To, że Bastei nie jest daleko, świadczy fakt, że z Bad Schandau jest wytyczony szlak. My jednak wybieramy samochód, jedziemy na Parkplatz Basteibrucke. Do samego mostu stąd jest spory kawałek, ale kursuje busik, który za kilka euro podwozi do miasteczka, gdzie jest wejście. Wybieramy spacer. Drogi są dwie - leśna i ulicą. W jedną stronę idziemy tak, w drugą tak.
Dochodzimy do miasteczka Rathen, które nazywane jest uzdrowiskiem ze względu na świeże powietrze.
Tutaj zaczyna się szlak, który przez większość drogi prowadzi schodami pod górę. Średnio wygodne, no ale...
Po spacerze dochodzimy w okolice szczytu, skąd roztaczają się już piękne widoki. Jako, że jest już ok 17-18, ludzi nie ma zbyt wielu.
No i jesteśmy przy moście. Mijamy jeszcze wejście na ruiny zamku Neurathen, ale decydujemy się nie wchodzić.
W okolicy jest kilka punktów widokowych, na różne strony
Z samego mostu idziemy jeszcze w stronę Schwedenloecher, poniekąd czekając na zachód słońca. Jest to wąwóz, którym tak naprawdę można zejść nisko, pewnie w okolice miasta... Ale jako że planujemy wrócić tą samą trasą po pewnym czasie zawracamy.
Jeszcze kilka fotek ze szczytu i wracamy do auta, tym razem asfaltową drogą
Następny dzień spędzam z koleżanką osobno - ja pracuje z hotelu, a ona zwiedza Drezno na własną rękę, bo dla niej była to pierwsza wizyta, ja byłam kilkukrotnie wcześniej.
Wieczorem jednak idziemy nad Łabę, siadamy sobie na ławeczkach przy rzecze i przy ploteczkach podziwiamy zachód słońca
Następnego dnia wracamy jednak do aktywnego spędzania czasu
No to lecimy dalej. Poranek nie jest zbyt zachęcający, bo chłodno i deszczowo, ale nawet nie myślimy o tym, aby zmieniać plany.
Jedziemy do Hreńska z nadzieją, że po drodze znajdziemy parking. Wjeżdżamy na pierwszy parking, panowie nam mówią, że koszt to 200 kr, ale możemy podjechać kilkaset metrów do przodu, tam mają jeszcze kilka miejsc parkingowych. Prowadzi nas pan jadący na segway'u. No, na takim jednym kółku Okazało się, że nie był to do końca dobry pomysł, bo po drugiej stronie rzeki parking był nieco tańszy, choć szybko się wypełniał.
(po lewej stronie zdjęcia tam gdzie my parkowałyśmy - ten srebrny samochód, po prawej ten większy i tańszy parking)
Wciąż jesteśmy kawałek od wejścia do szlaku, wciaż trochę pada, siąpi właściwie ale idziemy.
Kawałek idziemy jeszcze ulicą, ale w końcu wchodzimy w las. Kierunkowskazy wskazują jeden szlak, czerwony, który nie jest wcale taki długi. Mieliśmy plany, aby nie iść najprostszą drogą, ale podejmujemy decyzję, że idziemy tym szlakiem na górę, a później postaramy się wrócić innym szlakiem, bo koło parkingu wychodzi żółty szlak.
Trasa naprawdę nie jest wymagająca, ani mocno stroma. Ot taki spacerek, może ok 40-60 minut. Jesteśmy wśród drzew, ale pogoda się poprawia i już nie pada.
Przed nami ostatni odcinek i widzimy już schronisko a także samą bramę z piaskowca
Za darmo można dojść do budynku, na tarasy widokowe położone wyżej płaci się 80czk/3 euro. Nie wiemy czy warto, myślałyśmy że wchodzi się tylko na lewo pod bramę i do schroniska.... Ale okazuje się że wcale nie. Zdecydowanie warto zapłacić te kilka euro
Nie udało nam się znaleźć rozwidlenia na żółty szlak, więc wracamy tym samym czerwonym, jedziemy na obiad i wracamy do Niemiec, bo w planach jeszcze jeden punkt
..."drabina" superowska !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Piękne znajome mi miejsca, spacerują z Tobą
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
To, że Bastei nie jest daleko, świadczy fakt, że z Bad Schandau jest wytyczony szlak. My jednak wybieramy samochód, jedziemy na Parkplatz Basteibrucke. Do samego mostu stąd jest spory kawałek, ale kursuje busik, który za kilka euro podwozi do miasteczka, gdzie jest wejście. Wybieramy spacer. Drogi są dwie - leśna i ulicą. W jedną stronę idziemy tak, w drugą tak.
