--------------------

____________________

 

 

 



Il sole dell'Italia - Witajcie na Południu Włoch....

70 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

megizak :

Fajnie jest powspominać. Kiedy ja tam byłam, chyba z 8 lat temu.

Śliczne zdjęcia. Muszę Cię pocieszyć, że na Korfu też nie mieliśmy upałów. 

ja dlatego często wybieram maj na wypady na południe Europy, bo wtedy raczej zawsze jest piękna pogoda,  ale upałów (których nie cierpię) jeszcze nie ma...

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

Neapol  to istna mieszanka wybuchowa w rozumieniu tudzież nie mającym nic wspólnego z wybuchami pobliskiego Wezuwiusza  Focus ,bo tu wybuchają głównie emocje ; no bo jak inaczej to określić, skoro na eleganckiej ulicy z mnóstwem wytwornych lokali gdzie unosi się zapach wspaniałej aromatycznej kawy zmieszany z pysznościami kuchni neapolitańskiej nawet się nie spostrzeżecie jak nagle znika wam portfel czy torebka ; jak przy pięknym renesansowym Palazzo, gdzie właśnie odbywa się eleganckie przyjęcie z wytwornymi gośćmi stoi tłumek czarnych sprzedających swe wisiorki, zegarki i inne podrabiane badziewie i żebrzący ludzie; jak obok rozklekotanej budy z zardzewiałej blachy falistej stoi średniowieczny kościół z fasadą jak marzenie a tuż obok jest wejście do metra, gdzie można podziwiać jedne z najpiękniejszych stacji metra na świecie! (stacja Toledo!); - Taki właśnie jest Neapol: głośny, brudny, obdrapany, ale jednocześnie porywający i fascynujący z architektonicznymi klejnotami w tym wszystkim ; żeby „zrozumieć” to miasto należy nastawić się na zupełnie inną formę jego poznawania: trzeba otworzyć nieco szerzej oczy i uszy, schować mapy i zamknąć przewodniki i po prostu dać się porwać zmysłom i chłonąć… chłonąć… a w międzyczasie podziwiać to, co jest do podziwiania. 

kościół  Gesù Nuovo z wulkanem w elewacji Biggrin

Palazzo Como -muzeum Gaetano Filangieri - również z wulknem w ścianie 

Nie będę Wam opisywać zabytków i miejsc, które odwiedziliśmy w Neapolu, bo za dużo tego było... , ale muszę wspomnieć o dość ważnej tu rzeczy – a mianowicie o symbolach Neapolu: 

• większość ludzi na hasło Neapol myśli o mafii - a ta była tu, jest i pewnie jeszcze długo będzie, zresztą nie tylko tu, bo „łapy” Organizacji są we Włoszech i poza nimi bardzo długie, ale tu w Neapolu , w ogóle w Kampanii – mafia - Camorra ma na sumieniu - o zgrozo! - właśnie te wszystkie tutejsze śmieci !!! ; i nie chodzi tylko o te straszące, fruwające po ulicach typowe śmieci, które przynoszą Neapolowi taką złą sławę, ale o coś znacznie bardziej poważnego: chodzi o śmieci toksyczne! niewyobrażalne ich ilości! To właśnie biznes śmieciowy pompuje do kieszeni Organizacji miliony euro za wywożenie z Północy trujących śmieci, które…. no właśnie... – miały być utylizowane, miały....ale mafia zamiast tego zakopywała  je swego czasu  pod ziemią gdzie się dało, upychali ten radioaktywny syf  w jakichś jaskiniach i innych grotach u stóp Wezuwiusza, czyniąc południe Włoch jego toksycznym śmietnikiem; a od czasu do czasu wybucha tam jakaś afera, jak ta słynna z przed kilkunastu lat, kiedy to słynne bawolice nażarły się toksycznej trawy i innego zielska i mleko zaczęło świecić a słynna mozzarella di buffala  zrobiła się niebieska  Crazy

• pizza – nooo…. to dopiero jest symbol ! i to jaki smaczny!; ja nad pizzą zbyt długo rozwodzić się nie będę, bo pewnie pomyslicie, że to dziwne, ale nie jestem zbytnią amatorką tego dania, choć doceniam smak dobrej pizzy i od czasu do czasu nawet się skuszę i zjem ze smakiem, ale generalnie wyobrażam sobie życie bez pizzy bez żadnego bólu; jednakże w Neapolu pizza to prawie religia! Jako ciekawostkę dodam, że słynna Pizza Napoli, to tak naprawdę nie jest pizza neapolitańska z nazwy popularnej u nas, tylko zwykła margerita i choć jest ich wiele wersji, całe mnóstwo smaków i dodatków, to jednak w Neapolu absolutną królową jest Margerita! a neapolitańscy pizzaioli (mistrzowie pizzy) znani są szeroko na całym świecie. 

