Bardzo dawno temu, gdzieś tak przed 860 rokiem n.e - Amalfi było potężną Republiką – swą potegą równało się z takimi jak ówczesna Wenecja czy Genua, - która zajmowała się głównie handlem na wodach morza śródziemnego – jak na republikę kupiecką przystało; i choć ciężko w to uwierzyć, ale w czasach bizantyjskich Reppublica Amalfitana należała do jednej z trzech głównych potęg morskich i właśnie ówczesne rywalizacje głównie z Genuą doprowadziły do upadku potęgi tej Republiki, ale zostawmy historię, zainteresowani głębiej tym tematem znajdą i doczytają sobie u źródeł jak zechcą poszerzyc wiedzę w tym temacie a ja tylko w wielkim skrócie pokażę wam urok tego miejsca .
Amalfi czy nie- obrazek jest bardzo typowo włoski....
zakamarki Amalfi
oczywiście limoncello, cytrynowe makarony i wszystko co z cytryn zrobic można...
dla samych buteleczek na piaski nakupiłam tego....!!! jak głupia
te były zbyt pstrokate,
szwędaczka po Amalfi
no przeciez nie pada....
Patronem Amalfi jest Św Andrzej dźwigający swój charakterystyczny krzyż; wizerunków tego Świętego z tym krzyżem mozna spotkać tu sporo
W Amalfi nie ma zbyt wielu zabytków, bo i sama miejscowość jest niewielka ale kilka się zachowało , a najcenniejszym z nich jest usytuowana w samym sercu miasta dość monumentalna Katedra Św. Andrzeja Apostoła , której budowa rozpoczęta została w XI wieku i ciągnęła się przez kilka kolejnych stuleci; dziś Katedra ta stanowi mieszaninę architektoniczną wszelkich stylów, głównie romańskiego, gotyku, bizantyjskiego czy nawet baroku. Niektóre jej elementy jak m.in. dzwonnica przywieziona została z Konstantynopola
na uwagę zasługują też katedralne drzwi główne wykonane z brązu wieki temu i również przywiezione tu z Konstantynopola (chyba z pół tego Konstantynopola tu zwieźli?
zaskakująco piekne są wnętrza krypty
W krypcie świątyni spoczywają relikwie św. Andrzeja Apostoła, które przywiezione zostały tu w 1280 roku również z Konstantynopola. Każdego roku w święto Św. Andrzeja - 30 listopada - relikwie te są wystawiane na widok publiczny co przyciąga do Amalfi w tym czasie tłumy pielgrzymów z całych Włoch i z innych krajów.
ale największym zaskoczeniem jest tzw Klasztor Raju (Chiostro del Paradiso) to rodzaj niewielkiego wirydarza do którego przechodzi się przez Katedrę; (coś podobnego można zobaczyć w klasztorze Benedyktynów przy Katedrze w Monreale na Sycylii) - tyle, że ten amalfitański jest o wiele, wiele mniejszy, i kolumienki krużganków są tu bardzo skromn w porównaniu z tym cudem z Monreale)
z jedynego miejsca krużganków - można zobaczyć ciekawe ujęcie - XII wieczną campanillę Katedry
pod arkadami niektórych krużganków znaleźć można prawdziwe skarby - bardzo stare nisze wypełnione średniowiecznymi freskami; jest to tzw Museo Capitolare, które tutaj umiejscowiło te skarby;
oddział Museo Capitolare wystawia na terenie wirydarza katedry ciekawe bizantyjskiefragmenty różnych łuków, zwieńczeń, przypory i wiele innych elementów zwiezionych z Konstantynopola; często ozdobione mozaikami
jednym z najcenniejszych dzieł sztuki jest tu z pewnością słynna mitra z Amalfi z 1296 roku - najcenniejsza infuła średniowiecznej Europy, wykonana w Neapolu wg bizantyjskiego projektu; jest pełna cennych kamieni, złota i pereł, a wszyto w nią 19 330 cennych koralików
jeszcze spojrzenie na piękną attykę Katedry
i Campanillę
jeszcze taka ciekawostka: jak podają źródła weksykologiczne: Krzyż Republiki Amalfi jest starszy niż ten słynny maltański- bo ten drugi wywodzi się właśnie z Amalfi; różnią się tylko kolorem tła: maltański jest na czerwonym, a amalfitański na niebieskim - ale o tym wszystkim dowiedziałam się nie a Amalfi tylko miesiąc później będąc na Malcie ; (zdjęcie z sieci)
i po przerwie na pifko i kawkę udajemy się na nasz powrotny statek do Salerno
i żegnamy cudne Amalfi
amalfitańska "dróżka Orłów"
dopływamy do portu- widoki na Salerno w świetle zachodzącego słońca
Po kilku dniach zwiedzania Kampanii przyszedł w końcu czas wyjazdu z tego cudnego regionu, który z żalem opuściliśmy- jadąc dalej w stronę kolejnej Prowincji włoskiego Południa - do Basilicaty; miejsca raczej pomijanego turystycznie na mapie "włoskiego buta" .