Dochodzimy do miasteczka Rathen, które nazywane jest uzdrowiskiem ze względu na świeże powietrze.
Tutaj zaczyna się szlak, który przez większość drogi prowadzi schodami pod górę. Średnio wygodne, no ale...
Po spacerze dochodzimy w okolice szczytu, skąd roztaczają się już piękne widoki. Jako, że jest już ok 17-18, ludzi nie ma zbyt wielu.
No i jesteśmy przy moście. Mijamy jeszcze wejście na ruiny zamku Neurathen, ale decydujemy się nie wchodzić.
W okolicy jest kilka punktów widokowych, na różne strony
Z samego mostu idziemy jeszcze w stronę Schwedenloecher, poniekąd czekając na zachód słońca. Jest to wąwóz, którym tak naprawdę można zejść nisko, pewnie w okolice miasta... Ale jako że planujemy wrócić tą samą trasą po pewnym czasie zawracamy.
Jeszcze kilka fotek ze szczytu i wracamy do auta, tym razem asfaltową drogą
Następny dzień spędzam z koleżanką osobno - ja pracuje z hotelu, a ona zwiedza Drezno na własną rękę, bo dla niej była to pierwsza wizyta, ja byłam kilkukrotnie wcześniej.
Wieczorem jednak idziemy nad Łabę, siadamy sobie na ławeczkach przy rzecze i przy ploteczkach podziwiamy zachód słońca
Następnego dnia wracamy jednak do aktywnego spędzania czasu
Basia, czekam na ciąg dalszy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No to lecimy dalej. Poranek nie jest zbyt zachęcający, bo chłodno i deszczowo, ale nawet nie myślimy o tym, aby zmieniać plany.
Jedziemy do Hreńska z nadzieją, że po drodze znajdziemy parking. Wjeżdżamy na pierwszy parking, panowie nam mówią, że koszt to 200 kr, ale możemy podjechać kilkaset metrów do przodu, tam mają jeszcze kilka miejsc parkingowych. Prowadzi nas pan jadący na segway'u. No, na takim jednym kółku Okazało się, że nie był to do końca dobry pomysł, bo po drugiej stronie rzeki parking był nieco tańszy, choć szybko się wypełniał.
(po lewej stronie zdjęcia tam gdzie my parkowałyśmy - ten srebrny samochód, po prawej ten większy i tańszy parking)
Wciąż jesteśmy kawałek od wejścia do szlaku, wciaż trochę pada, siąpi właściwie ale idziemy.
Kawałek idziemy jeszcze ulicą, ale w końcu wchodzimy w las. Kierunkowskazy wskazują jeden szlak, czerwony, który nie jest wcale taki długi. Mieliśmy plany, aby nie iść najprostszą drogą, ale podejmujemy decyzję, że idziemy tym szlakiem na górę, a później postaramy się wrócić innym szlakiem, bo koło parkingu wychodzi żółty szlak.
Trasa naprawdę nie jest wymagająca, ani mocno stroma. Ot taki spacerek, może ok 40-60 minut. Jesteśmy wśród drzew, ale pogoda się poprawia i już nie pada.
Przed nami ostatni odcinek i widzimy już schronisko a także samą bramę z piaskowca
Za darmo można dojść do budynku, na tarasy widokowe położone wyżej płaci się 80czk/3 euro. Nie wiemy czy warto, myślałyśmy że wchodzi się tylko na lewo pod bramę i do schroniska.... Ale okazuje się że wcale nie. Zdecydowanie warto zapłacić te kilka euro
Pieknie...tez nam się tutaj bardzo podobało no i widoki z tarasów bajkowe.
Piękne góry , szlaki super świetne
No to wchodzimy na tarasy widokowe
Nie udało nam się znaleźć rozwidlenia na żółty szlak, więc wracamy tym samym czerwonym, jedziemy na obiad i wracamy do Niemiec, bo w planach jeszcze jeden punkt
Widoczki mega !! czy tam pod tym skalnym "mostem" dobrze widzę stoliki ?
No trip no life