Był sobie kiedyś taki jeden znany pizzaioli, który zwał się Raffaele Esposito, to on właśnie stworzył niegdyś pizzę w kolorach włoskiej flagi (pomidory, mozzarella, bazylia) dla samej królowej Małgorzaty Sabaudzkiej (stąd nazwa: Margerita) ; jadłam oczywiście pizzę w Neapolu, ale nie było to w tej słynnej „Pizzerii da Michele”, bo tam stoją zwykle tłumy i czeka się długo, ale taki zwykły rożek kupiony „gdzieś w mieście” i powiem tak: poezja! a cała tajemnica tkwi po prostu w idealnym, wyśmienitym cieście: cieniutkim, kruchutkim , lekko ciągnącym – no taki to chrupki poemat:) ; 

• róg obfitości - Cornetto rosso portafortuna ; (curniciello napoletano) – każdy kto trafi do Neapolu zauważy z pewnością, że wszędzie wiszą tu czerwone malutkie „papryczki pepperoni”, kiedyś produkowane głównie z naturalnego korala, dzisiaj raczej z plastyku made in China:) - to bardzo popularny gadżet w Neapolu – róg taki chroni od pecha, jednym słowem ma za zadanie przynosić szczęście – ale jest jeden warunek: nie można go sobie kupić samemu (tak jak i nie można kupić sobie szczęścia) , tylko trzeba go od kogoś dostać  Prezent  - podobno tylko wtedy działa  Victory ; dlatego zakupiłam tylko jako małe prezenciki dla znajomych a dla siebie nie mam  Cray 2 … może kiedyś ktoś –przy okazji wizyty w Neapolu mi przywiezie?  Hej, wybiera się ktoś może wkrótce do Neapolu?...  Pleasantry

i kolejne symbole: 

• Poliszynel – nie wiem czego w Neapolu jest więcej: czerwonych rogów obfitości czy Poliszyneli wszelkiej maści? Biggrin Pulcinella – to postać z włoskiej commedia dell’arte; paradny garbus z wielkim nochem w czarnej masce a przy tym straszny plotkarz stale mamroczący „ najświeższe wiadomości” pod nosem tak, aby wszyscy je słyszeli, stąd jego słynna tajemnica Biggrin  - czyli nikt o niczym nie mówi głośno, a wszyscy wszystko wiedzą ROFL

• Bożonarodzeniowe szopki neapolitańskie – no cudne są! wykonane z niesłychana precyzją i realizmem a ich najważniejszym elementem są oczywiście słynne figurki: zarówno te tradycyjne, jak Święta Rodzina, ale są też takie zaskakująco niecodzienne: przedstawiające ludzi ze świeczników, polityków, gwiazdy kina, sportu itd… te szopki cieszą się tu bardzo dużym powodzeniem , takim samym, jak w Polsce szopki krakowskie; swego czasu były one istnymi małymi dziełami sztuki, które wychodziły z pod rąk najlepszych włoskich architektów, rzeźbiarzy, złotników i krawców, niestety obecnie niektóre z nich tak dalece zatraciły się w swym realizmie, że zupełnie nie ma w nich akcentów religijnych, bo przedstawiają zwykłych ludzi, często w jakichś mało „szopkowych” zajęciach, np. Maradona w pozie strzelającej gola Biggrin

No jest tu tych symboli trochę… 

• Aaaa! no właśnie! i jeszcze ten Maradona!, który dla neapolitańczyków jest nieomalże jak Bóg ! figurek i gadżetów z jego wizerunkiem jest tu po prostu miliony….

maseczki Poliszynela- oczywiście zakupiłam taką jedną  

Spaccanapoli - jest prostą i wąską ulicą, która przecina stare, zabytkowe centrum Neapolu

nazwa ta jest bardzo popularna w potocznym użyciu i oznacza dosłownie "rozgałęźnik z Neapolu"; idziemy tam do "szopkarzy" 

takie scenki....

to Ci dopiero Szopka! 

" figurki" do szopek Pleasantry

KUPIŁAM SOBIE TEZ TAKI SPAGETTIOMETR Preved - urzadzenie do odmierzania odpowiedniej ilości  spaghetti dla odpowiedniej ilosci fanów spaghetti *biggrin*; dla mnie te miarki sa zdecydowanie za duże  Biggrin , ale urzadzenie sympatyczne i tanie

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

no to teraz troszku zabytków, tzw, kultury wyższej....  Biggrin

Statua Nilu Boga (Statua del Nilo dio) jest starożytnym rzymskim , prawdopodobnie hellenistycznym, marmurowym posągiem pochodzi z 2 do 3. wieku AC; owy Bóg Nilu

znajduje się na Piazzetta Nilo, na początku via Nilo, w dzielnicy o tej samej nazwie

Sant'Angelo a Nilo

Na placu San Domenico znajduje się obelisk, tzw. "słup morowy" zwieńczony posągiem świętego Dominika, założyciela zakonu dominikanów, wzniesiony po zarazie w 1656. Oryginalnym projektantem wieży był neapolitański architekt Cosimo Fanzago. Budowa wieży została rozpoczęta po pladze w 1656 i została ostatecznie zakończona w 1737 za Karola III Burbona; a tymczasem zaczyna nam coś kapać z nieba.... 

Chiesa di San Biagio Maggiore z 1631 roku

Katedra św. Januarego (La cattedrale metropolitana di Santa Maria Assunta) - najważniejsza świątynia w Neapolu

schodzimy do Krypty

Jak głosi legenda zakrzepła krew św. Januarego zebrana w dwie fiolki, w rękach biskupa odzyskała postać płynną. Ten cud powtarza się ponoć do dzisiaj, trzy razy w roku: w pierwszą sobotę maja, 19 września oraz 16 grudnia.  Przemiana krwi jest za każdym razem inna. Czasem płynna krew wypełnia całą ampułkę, a czasami jest jej znacznie mniej.  Gdy jednak krew nie zmieni stanu skupienia, oznacza to, że na miasto spadnie nieszczęście. Ponoć zdarzyło się tak i przed wybuchem Wezuwiusza w 1944r. i przed trzęsieniem ziemi w 1980r. Do cudu zawsze dochodzi na oczach wiernych. 