Zaproszę Was teraz do miejsca kompletnie odmiennego, nie podobnego do wszystkiego co znamy we Włoszech, do miejsca które zaskoczyło mnie najbardziej podczas wszystkich moich włoskich podróży.
Jesteście gotowi.... ? zapraszam więc do miejsca, które wygląda jak 2000 lat temu.....
Witajcie w Materze.....
Matera dumnie może poszczycić się mianem jednego z najstarszych miast na świecie, bo zgodnie z istniejącą dokumentacją archeologiczną – potwierdzono tutaj obecność ludzi w czasach paleolitu, a osada ta i późniejsze miasto zostało uznane przez historyków za jedno z czołowych najstarszych miast na Ziemi i i jednocześnie wspaniały przykład osadnictwa jaskiniowego.
To niezwykłe miasto zostało wykute w skałach wokół głębokiego wąwozu rzeki Gravina – po obu jej stronach, co stanowiło naturalny podział pomiędzy dwiema dzielnicami, które przez kolejne wieki się tu rozrastały: Sasso Barisano i Sasso Caveoso. Początki Matery sięgają więc czasów kamienia łupanego, kiedy to w tych skałach zaczęto drążyć groty do schronienia, później przez wieki ludzie zaczęli je ulepszać, dobudowując najpierw prymitywne schronienia między grotami aż do czasów kiedy to nauczono się murować, co w konsekwencji stworzyło to istniejące do dziś niesamowite miasto.
Niesłychane jest to, że taka perła jak Matera jest praktycznie prawie zupełnie nieznana wśród szerokiego grona ludzi i to takich podróżujących trochę po świecie i czytających o nim; osobiście przepytałam moje grono przyjaciół i znajomych, a nawet ludzi z pracy, też od lat sporo wyjeżdżających - czy wiedzą co to w ogóle jest ta Matera? i gdzie to jest? – jakież było moje zdumienie jak okazało się, że wśród tylu osób, tylko dwie „coś tam słyszały”! - dacie wiarę?
– to oznacza tylko jedno: zupełny brak reklamy tego miasta! To niesamowite miasto, niepowtarzalne, wręcz fenomenalne, które wciąż wygląda jak 2000 lat temu – jest tak zupełnie nierozpowszechnione turystycznie- że aż dziw bierze i budzi ogromne zdumienie o co chodzi? – ale mam nadzieję, że w tym roku to się trochę zmieni na lepsze, bowiem obecnie, w 2019 roku Matera jest europejską stolicą kultury; (później troszkę się dowiedziałam skąd ten brak wiedzy i „ta zmowa milczenia” Włoch na ten temat, ale o tym za chwilę… )
miękka skała tufowa - idealna do drążenia jaskiń (mniej więcej tak wyglądał cały teren obecnej Matery w czasach paleolitu, kiedy to osiedlali się tu pierwsi ludzie...)
rzeka Gravina rozdzielająca wąwóz wokół Matery na pół
oczywiście główny nasz cel wizyty w tym mieście to słynna Dzielnica Sassi ; spotykamy się tu z naszą lokalną przewodniczką – przemiłą osobą - Panią Martą Erdini, jedyną Polką, która posiada licencję pilota w regionie Basilicata.
Dochodzimy do pierwszego punktu widokowego i…. słychać głośne Ach! – wszystkich, którzy znaleźli się na tym tarasie, każdy kto po raz pierwszy ujrzy ten widok jest oniemiały z wrażenia, że coś takiego zachowało się jeszcze do naszych czasów i to w stanie niezmienionym! - ja nieomalże tu zwariowałam ujrzawszy widoki Sassi.... Coś niesamowitego!
Patrząc na to wszystko, co roztacza się przed nami - czujemy, jakbyśmy dosłownie przenieśli się w czasie o 2000 lat do tyłu; dosłownie! Bardzo dokładnie przyglądamy się więc pastelowym domostwom, jakby zaklętym w czasie…. jak z jakiegoś średniowiecznego obrazu…., wszystko łapczywie rejestrujemy oczami nie chcąc opuścić najmniejszego szczegółu - ale to nie jest żaden obraz, ani skansen, ani scenografia filmowa – to żywe, prawdziwe miasto , gdzie słychać gwar, gdzie po podwórkach biegają dzieci, gdzie wszędzie suszy się pranie, gdzie ludzie podlewają swoje doniczkowe ogródki, robią zakupy, krzątają się… żyją tu… mieszkają naprawdę…. ; żywe miasto zaklęte w te stare, wielowiekowe mury i skały ….
Już wiem dlaczego Mel Gibson wybrał właśnie to miejsce do zdjęć w swojej „Pasji”, gdzie Matera zagrała Jerozolimę z czasów Jezusa… Gibson znalazł tu fenomenalny, gotowy plan filmowy, bez żadnych przeróbek i dekoracji. Dla mnie to jest coś wręcz niewiarygodnego!
aura tego dnia była niesamowita: niebo zachmurzyło sie lekko, choć bardzo delikatnie przebijało słonko; dodało to miastu takij lekko mglistej poświaty - co tylko dodało otoczeniu nieco tajemnicy i niezwykłego nastroju....
