaja i tyle.
Piea
Wspomnienia odżyły, byliśmy tutaj na motocyklu, jezu ja chcę tam wrócić.
megi zakopane
...dooglądałem,jest...malowniczo !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Megizak, no właśnie... czytałam Twoją motocyklową wyprawę do czarnogóry i Kazachstan i Słowenię ...(kurcze , ale Ty jesteś zuch dziewczyna!!! na motórze... Matko ! masz kobito jaja! podziwiam... i zazdraszczan odwagi , ale Twoich fotek z Czarnogóry niestety nie widzę , nie wiem czy tylko ja ich nie widzę, czy z moim kompem cóś nie tak ???
Piea
cześć sstu-6 , ano malowniczo.... ; będzie tu jeszcze trochę tych malowanek
Piea