Dla wiernych ta przemiana krwi to bardzo ważne wydarzenie; urasta wręcz do rangi świętości

natomiast sceptycy uważają, że jest to po prostu skutek tiksotropii – tzw. zjawiska pamięci cieczy; niestety Kościół nigdy nie zezwolił naukowcom na zbadanie tej krwi...i naukowe wyjasnienie tej tajemnicy... , Ot i cały cud!  Biggrin

relikwia ze szczątkami san Gennaro 

Kaplica - Basilica of Santa Restituta; 

jedna z wielu wspaniałych kaplic tej Katedry, którą  zaprojektował artysta silnie związany z teatrem; co widać po dość rzadko spotykanej w kościołach- rzeźbionej kurtynie teatralnej

również rzadkość - drewniana głowa świętego w ścianie pełnej fresków...

 

miłośnicy sztuki i pięknych zabytków mają tam naprawdę co podziwiać

wychodzimy na zewnątrz, przestało na szczęście kropić...  na ulicach coś sie dziej.. jakis babski św Mikołaj i Trzej królowie, w maju? Biggrin

neapolitański Bóg-Ojciec - Maradona! 

fajne makarony 

Jęzor Teściowej   Biggrin

i słodkości pyszności, od samego patrzenia na nie już tyję Biggrin

Monteoliveto Fountain

obdrapany Neapol 

Fontanna Neptuna ( Fontana del Nettuno ) jest monumentalną fontanną z posągiem Boga Morza, usytuowany na placu Municipio; podobno to jeden z trzech posagów neptuna w Europie ( Gdańsk, Neapol, i La Valetta na Malcie) 

Najstarsza i zarazem najsłynniejsza neapolitańska kawiarnia  "Gambrinus" założona w roku 1861; w czasach La Belle Epoque (1871 – 1914) można było spotkać w Gambrinusie

intelektualną elitę Włoch

a tymczasem z małej chmurki zrobił nam sie wielki deszcz; zaczęło tak lać, że ucieklismy do Galerii - tej słynnej 

Galeria Umberta I w Neapolu - to „siostra bliźniaczka” Galerii Vittoria Emanuela w Mediolanie- w każdym razie podobieństwo jest naprawdę uderzające

Piazza del Plebiscito i Basilica Reale Pontificia San Francesco da Paola; Na początku XIX wieku król Joachim Murat z Neapolu ( szwagier Napoleona ) zaplanował cały plac i duży budynek z kolumnadami jako hołd dla cesarza. Kościół przypomina Panteon w Rzymie. Fasadę frontową stanowi portyk spoczywający na sześciu kolumnach i dwóch filarach jońskich. Wewnątrz kościół jest okrągły z dwoma bocznymi kaplicami. Kopuła ma 53 metry wysokości.

Neapol w deszczu.... 

Widzieliśmy kilka naprawdę fajnych miejsc w tym mieście; kilka było też mniej fajnych ale powiem tylko tyle: wszystko zachwyca! Ilość zabytków aż tu przytłacza, bo pomiędzy perełkami takimi jak średniowieczne zamki, imponujące gmachy, wspaniałe kościoły, (których jest tu chyba za dużo, bo ma się wrażenie że one stoją jeden obok drugiego:), totalny przesyt kościołów!  Biggrin  ; przepiękne kamienice stare jak świat, jedne cudne, odnowione, wyglądające jak landrynki a obok nich takie , którym tynk spadł 200 lat temu… – a pomiędzy tym wszystkim – nasze oczy nie wiedzą na co patrzeć: bo mnogość tych wszystkich zdobień, zabytkowych elementów architektonicznych, bram, kołatek, rzeźb, sztukaterii, malowideł, pomników, fontann… najpierw szokuje, potem powoduje oczopląs, w końcu zachwyt; a pomiędzy tym wszystkim totalny chaos, istny rozgardiasz, pierdzielniczek starych włoskich miast, hałas, tumult, klaksony, miliony głosów….. ludzi…. samochodów, turystów…. ;no i te obskurne, obdrapane do bólu kamienice, te zagracone jakimś złomem i zardzewiałymi szpargałami piękne, zabytkowe balkoniki , te zalegające śmieci, bary przekąskowe, których mija się tu setki a większość wygląda jak jakieś mordownie: brudne, obskurne a jednocześnie serwujące najlepszą, najpyszniejszą  kawę na świecie  Ssun-coffee  , taaak…. tutaj granica między dobrym gustem a kiczem w zasadzie nie istnieje, no i to pranie… wszędzie w wąskich uliczkach wiszące pranie…, Neapol bez suszącego się prania chyba nie byłby Neapolem:)) - zresztą jak wiele włoskich miast...

Neapol bez wątpienia ma swój klimacik – w nieokreślony sposób nawet niepowtarzalny! 
Goethe kiedyś rzekł: „ Zobaczyć Neapol i umrzeć”! , nooo… może bez przesady z tym umieraniem, bo poza Neapolem jest jeszcze trochę fajnych miejsc i rzeczy na tym świecie do zobaczenia, ale z pewnością warto pojechać, odwiedzić, zobaczyć i poczuć. My - naprawdę szczerze polecamy.

na koniec jeszcze jedna ciekawostka  ... 