Matera jest… wielopoziomowa, rozrastała się przez wieki „piętrowo”, dom na domie, jeden nad drugim, z ciągiem niezliczonych ilości schodów; są tu wciąż miejsca gdzie w ogóle nie ma ulic – tylko ciągnące się kilometrami schodkowe, wąskie chodniki; domostwa posadowione są wprost na skałach, pomiędzy nimi widać jakieś groty i jaskinie, tuż obok kolejne domostwa, skalna ściana z wydrążonymi drzwiami; pomiędzy tymi domkami można tu spotkać wielokrotnie jakieś zupełnie opuszczone groty zarośnięte dziko i gęsto kaparami i walerianą. Matera to też miasto kościołów; a tych wydrążonych w skałach (tzw. chiesi rupesti) jest tu ponad setka! - niestety większość z nich jest w bardzo opłakanym stanie a tych udostępnionych zwiedzającym jest dosłownie kilka.
kwitnąca w maju - waleriana
jak kadr z filmu....
Zwiedzamy Sassi z Panią Martą, a później mamy sporo czasu wolnego, gdzie własnym tempem krążymy po tych niesamowitych uliczkach, chłoniemy wszystko łapczywie chcąc zatrzymać te obrazy jak najdłużej; zaglądamy w jakieś bramy, podwórka, wchodzimy do różnych kościółków, ale tylko kilka jest otwartych, w większości skrzypi tylko stara zardzewiała klamka nie chcąc się przed nami otworzyć….
Dopiero tu na miejscu dowiedzieliśmy się o niechlubnej historii tego miasta, o czym nie mieliśmy bladego pojęcia, ale Włochy jakby wstydzą się Matery…, bo historia tego miasta to taka trochę hańba dla Włoch, a dlaczego?
Co za wspaniałe miejsce . W Materze wygląda na to,że czas się dawno zatrzymał
Dlaczego nie restaurują tych budynków? Przeciez to prawdziwa perełka, nawet we Włoszech .Czy to jest związane z niechlubną historią o której napiszesz?
Wiktor, restaurują, odnawiają i to pod czujnym okiem konserwatora zabytków, ale sa warunki - niczego nie można zmieniać, nawet sposób odnawiania ma byc taki, żeby wyglądało jak dawniej.... ; ale fakt jest to bezsprzecznie autetyczna Perełka!
Otóż jeszcze wcale nie tak dawno, bo do końca lat 50-tych XX wieku, w dzielnicy Sassi mieszkały głównie ubogie, chłopskie rodziny zasiedlając po jednej ”dwuizbowej” jaskini często dla całej wielodzietnej rodziny, gdzie ściśnięci mieszkali a raczej koczowali w urągających warunkach razem ze zwierzętami: z kurami, z osłami i często z koniem; kury „pomieszkiwały” zwykle pod łóżkami gospodarzy, a najmniejsze dzieci spały często w skrzyniach i dolnych szufladach komód:) ; pod podłogą większości tych domostw wykuwano specjalne cysterny, gdzie gromadziła się deszczówka, spływająca kanałami z ulic, z wyżej położonych dachów i ze ścian.Elektryczności oczywiście nie było, więc jedynym źródłem światła były maleńkie okienka, najczęściej bez żadnych szyb i drzwi; kanalizacja do połowy XX wieku była tutaj terminem zupełnie nieznanym; ścieki płynęły więc wszędzie wokół razem z deszczówką; chlustano nimi gdzie popadnie, czego konsekwencją w całym tym ubóstwie były oczywiście choroby, wręcz całe plagi; panował tu niewyobrażalny brud, wilgoć, stęchlizna, gdzie w takich warunkach wszelkie choróbska, łącznie nawet z malarią rozprzestrzeniały się nad wyraz szybko.
Umieralność dzieci i ludzi dorosłych była tu bardzo wysoka, w liczbie ponad 50% populacji !!! ciężko w to uwierzyć jak zdamy sobie sprawę, że umierało co drugie nowonarodzone dziecko! i to wszystko działo się tu nie w mrokach średniowiecza, tylko w połowie XX wieku !!! , podczas gdy Rzym i inne nowoczesne miasta kraju w tym samym czasie prężnie się rozwijały i bogaciły, świecąc w blasku i chwale, a o Materze jakby świat zapomniał… Matera dalej tkwiła w głębokim średniowieczu stając się slumsami Włoch, o czym mieszkańcy innych części kraju w ogóle nie wiedzieli; nikt nie wiedział co się tu dzieje a władze za bardzo się Materą nie interesowały.
słynne schody , które "zagrały" fragment Via Dolorosa w "Pasji" Mela Gibsona
zabudowa Matery jest schodkowa, co dokładniej oznacza, że żeby dostać się do domu na wyższym poziomie trzeba wejść jakoby na dach tego, który znajduje się niżej
W końcu na początku lat 50-tych XX w. jednak zauważono, że coś jest nie tak, skoro centrum całkiem już sporego miasta dużego regionu Włoch – wyglądało jak zadżumiona średniowieczna osada; brzmiało to jak jakiś okrutny żart…; w końcu rząd włoski wziął sprawy w swoje ręce i zaczął wysiedlać masowo mieszkańców Matery do specjalnie wybudowanych dla nich mieszkań na obrzeżach miasta; ale ludziom przyzwyczajonych od pokoleń do pewnych nawyków nie da się tak z dnia na dzień narzucić, jak i gdzie mają żyć, więc mimo nowych lokali do zamieszkania z nieznanymi dla nich wygodami masowo wracali do swoich jaskiń praojców, co w konsekwencji doprowadzało do częstych i masowych eksmisji i interwencji policji, gdzie tysiące ludzi zostało przymusowo wysiedlonych.