Na uliczkach Neapolu można spotkać pewnego magika-matematyka  Biggrin ; Ów Pan- Giuseppe Polone, mieszkaniec Neapolu - intryguje przechodniów i turystów, swoimi skomplikowanymi systemami algebraicznymi; tworzy coś w rodzaju "wieży matematycznej" na licznych powystawianych przy kosciele tablicach.

Owy Pan Giuseppe zwykł nazywać siebie "Rettore"- czyli Pan Rektor!   Rtfm

 

i bye bye Napoli , Ciao  Bye

Kolejny dzień - piekne słoneczko... i dobrze, że deszcze sobie gdzieś poszły, bo dzisiaj w deszczu byłoby niewesoło.... dzis włazimy na Wezuwiusz...

widok na Capri z dolnych partii Wezuwiusza

głazy lawy na szlaku 

Park Narodowy Vesuvio 

Jak podają źródła, dawno temu, w czasach starożytnych okolice Wezuwiusza znane były z sielankowych krajobrazów urzekających zielenią, winnicami, miejscem, znanym ówczesnym z doskonałego wina; ale kilkakrotnie gniew tej góry zmienił krajobraz okolicy na znacznie mniej sielankowy i poprzestawiał nieco wygląd krateru, który po ostatnim znaczącym wybuchu w 1944 roku , utworzył coś w rodzaju skalnej rozpadliny, gdzie prowadzi obecnie istniejący szlak . 

Przez te ostatnie 70 lat od ostatniego większego wybuchu Wezuwiusz nie raz dawał o sobie znać, coś tam na nim od czasu do czasu ciągle „gra i buczy”, ale poza niewielkimi wstrząsami, wyziewam i pluciem siarką, nie uaktywnił się zbytnio, choć wg badaczy w jego wnętrzu dzieje się cały czas iście diabelska działalność, bo od lat jest nad wyraz niespokojny i głęboko pod ziemią dzieją się w nim sceny „dantejskie”  Diablo

Wezuwiusz nie jest wysokim wulkanem, bo od podstawy licząc od poziomu morza mierzy zaledwie 1281 metrów, więc w skali wulkanów jest takim z metra ciętym i w dodatku całkiem młodym wulkanem, czyli taki tam  „żółtodziób”  Blum , ale w tym przypadku, to wcale nie wielkość i wiek mówi o potędze , bo w klasyfikacji wulkanologicznej mieści się w ścisłej piątce – najniebezpieczniejszych wulkanów świata. 

Wezuwiusz nie jest więc jakąś potężną górą pod względem wysokości, a wejście na niego też nie jest zbyt forsowne, no ale poziom morza mamy tutaj w zasięgu wzroku, więc mimo wszystko – i tak robi to wrażenie; jednakże w porównaniu z większymi wulkanami na których bywaliśmy wcześniej (choćby lanzarotańskie wulkany w Parku Timanfaya, czy Etna 3350 m, czy też blisko 4-tysięcznik Teide na Teneryfie) – wydaje się taki malutki a de facto jest potężniejszy w sile niszczenia niż tamte wsystkie  razem wzięte  Diablo

- ale o czym to ja chciałam napisać? - nie widzieliśmy wcześniej jeszcze tak pięknego wulkanu! 

bo Wezuwiusz pod względem urody jest ”śliczny” - chodzi oczywiście o sam krater, bo w ogóle Vesuvio to taki folderowy wulkan, w skali urody wulkanów jest taki równiutki, piętrzący się ku górze z regularnym stożkiem skrywającym konkretny krater a zimą w dodatku cudnie ośnieżony, ; przykładowo sycylijska Etna – jest piękna tylko z daleka, natomiast na górze to taka czarna dziurawa miska do góry dnem jak durszlak  Preved  z mnóstwem większych i mniejszych dziur, dosłownie jak sito, a każda z tych dziur to kolejne kratery; tu na Wezuwiuszu jest zupełnie inaczej, pięknie jest....nam się Wezuwiusz podobał o niebo bardziej jak Etna.

dajesz Małżu, dajesz.... Biggrin

widoczki na fragment Neapolu....

Stoki jego masywu od 5 czerwca 1995 objęte są kompleksową ochroną w utworzonym tu Parku Narodowym, którego zadaniem jest ochrona żyjących tu gatunków roślin i zwierząt oraz unikatowych w skali europejskiej form geologicznych, jak również stanowisk archeologicznych. Na stokach Wezuwiusza znajduje się obserwatorium wulkanologiczne Osservatorio Vesuviano, położone na wys. 610 m n.p.m, które jest najstarszą tego typu placówką na świecie zajmującą się obserwowaniem życia wulkanów; Osservatorio zostało ufundowane w 1841 roku przez króla Obojga Sycylii Ferdynanda II i funkcjonuje do dzisiaj; 

- jako ciekawostkę dodam, że u stóp szlaku wiodącego do krateru, strażnicy parku trzymają tu specjalnie szkolone psy; których zadaniem jest „czuwanie”; w praktyce na co dzień pieski leżą sobie całymi dniami i z nudów śpią  Lazy , ale ponoć zanim super-hiper-mega nowoczesne urządzenia sejsmograficzne w Osservatorio cokolwiek wychwycą i zanotują, te pieski już wcześniej coś wyczuwają nosem i psim instynktem… są niespokojne, o czym dają znać strażnikom Parku; ( w takie dni kiedy psy te nie leżą do góry brzuchami, tylko są nad wyraz pobudzone i szczekają – Park jest zamykany dla odwiedzających i nie ma możliwości wejścia na szlak do Kraterów).

Wezuwiusz i trekking na jego szczyt stał się tutaj więc jedną z największych atrakcji turystycznych regionu Kampania i tysiące turystów każdego roku wchodzi na jego stożek; taka atrakcja jest też przewidziana dla masowych turystów, którzy wjeżdżają na parking pod wulkanem samochodami i autobusami, a ostatni odcinek (ok. 1 km, niecałe 300 m pod górę) pokonują pieszo - stąd mnóstwo tu prężnie działających agencji wożących tych mniej aktywnych, którzy nie mają możliwości kondycyjnych lub po prostu chęci i ochoty, albo czasu na ambitne wchodzenie z samego dołu (cały kręty szlak liczy bowiem 15 km długości).

Kiedyś ( w latach 1880-1944) można tu sobie było wygodnie wjechać kolejką linowo-terenową (słynna Funiculi Funicula rozsławiona znaną piosenką) do samego krateru; niestety ostatni wybuch wulkanu w 1944 roku zniszczył ją tak bardzo, że nie nadawała się do użytku i tak jest do dzisiaj…, ale Włosi obiecują że wkrótce ruszy – nowa, piękna i nowoczesna kolejka, którą znów będzie można wygodnie dostać się na szczyt Vesuvio; my jednak na otwarcie tej kolejki czekać nie będziemy  ROFL  i skoro już tu jesteśmy - to idziemy z buta  Plecak .

My najpierw oczywiście wjeżdżamy sobie wygodnie do parkingu znajdującego się na wysokości 994 m:), bo aż tyle czasu ani chęci  nie mamy - żeby popylac pod górę 15 kilosów,  a mniej więcej połowa naszej wycieczki zostaje w kawiarni na dole bez chęci wspinania się, bo szlak do przejścia nie jest może jakiś specjalnie trudny, ale jednak prowadzi cały czas pod górę więc można się tu lekko i zmęczyć i zadyszeć  *man_in_love*.

Na samo wejście, podziwianie widoków i zejście mamy ok 1,5 godziny czasu  - no i w drogę… ; ….jeszcze tylko kasy biletowe, bo ta przyjemność kosztuje  10 € i można ruszać pod górę….

poruszę jeszcze tylko rzecz bardzo istotną : Pogoda! – no tutaj nie ma bowiem, żadnych widokowych gwarancji; bo nawet przy pięknej pogodzie jaką mamy nazajutrz po deszczowym Neapolu – nad stożkiem góry kłębią się chmury, co jest tu bardzo częstym zjawiskiem, więc zupełnie nie należy kierować się pogodą jaka panuje w Neapolu. Warto też pamiętać, że na górze jest zawsze zdecydowanie chłodniej i wietrzniej niż na dole, a problemem może być znienacka napływające zachmurzenie, mgły i nawet opady, podczas gdy na dole w Neapolu może być cały dzień gorąco i świecić piękne słońce. My widzimy jeszcze będąc na dole, że na wysokości szczytu przylepiły się uparte chmury, więc może być klapa z widoków – a niestety, częste zachmurzenie nie zależy tu zupełnie od pory roku - zdarza się też, że nad stożkiem nie ma ani jednej chmurki i szczyt pięknie jest widoczny – a jak wjedziemy i dojdziemy na szczyt mamy taką mgłę, że świata nie widać na 3 metry Lol no takie uroki pogodowe… tak samo jak na Etnie;

Na początku naszego trekkingu szliśmy raz w słońcu, raz w chmurach… w pewnym momencie opatuliły nas takie mgły, że już sobie pomyślałam, noo… to widoki będą takie same na Hortonie na Sri Lance:))- czyli żadne:) ; a za chwilę wszystko się odsłoniło, chmury gdzieś się ulotniły i odsłoniły nam się imponujące, księżycowe krajobrazy. 

Końcowy odcinek szlaku odsłania przed nami wspaniałe widoki na zatokę neapolitańską i Neapol w dole, świetnie też widać stąd Capri i Ischię a z jednego punktu doskonale widać też Pompeje ; wycieczka jest absolutnie wspaniała, a dla miłośników plenerów i trekkingu to fantastyczne wrażenia z przebywania w takim miejscu i bliski kontakt z naturą; to naprawdę duża atrakcja, przemiły czas w pięknych widokowo plenerach; bez sensu jest dotrzeć tutaj i zostać w knajpie na dole, bo byli i tacy... no ale każdy robi to co lubi... a my lubimy łazić po wulkanach  Dance 2

Ziele na Kraterze  Biggrin

pozostałości po mocowaniach Feniculi Fenicula

na tym zdjęciu fajnie widac cały szlak wzdłuz krateru

Capri  hen w oddali... 

nadpłynęła jakaś groźna chmura Biggrin

a na samym końcu dostepnego szlaku jest sklepik! na szczycie Vesuvio! 

a tam wino lokalne

schodzimy.... 

zabrałam w plastikową torebkę  i przywiozłam garść Wezuwiusza do domu  Yahoo , ale nie powiem... na lotnisku maiałam trochę cykora...  Yes 3

i znowu prawie na dole....

Piea

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

u lala Piea serwujesz piękne pstryki . Wyspa Capri śliczna , nie dziwię się że upodobali ją sobie starożytni władcy Rzymu.