I tak oto Matera na ponad 3 dekady stała się zupełnie opustoszałym miastem; miastem – widmem z tysiącami opuszczonych jaskiniowych grot, domostw, z setkami kościołów i tak to trwało aż do połowy lat 80-tych XX w, kiedy to ówczesne władze, chcąc coś zmienić i zaradzić jakoś istniejącej sytuacji - wydały prawo, pozwalające chętnym na ponowne osiedlanie się tutaj na zasadzie bezpłatnej dzierżawy na 99 lat z jednym warunkiem: konieczne miało być przeprowadzenie generalnego remontu z możliwością otrzymania ok. 50%-owej dopłaty od Państwa na zwrot kosztów inwestycji; doprowadziło to do powrotów dorosłych już dzieci dawnych mieszkańców jak i nowych mieszkańców Południa - chętnych stawić czoła życiu w nowym miejscu.
I w taki sposób Matera powoli wracała do życia… zaczęła pięknieć zachowując jednak dawny charakter, bo wszystko nadal miało tu wyglądać jak dawniej, ale już z elektrycznością, z kanalizacją, bieżącą wodą, na miarę nowoczesnego życia, a wraz z napływem ludności zaczęły powstawać pierwsze restauracje, jak grzybki po deszczu szybko rosły hoteliki, kawiarenki, małe galerie i cała ta transformacja przywróciła to miejsce do życia na miarę współczesnych czasów.
Dziś materyjska Sassi, to przepiękne i unikatowe - w skali światowej - centrum miasta, prawdziwy klejnot, dla turystów to taki diamencik na mapie Włoch…. ale dla miejscowych i w ogóle dla Włochów, którzy pamiętają… wciąż pozostaje to wstydliwym świadectwem biedy, chorób, tysięcy niepotrzebnych śmierci i potwornego zacofania południa Włoch.
Obecnie Sassi wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i coraz chętniej i liczniej odwiedzane z roku na rok.
widok na jeden ze skalnych kościołów - Chiesa Rupestri de Santa Maria de Idris
ukradkowiec, bo jest tu zakaz robienia zdjęć
Nasza lokalna pilotka Pani Marta, dla chcących poszerzyć sobie nieco wiedzę o tej perełce - bardzo polecała książkę autorstwa Carlo Levi : „ Chrystus zatrzymał się w Eboli”; - ja jestem mol książkowy i często wyszukuję takich poleconych pozycji przez pilotów wycieczek w których uczestniczę, ale ta książka, to akurat dosyć trudno dostępna pozycja księgarska, bo ostatnio wydano ją kilkadziesiąt lat temu, ale mamy przecież antykwariaty i allegro i tam warto poszperać w poszukiwaniu tej pozycji ( można ją też wykupć online) ; w kazdym razie to coś wręcz niewyobrażalnego, że miało to miejsce w XX wieku!!! )
szwędaczka po miasteczku
piękny budynek Conservatorio di Musica
słynny, wręcz legendarny i ogromny chleb z Matery
fantastyczny ser - ten dojrzewał w jaskiniowej grocie (pewnie to jakiś praojciec Roquefort'a
detale większości kościołów w Materze często symbolizują śmierć
coffe break
odwiedzamy jeden z wielu skalnych domów mieszkalnych (tzw. casagrotta) - ten został opuszczony w latach 50-tych XX wieku; obecnie urządzono w nim takie typowe pokazowe mieszkanie)
tutaj spały zwierzęta (i to nie pieskii kotki, tylko kozy, osły, świnki, kury itd...
Wiedziałam ,że Matera to diamencik jak piszesz ale nie znałam tej bardzo smutnej historii. Dobrze ,że rząd się w końcu opamiętał *crazy*,ale dlaczego trwało to tak długo??
Jak byłam w Kalabrii to rozważałam 1 dniową wycieczkę do Matery,ale zwyciężyła Sycylia. Do Matery jednak muszę dotrzeć, miasto jest unikalne
Bardzo ciekawa historia miasta. Całość naprawdę ma niesamowity historyczny wygląd. Też mam skojarzenia z dawną Jerozolimą (choć co ja mogę o tym wiedzieć? Znam tylko obecną). Aż muszę spojrzeć na mapę gdzie to jest.
ssstu-6, doprecyzuj swoje pytanie, proszę, bo nie bardzo kumam o co "upatrzonego" Ci chodzi ?
Basia, tez chetnie obejrzę Twoje piaski....