Galeria, no właśnie chciałem napisać ,żę już taką widziałem ,ale w Milano heee. Ciekawe,że Neapol ma wierną kopię 

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

cześć Wiktor, dzięki za miłe słowa; tak... wiele osób jest zdziwionych tą "mediolańską" galerią w Neapolu  Preved

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

W ciągu wielu lat naszej wspólnej szwędaczki po świecie widzieliśmy już na naszych podróżniczych szlakach mnóstwo przeróżnych antycznych ruin i wspaniałych starożytnych miast, ale czegoś takiego jak Pompeje jeszcze nie widzieliśmy…. 

Zawsze chciałam zobaczyć to miejsce na żywo… i…. to co zastaliśmy na miejscu - przerosło nasze wyobrażenie…., ogrom tragedii i skala tego co się tu wydarzyło 20 wieków temu powoduje wielką zadumę…, wręcz przygnębienie…

O Pompejach napisano już chyba wszystko, ale trzeba wspomnieć, że blisko 2 tysiące lat temu, w pewien letni, słoneczny poranek 24 sierpnia 79 roku n.e prężnie rozwijające się i najładniejsze miasto południa Imperium Rzymskiego – Pompeje, wraz z okolicznymi mniejszymi miastami: Herculanum, Stabią i Oplontis - zaskoczone zostały potwornym kataklizmem, który zgotowała tym ludziom pobliska góra – Vesuvio. Mieszkańcy tych miast nawet nie wiedzieli, że to wulkan, którego czubek wybuchł nagle z tak ogromną siłą, którą porównać by dziś można do wybuchu nuklearnego, (Wezuwiusz „stracił” wtedy aż 600 metrów ze swojej pierwotnej wysokości).

W ciągu zaledwie 24 godzin tętniące życiem Pompeje wraz z sąsiednimi miastami zostały zakopane żywcem pod tonami lawy i pyłu wulkanicznego i zrównane z ziemią wraz ze wszystkimi mieszkańcami, a cała ta tragedia zyskała miano najstraszniejszej naturalnej katastrofy starożytnego świata. Błotna lawa pędziła tu z prędkością 100km/godzinę, a ludzie ginęli w potwornych męczarniach rażeni toksycznymi chmurami gorących gazów, których temperatury – w zależności od miejsca – siegały 300-600 stopni C, a więc wulkan upekł mieszkańców na skwarki, a Ci szczęśliwcy, którzy byli nieco dalej otruli się przez wyziewy i gazy. Miasta te zostały przykryte 7-metrową warstwą popiołów i lawy, które pozostawił po sobie ten żywioł, co paradoksalnie pozwoliło zachować to wszystko w fenomenalnym stanie dając nam dziś świadectwo tych czasów i ułatwiając badania nad życiem ówczesnych.

znowu nam dziś kropi... ale przewodniczka mówi, że to lepsze niż upał w Pompejach...; no nie przepadam za upałami, ale za deszczem też nie bardzo.... szczególnie na wycieczce 

teatr starozytny 

tynki i fragmenty farby sprzed 2 tys lat !!!

Czasu na zwiedzanie Pompei mamy naprawdę sporo (ok 2 godziny z przewodnikiem i później sporo czasu wolnego na samodzielne chodzenie po tym starożytnym mieście, ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że to wielki obszar i wszystkiego nie da się tu zobaczyć; poza tym na terenie Pompei cały czas prowadzone są różne prace wykopaliskowe, dlatego nie wszystkie ruiny są dostępne dla zwiedzających. Sporo się tu chodzi, odwiedza się liczne świątynie, teatr, świetnie zachowane wille patrycjuszy i domy plebejskie, sklepy, odwiedziliśmy nawet jeden z licznych burdeli, których w Pompejach było podobno 25!  Acute  ; w końcu dochodzi się do Muzeum, gdzie zgromadzono mnóstwo przedmiotów codziennego użytku odkopanych z popiołów jak skamieniałych ludzi i zwierzęta zastygłe na wieki w lawie Wezuwiusza….

To co możemy dziś podziwiać to tylko niewielka część tego, co wciąż pozostaje nie odkopane, bo wiele jeszcze pozostałości tego antycznego świata wciąż pozostaje głęboko pod warstwą skalną czekając na odkrycie tego, co jeszcze skrywa ta tajemnicza ziemia… kto wie co więc jeszcze tam ujrzymy w przyszłości…? 

po pól godzince na szczęście sie wypogadza.... 

"drogowskaz" do burdelu  Biggrin

burdelowe stanowiska pracy...  Girl wacko

kolejny "drogowskaz" do lupanare (burdello) 

kwitnące akanty w cieniu Pompei

Dedal - Igora Mitoraja - wśród ruin Pompei

jak opuszczaliśmy Pompeje- to wypogodziło sie na dobre

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

W Kampanii odwiedziliśmy jeszcze potężny Pałac Królewski Burbonów znajdujący się w Cesercie; obecnie obiekt pałacowy wraz z ogrodami wpisane są na liście Unesco;
– to kolejny ciekawy punkt na mapie naszej wędrówki: wielki pałac, ogromny, wręcz przytłaczające wielkością olbrzymie gmaszysko , które miało ambicje być drugim Wersalem i Włosi tak go nazywają do dziasiaj, ale dla mnie Wersalem nie jest na pewno; brak mu tej lekkości i finezji, tych zdobień architektonicznych i w ogóle tej francuskiej „barokowości”, ale nie da się ukryć, że i tak jest to obiekt imponujący rozmachem, to prawdziwa perła w koronie Burbonów – królów Neapolu i Królestwa Obojga Sycylii;

do Ceserty przyjeżdża się głównie dla wspaniałych pałacowych ogrodów, ale my zaczynamy od zwiedzania wnętrz tego kolosa

Chewbacca?  Biggrin

 

Capella Palatina - kaplica królewska stworzona na wzór Wersalu

Pałac posiada ponad 4 hektary powierzchni wnętrz (45 tys m2), 4 dziedzińce, 34 klatki schodowe i 120 hektarowy Ogród! jego zwiedzanie jest więc dość czasochłonne i dość męczące, bo zwiedza się tu dużo i długo, sala po sali, komnata po komnacie - a tych jest w pałacu aż 1200!  Crazy  ; oczywiście nie zwiedziliśmy wszystkich z 1200, to żarcik Lol 2 , ale chyba ze 30 różnych wspaniałych sal i komnat, salę tronową, bibliotekę, prywatne apartamenty królewskie i przepiękną Kaplicę Królewską Capella Palatina, no i oczywiście ogrody, bo tylko dla nich samych- warto wybrać się do Ceserty; są doprawdy imponujące; wzorowane na wersalskich; znajdziemy tu ich francuskie i angielskie wersje ale najbardziej reprezentacyjna część to główna oś ogrodu- położona centralnie Aleja z kanałem wodnym prowadząca kaskadowo pod górę z tarasowo położonymi licznymi fontannami przedłużając perspektywę całego ogrodu zwieńczona na końcu 3 kilometrowego odcinka – największą fontanną i pięknym wodospadem. 
No trzeba przyznać, że mieli rozmach Ci Burbonowie…. 

kołyska królewska

szopka

bawolice (te od mozarelli)

idziemy w końcu do ogrodów...

Ogród jest naprawdę bardzo rozległy, a sama trasa wzdłuż głównego kanału, żeby dojść do wodospadów liczy sobie 3 kilometry (i tyleż samo na powrót:)), dlatego dobrym pomysłem tu jest wypożyczenie roweru lub przejażdżka busikiem (jednak tu widoki będą mocno ograniczone) , ewentualnie dorożką za 50 ojro:). 

Wspomnę jeszcze tylko, że Pałac w Cesercie dość często „grywa w filmach” ; to właśnie tutaj kręcono sceny watykańskie w „Aniołach i Demonach” Dana Browna , a miłośnicy „Gwiezdnych Wojen”, odwiedzając Cesertę na pewno rozpoznają wnętrza królewskie z ”Epizodu I Mroczne Widmo” .

Kręcono tu też sceny do „Mission Impossible III” , „Ataku Klonów”, czy do znacznie starszej produkcji „Najpiękniejsza kobieta świata”. 

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 18 godzin 54 minuty temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

Kolejny dzień na trasie Kampanii  i kolejne „widokowe orgazmy”…. tym razem słynna Costiera Amalfitana; 

Ach... Och… no wybaczcie mi, ale tutaj to będą same ochy, achy i inne wzdychania  Give heart 2  , bo ten odcinek włoskiego wybrzeża - to autentycznie jeden z cudów świata!

Jak głosi pewna legenda, znany nam wszystkim heros, mityczny „twardziel” - niejaki Herkules był na zabój zakochany w pewnej nimfie o pięknym imieniu Amalfi; jednakże los potrafi być okrutny, bo miłość tych dwojga nie trwała jednak długo, ponieważ Amalfi zmarła dość młodo w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach, a zrozpaczony Herkules przemierzał ponoć cały świat w poszukiwaniu odpowiednio pięknego miejsca na wieczny spoczynek dla swej ukochanej i znalazł w końcu pewne rajskie wybrzeże niezwykłej urody ukryte w malowniczych rozpadlinach nadmorskich skał – właśnie tu w rejonie Campanii, a na cześć swej ukochanej nazwał owe cudowne wybrzeże - jej imieniem : Amalfi, które świat zna po dziś dzień… piękna legenda, prawda?

Okazuje się, że znacznie później po Herkulesie również inni znaleźli ten cudny skrawek wybrzeża, choć w celach zgoła odmiennych niż pochówek ukochanej  Crazy
W latach 50-tych XX w odkrył je dla świata amerykański pisarz noblista John Steinbeck, który opisywał niezwykłą urodę tutejszego Positano, bardzo obrazowo ujmując istotę rzeczy w słowach, że : „ … Positano jest tak bajkowo nierealnie pięknym miejscem, że gdy je już opuścimy i zatrą się nasze wspomnienia, zapragniemy do niego powrócić i sprawdzić, czy aby na pewno nie był to sen…”

Jakieś pół wieku po Steinbecku miejsce to upodobał sobie również Mick Jagger ze swoimi Rollingsami, którzy tu- w tych bajkowych sceneriach - tworzyli niektóre przeboje, a potem przybywały tu licznie inne słynne gwiazdy kina i ludzie ze świeczników….; coś więc musi być na rzeczy, skoro tak wielu znanych i bogatych ten kawalątek Italii jakoś wyjątkowo zachwyca…. – no nas również zachwycił bardzo, wręcz zaczarował - mimo, że nie jesteśmy ani znani ani bogaci  Girl haha  ; ale biednym też przecież wolno podziwiać ten świat !   Sarcastic blum