Piea
no to jedziemy dalej z tym Amalfi
Bardzo dawno temu, gdzieś tak przed 860 rokiem n.e - Amalfi było potężną Republiką – swą potegą równało się z takimi jak ówczesna Wenecja czy Genua, - która zajmowała się głównie handlem na wodach morza śródziemnego – jak na republikę kupiecką przystało; i choć ciężko w to uwierzyć, ale w czasach bizantyjskich Reppublica Amalfitana należała do jednej z trzech głównych potęg morskich i właśnie ówczesne rywalizacje głównie z Genuą doprowadziły do upadku potęgi tej Republiki, ale zostawmy historię, zainteresowani głębiej tym tematem znajdą i doczytają sobie u źródeł jak zechcą poszerzyc wiedzę w tym temacie a ja tylko w wielkim skrócie pokażę wam urok tego miejsca .
Amalfi czy nie- obrazek jest bardzo typowo włoski....
zakamarki Amalfi
oczywiście limoncello, cytrynowe makarony i wszystko co z cytryn zrobic można...
dla samych buteleczek na piaski nakupiłam tego....!!! jak głupia
te były zbyt pstrokate,
szwędaczka po Amalfi
no przeciez nie pada....
Patronem Amalfi jest Św Andrzej dźwigający swój charakterystyczny krzyż; wizerunków tego Świętego z tym krzyżem mozna spotkać tu sporo
Piea
Kapitalne te wąziutkie uliczki !!
No trip no life
W Amalfi nie ma zbyt wielu zabytków, bo i sama miejscowość jest niewielka ale kilka się zachowało , a najcenniejszym z nich jest usytuowana w samym sercu miasta dość monumentalna Katedra Św. Andrzeja Apostoła , której budowa rozpoczęta została w XI wieku i ciągnęła się przez kilka kolejnych stuleci; dziś Katedra ta stanowi mieszaninę architektoniczną wszelkich stylów, głównie romańskiego, gotyku, bizantyjskiego czy nawet baroku. Niektóre jej elementy jak m.in. dzwonnica przywieziona została z Konstantynopola
na uwagę zasługują też katedralne drzwi główne wykonane z brązu wieki temu i również przywiezione tu z Konstantynopola (chyba z pół tego Konstantynopola tu zwieźli?
zaskakująco piekne są wnętrza krypty
W krypcie świątyni spoczywają relikwie św. Andrzeja Apostoła, które przywiezione zostały tu w 1280 roku również z Konstantynopola. Każdego roku w święto Św. Andrzeja - 30 listopada - relikwie te są wystawiane na widok publiczny co przyciąga do Amalfi w tym czasie tłumy pielgrzymów z całych Włoch i z innych krajów.
ale największym zaskoczeniem jest tzw Klasztor Raju (Chiostro del Paradiso) to rodzaj niewielkiego wirydarza do którego przechodzi się przez Katedrę; (coś podobnego można zobaczyć w klasztorze Benedyktynów przy Katedrze w Monreale na Sycylii) - tyle, że ten amalfitański jest o wiele, wiele mniejszy, i kolumienki krużganków są tu bardzo skromn w porównaniu z tym cudem z Monreale)
z jedynego miejsca krużganków - można zobaczyć ciekawe ujęcie - XII wieczną campanillę Katedry
pod arkadami niektórych krużganków znaleźć można prawdziwe skarby - bardzo stare nisze wypełnione średniowiecznymi freskami; jest to tzw Museo Capitolare, które tutaj umiejscowiło te skarby;
oddział Museo Capitolare wystawia na terenie wirydarza katedry ciekawe bizantyjskiefragmenty różnych łuków, zwieńczeń, przypory i wiele innych elementów zwiezionych z Konstantynopola; często ozdobione mozaikami
jednym z najcenniejszych dzieł sztuki jest tu z pewnością słynna mitra z Amalfi z 1296 roku - najcenniejsza infuła średniowiecznej Europy, wykonana w Neapolu wg bizantyjskiego projektu; jest pełna cennych kamieni, złota i pereł, a wszyto w nią 19 330 cennych koralików
jeszcze spojrzenie na piękną attykę Katedry
i Campanillę
jeszcze taka ciekawostka: jak podają źródła weksykologiczne: Krzyż Republiki Amalfi jest starszy niż ten słynny maltański- bo ten drugi wywodzi się właśnie z Amalfi; różnią się tylko kolorem tła: maltański jest na czerwonym, a amalfitański na niebieskim - ale o tym wszystkim dowiedziałam się nie a Amalfi tylko miesiąc później będąc na Malcie ; (zdjęcie z sieci)
i po przerwie na pifko i kawkę udajemy się na nasz powrotny statek do Salerno
i żegnamy cudne Amalfi
amalfitańska "dróżka Orłów"
dopływamy do portu- widoki na Salerno w świetle zachodzącego słońca
Piea
Po kilku dniach zwiedzania Kampanii przyszedł w końcu czas wyjazdu z tego cudnego regionu, który z żalem opuściliśmy- jadąc dalej w stronę kolejnej Prowincji włoskiego Południa - do Basilicaty; miejsca raczej pomijanego turystycznie na mapie "włoskiego buta" .
Zaproszę Was teraz do miejsca kompletnie odmiennego, nie podobnego do wszystkiego co znamy we Włoszech, do miejsca które zaskoczyło mnie najbardziej podczas wszystkich moich włoskich podróży.
Jesteście gotowi.... ? zapraszam więc do miejsca, które wygląda jak 2000 lat temu.....
Witajcie w Materze.....
Matera dumnie może poszczycić się mianem jednego z najstarszych miast na świecie, bo zgodnie z istniejącą dokumentacją archeologiczną – potwierdzono tutaj obecność ludzi w czasach paleolitu, a osada ta i późniejsze miasto zostało uznane przez historyków za jedno z czołowych najstarszych miast na Ziemi i i jednocześnie wspaniały przykład osadnictwa jaskiniowego.
To niezwykłe miasto zostało wykute w skałach wokół głębokiego wąwozu rzeki Gravina – po obu jej stronach, co stanowiło naturalny podział pomiędzy dwiema dzielnicami, które przez kolejne wieki się tu rozrastały: Sasso Barisano i Sasso Caveoso. Początki Matery sięgają więc czasów kamienia łupanego, kiedy to w tych skałach zaczęto drążyć groty do schronienia, później przez wieki ludzie zaczęli je ulepszać, dobudowując najpierw prymitywne schronienia między grotami aż do czasów kiedy to nauczono się murować, co w konsekwencji stworzyło to istniejące do dziś niesamowite miasto.
Niesłychane jest to, że taka perła jak Matera jest praktycznie prawie zupełnie nieznana wśród szerokiego grona ludzi i to takich podróżujących trochę po świecie i czytających o nim; osobiście przepytałam moje grono przyjaciół i znajomych, a nawet ludzi z pracy, też od lat sporo wyjeżdżających - czy wiedzą co to w ogóle jest ta Matera? i gdzie to jest? – jakież było moje zdumienie jak okazało się, że wśród tylu osób, tylko dwie „coś tam słyszały”! - dacie wiarę?
– to oznacza tylko jedno: zupełny brak reklamy tego miasta! To niesamowite miasto, niepowtarzalne, wręcz fenomenalne, które wciąż wygląda jak 2000 lat temu – jest tak zupełnie nierozpowszechnione turystycznie- że aż dziw bierze i budzi ogromne zdumienie o co chodzi? – ale mam nadzieję, że w tym roku to się trochę zmieni na lepsze, bowiem obecnie, w 2019 roku Matera jest europejską stolicą kultury; (później troszkę się dowiedziałam skąd ten brak wiedzy i „ta zmowa milczenia” Włoch na ten temat, ale o tym za chwilę… )
miękka skała tufowa - idealna do drążenia jaskiń (mniej więcej tak wyglądał cały teren obecnej Matery w czasach paleolitu, kiedy to osiedlali się tu pierwsi ludzie...)
rzeka Gravina rozdzielająca wąwóz wokół Matery na pół
oczywiście główny nasz cel wizyty w tym mieście to słynna Dzielnica Sassi ; spotykamy się tu z naszą lokalną przewodniczką – przemiłą osobą - Panią Martą Erdini, jedyną Polką, która posiada licencję pilota w regionie Basilicata.
Dochodzimy do pierwszego punktu widokowego i…. słychać głośne Ach! – wszystkich, którzy znaleźli się na tym tarasie, każdy kto po raz pierwszy ujrzy ten widok jest oniemiały z wrażenia, że coś takiego zachowało się jeszcze do naszych czasów i to w stanie niezmienionym! - ja nieomalże tu zwariowałam ujrzawszy widoki Sassi.... Coś niesamowitego!
Patrząc na to wszystko, co roztacza się przed nami - czujemy, jakbyśmy dosłownie przenieśli się w czasie o 2000 lat do tyłu; dosłownie!
Bardzo dokładnie przyglądamy się więc pastelowym domostwom, jakby zaklętym w czasie…. jak z jakiegoś średniowiecznego obrazu…., wszystko łapczywie rejestrujemy oczami nie chcąc opuścić najmniejszego szczegółu - ale to nie jest żaden obraz, ani skansen, ani scenografia filmowa – to żywe, prawdziwe miasto , gdzie słychać gwar, gdzie po podwórkach biegają dzieci, gdzie wszędzie suszy się pranie, gdzie ludzie podlewają swoje doniczkowe ogródki, robią zakupy, krzątają się… żyją tu… mieszkają naprawdę…. ; żywe miasto zaklęte w te stare, wielowiekowe mury i skały ….
Już wiem dlaczego Mel Gibson wybrał właśnie to miejsce do zdjęć w swojej „Pasji”, gdzie Matera zagrała Jerozolimę z czasów Jezusa… Gibson znalazł tu fenomenalny, gotowy plan filmowy, bez żadnych przeróbek i dekoracji. Dla mnie to jest coś wręcz niewiarygodnego!
aura tego dnia była niesamowita: niebo zachmurzyło sie lekko, choć bardzo delikatnie przebijało słonko; dodało to miastu takij lekko mglistej poświaty - co tylko dodało otoczeniu nieco tajemnicy i niezwykłego nastroju....
Matera jest… wielopoziomowa, rozrastała się przez wieki „piętrowo”, dom na domie, jeden nad drugim, z ciągiem niezliczonych ilości schodów; są tu wciąż miejsca gdzie w ogóle nie ma ulic – tylko ciągnące się kilometrami schodkowe, wąskie chodniki; domostwa posadowione są wprost na skałach, pomiędzy nimi widać jakieś groty i jaskinie, tuż obok kolejne domostwa, skalna ściana z wydrążonymi drzwiami; pomiędzy tymi domkami można tu spotkać wielokrotnie jakieś zupełnie opuszczone groty zarośnięte dziko i gęsto kaparami i walerianą. Matera to też miasto kościołów; a tych wydrążonych w skałach (tzw. chiesi rupesti) jest tu ponad setka! - niestety większość z nich jest w bardzo opłakanym stanie a tych udostępnionych zwiedzającym jest dosłownie kilka.
kwitnąca w maju - waleriana
jak kadr z filmu....
Zwiedzamy Sassi z Panią Martą, a później mamy sporo czasu wolnego, gdzie własnym tempem krążymy po tych niesamowitych uliczkach, chłoniemy wszystko łapczywie chcąc zatrzymać te obrazy jak najdłużej; zaglądamy w jakieś bramy, podwórka, wchodzimy do różnych kościółków, ale tylko kilka jest otwartych, w większości skrzypi tylko stara zardzewiała klamka nie chcąc się przed nami otworzyć….
Dopiero tu na miejscu dowiedzieliśmy się o niechlubnej historii tego miasta, o czym nie mieliśmy bladego pojęcia, ale Włochy jakby wstydzą się Matery…, bo historia tego miasta to taka trochę hańba dla Włoch, a dlaczego?
o tym napiszę Wam jutro....
Piea
Co za wspaniałe miejsce . W Materze wygląda na to,że czas się dawno zatrzymał
Dlaczego nie restaurują tych budynków? Przeciez to prawdziwa perełka, nawet we Włoszech .Czy to jest związane z niechlubną historią o której napiszesz?
Wiktor, restaurują, odnawiają i to pod czujnym okiem konserwatora zabytków, ale sa warunki - niczego nie można zmieniać, nawet sposób odnawiania ma byc taki, żeby wyglądało jak dawniej.... ; ale fakt jest to bezsprzecznie autetyczna Perełka!
Piea
Otóż jeszcze wcale nie tak dawno, bo do końca lat 50-tych XX wieku, w dzielnicy Sassi mieszkały głównie ubogie, chłopskie rodziny zasiedlając po jednej ”dwuizbowej” jaskini często dla całej wielodzietnej rodziny, gdzie ściśnięci mieszkali a raczej koczowali w urągających warunkach razem ze zwierzętami: z kurami, z osłami i często z koniem; kury „pomieszkiwały” zwykle pod łóżkami gospodarzy, a najmniejsze dzieci spały często w skrzyniach i dolnych szufladach komód:) ; pod podłogą większości tych domostw wykuwano specjalne cysterny, gdzie gromadziła się deszczówka, spływająca kanałami z ulic, z wyżej położonych dachów i ze ścian.Elektryczności oczywiście nie było, więc jedynym źródłem światła były maleńkie okienka, najczęściej bez żadnych szyb i drzwi; kanalizacja do połowy XX wieku była tutaj terminem zupełnie nieznanym; ścieki płynęły więc wszędzie wokół razem z deszczówką; chlustano nimi gdzie popadnie, czego konsekwencją w całym tym ubóstwie były oczywiście choroby, wręcz całe plagi; panował tu niewyobrażalny brud, wilgoć, stęchlizna, gdzie w takich warunkach wszelkie choróbska, łącznie nawet z malarią rozprzestrzeniały się nad wyraz szybko.
Umieralność dzieci i ludzi dorosłych była tu bardzo wysoka, w liczbie ponad 50% populacji !!! ciężko w to uwierzyć jak zdamy sobie sprawę, że umierało co drugie nowonarodzone dziecko! i to wszystko działo się tu nie w mrokach średniowiecza, tylko w połowie XX wieku !!! , podczas gdy Rzym i inne nowoczesne miasta kraju w tym samym czasie prężnie się rozwijały i bogaciły, świecąc w blasku i chwale, a o Materze jakby świat zapomniał… Matera dalej tkwiła w głębokim średniowieczu stając się slumsami Włoch, o czym mieszkańcy innych części kraju w ogóle nie wiedzieli; nikt nie wiedział co się tu dzieje a władze za bardzo się Materą nie interesowały.
słynne schody , które "zagrały" fragment Via Dolorosa w "Pasji" Mela Gibsona
zabudowa Matery jest schodkowa, co dokładniej oznacza, że żeby dostać się do domu na wyższym poziomie trzeba wejść jakoby na dach tego, który znajduje się niżej
W końcu na początku lat 50-tych XX w. jednak zauważono, że coś jest nie tak, skoro centrum całkiem już sporego miasta dużego regionu Włoch – wyglądało jak zadżumiona średniowieczna osada; brzmiało to jak jakiś okrutny żart…; w końcu rząd włoski wziął sprawy w swoje ręce i zaczął wysiedlać masowo mieszkańców Matery do specjalnie wybudowanych dla nich mieszkań na obrzeżach miasta; ale ludziom przyzwyczajonych od pokoleń do pewnych nawyków nie da się tak z dnia na dzień narzucić, jak i gdzie mają żyć, więc mimo nowych lokali do zamieszkania z nieznanymi dla nich wygodami masowo wracali do swoich jaskiń praojców, co w konsekwencji doprowadzało do częstych i masowych eksmisji i interwencji policji, gdzie tysiące ludzi zostało przymusowo wysiedlonych.
I tak oto Matera na ponad 3 dekady stała się zupełnie opustoszałym miastem; miastem – widmem z tysiącami opuszczonych jaskiniowych grot, domostw, z setkami kościołów i tak to trwało aż do połowy lat 80-tych XX w, kiedy to ówczesne władze, chcąc coś zmienić i zaradzić jakoś istniejącej sytuacji - wydały prawo, pozwalające chętnym na ponowne osiedlanie się tutaj na zasadzie bezpłatnej dzierżawy na 99 lat z jednym warunkiem: konieczne miało być przeprowadzenie generalnego remontu z możliwością otrzymania ok. 50%-owej dopłaty od Państwa na zwrot kosztów inwestycji; doprowadziło to do powrotów dorosłych już dzieci dawnych mieszkańców jak i nowych mieszkańców Południa - chętnych stawić czoła życiu w nowym miejscu.
I w taki sposób Matera powoli wracała do życia… zaczęła pięknieć zachowując jednak dawny charakter, bo wszystko nadal miało tu wyglądać jak dawniej, ale już z elektrycznością, z kanalizacją, bieżącą wodą, na miarę nowoczesnego życia, a wraz z napływem ludności zaczęły powstawać pierwsze restauracje, jak grzybki po deszczu szybko rosły hoteliki, kawiarenki, małe galerie i cała ta transformacja przywróciła to miejsce do życia na miarę współczesnych czasów.
Dziś materyjska Sassi, to przepiękne i unikatowe - w skali światowej - centrum miasta, prawdziwy klejnot, dla turystów to taki diamencik na mapie Włoch…. ale dla miejscowych i w ogóle dla Włochów, którzy pamiętają… wciąż pozostaje to wstydliwym świadectwem biedy, chorób, tysięcy niepotrzebnych śmierci i potwornego zacofania południa Włoch.
Obecnie Sassi wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i coraz chętniej i liczniej odwiedzane z roku na rok.
widok na jeden ze skalnych kościołów - Chiesa Rupestri de Santa Maria de Idris
ukradkowiec, bo jest tu zakaz robienia zdjęć
Nasza lokalna pilotka Pani Marta, dla chcących poszerzyć sobie nieco wiedzę o tej perełce - bardzo polecała książkę autorstwa Carlo Levi : „ Chrystus zatrzymał się w Eboli”; - ja jestem mol książkowy i często wyszukuję takich poleconych pozycji przez pilotów wycieczek w których uczestniczę, ale ta książka, to akurat dosyć trudno dostępna pozycja księgarska, bo ostatnio wydano ją kilkadziesiąt lat temu, ale mamy przecież antykwariaty i allegro i tam warto poszperać w poszukiwaniu tej pozycji ( można ją też wykupć online) ; w kazdym razie to coś wręcz niewyobrażalnego, że miało to miejsce w XX wieku!!! )
szwędaczka po miasteczku
piękny budynek Conservatorio di Musica
słynny, wręcz legendarny i ogromny chleb z Matery
fantastyczny ser - ten dojrzewał w jaskiniowej grocie (pewnie to jakiś praojciec Roquefort'a
detale większości kościołów w Materze często symbolizują śmierć
coffe break
odwiedzamy jeden z wielu skalnych domów mieszkalnych (tzw. casagrotta) - ten został opuszczony w latach 50-tych XX wieku; obecnie urządzono w nim takie typowe pokazowe mieszkanie)
tutaj spały zwierzęta (i to nie pieskii kotki, tylko kozy, osły, świnki, kury itd...
jak na Jurze Krakowsko-Cżestochowskiej
Piea
Wiedziałam ,że Matera to diamencik jak piszesz ale nie znałam tej bardzo smutnej historii. Dobrze ,że rząd się w końcu opamiętał *crazy*,ale dlaczego trwało to tak długo??
Jak byłam w Kalabrii to rozważałam 1 dniową wycieczkę do Matery,ale zwyciężyła Sycylia. Do Matery jednak muszę dotrzeć, miasto jest unikalne
No trip no life
Bardzo ciekawa historia miasta. Całość naprawdę ma niesamowity historyczny wygląd. Też mam skojarzenia z dawną Jerozolimą (choć co ja mogę o tym wiedzieć? Znam tylko obecną). Aż muszę spojrzeć na mapę gdzie to jest.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!