Od wielu już lat ten malowniczy kawałek Półwyspu Sorrentyńskiego – był moim wielkim marzeniem; ileż to zdjęć się naoglądałam wcześniej z tego miejsca? …. ileż razy kombinowałam wcześniej żeby tu przyjechać….? no i w końcu się urzeczywistniło i kolejne marzenie się spełniło a zastana rzeczywistości nie zawiodła; przy czym na miejscu zachwyciło nas chyba bardziej urokliwe, choć niebotycznie drogie Positano, niż zbyt tłoczne i gwarne, acz piękne i bajkowo położone  Amalfi; 

wypływamy w rejs wzdłuż wybrzeża Amalfi z Salerno 

skaliste, poszarpane wybrzeże Amalfi z mnóstwem morskich  grot, pieczar, malowniczych zatoczek, ślicznych małych miasteczek.... 

mamy trochę farta, bo oto właśnie przed nami - tu na wodach zatoki Salerno mija nas słynny "Wind Surf" - jeden z największych pasażerskich żaglowców świata! 

(może wielkością i samym wyglądzie ( zwłaszcza bez żagli) nie poraża, ale klimatem już tak... ; 2-3 lata temu był ten żaglowiec w Gdyni ; oglądali go dokładnie moi znajomi ; ponoć wnetrza są bardzo klimatyczne) 

Grande Caverna (Wielka Jaskinia) w Conca dei Marini

 

po drodze mijamy amalfitańskie perełki....

urocza, malutka CETARA

 

 śliczne VIETRI SUL MARE

MAIORI

mijamy cudne Amalfi, ale nie zatrzymujemy się, do Amalfi przybijemy po południu ; teraz zmierzamy do Positano

Amalfi 

majolikowe kopułki tutejszych kościołów i małych kościółków- to charakterystyczna cecha tego Wybrzeża

Cudne Wybrzeże Amalfi wpisane na listę dziedzictwa Unesco - romantycznie z włoska brzmiące: Costiera Amalfitana ciągnie się wzdłuż płw.Sorrentyńskiego od Salerno do Sorrento jakieś mniej więcej 50 kilometrów, gdzie umiejscowiło się 13 pereł tego wybrzeża, czyli 13 niezwykle malowniczych miejscowości, do których dotarcie drogą lądową mrozi krew w żyłach od wysokości i ilości zakrętasów na wąskiej, ale przepięknej widokowo drodze zwanej Ścieżką Królów lub Bogów (słynna La Strada Statale Amalfitana(SS163)), którą w żółwim tempie suną tysiące pojazdów pełnych turystów:) , dlatego dotarcie tutaj drogą morską, choć jest nieco droższe, wydaje się całkiem dobrym pomysłem. Kiedyś jednak bardzo chcielibyśmy tu wrócić i przemierzyć ten odcinek właśnie tą drogą, ową słynną Ścieżką Królów…

Wybrzeże to słynie też ze wspaniałych cytryn, które rosną tu bujnie i obficie; jak Włochy długie i wąskie- cytryny w zasadzie uprawia się tu wszędzie: od Ligurii po Apulię i wszędzie produkuje się z nich słynne limoncello, ale ponoć tu na Amalfitańskim Wybrzeżu rosną najwspanialsze jej gatunki, również takie endemiczne, które zarastają swoimi wonnymi drzewkami tylko ten kawałek Italii i nie spotkacie ich nigdzie indziej, tak... cytryna to tutaj absolutna Królowa! Istnieją tu takie miejscowe odmiany, których owoce osiągają gigantyczne rozmiary; nazywa je się tu cytronami, choć to nie jest stricte taki azjatycki cytron, ale za namową naszej przewodniczki Agaty (tej z Neapolu) kupiliśmy i przekonaliśmy się, że grubą skórę tych cytronów można dosłownie chrupać jak jabłka - są przepyszne, po prostu wspaniałe i nie mają nic wspólnego z kwaśnym skojarzeniem:) a można je tu zrywać nawet prosto z drzewek, gdzie ich zniewalający zapach unosi się nad całą okolicą.
Limoncello - jakie by nie było - jest dla mnie generalnie za słodkie, za mocne i ogólnie mówiąc nie przepadam za bardzo, ale już inna specjalność: granito di limone - rodzaj cytrynowego sorbetu z kawałkami skruszonego lodu- to jest już poezja smakowa... hmm... 

malutkie PRAIANO 

W jeden dzień i tak nikomu nie uda się odwiedzić wszystkich tych perełek, ale widok ich - z perspektywy wody, położenie i dwa przystanki w dwóch miejscowościach na dłużej – pozwolą zakochać się w tym miejscu na zabój i pozostawią tęskne i ckliwe wspomnienia na resztę życia a w naszym przypadku – absolutną chęć powrotu tutaj kiedyś na dłużej, bo wystarczył nam taki jeden dzień w tym miejscu, żeby już wiedzieć, że będziemy marzyć o choćby krótkim urlopie właśnie tutaj…, żeby móc codziennie poznawać dokładniej inne wioski tego cudnego kawałka Italii.

i dopływamu do Positano - nasz piewrwszy przystanek na jakies 3 godziny 

Piea

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 6 godzin 8 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...fajnie piszesz i..."rysujesz" ; )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 10 godzin 16 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

niesamowite budowle !!

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap