ściany zarówno w środku jak i na zewnątrz umazane milionami podpisów ludzi znanych i mniej znanych; kazdy kto raz przybedzie do Hawany - ponoc powinien złozyć tam swoją sygnaturkę, ale znależć kawalątek wolnego tynku nie jest łatwe
ale Polak (Polka) potrafi
kolejna knajpa- to słynna Floridita
tutaj Erneścik popijał daughiri; potrafił ponoć przechylić kilkanście kieliszków na raz *crazy*, nic dziwnego, ze nabawił sie w końcu cukrzycy!
do dzis pilnuje swojej miejscówki przy barze
A propos tych wszystkich barów serwujacych rumowe napitki- w których bywał Hemingway, przypomniała mi się ciekawostka opowiadana przez Jolę, że jeśli są wśród Was osoby, które nie przepadają jakoś specjalnie za Hemingwayem tudzież i jego twórczością, to takim osobom proponuje się odwiedzić pewien niczym niewyróżniający się bar, który ”reklamuje” się ciekawym hasłem : “Nasze drinki są do kitu, a Hemingway nigdy tu nie bywał” , noo... czasem wystarczy odpowiedni slogan wpadający w ucho - i sukces murowany; bo owy bar ponoć na brak klientów nie narzeka a drinki serwuje przednie.
Bo choć Hemingway naprawdę kochał Kubę i Kubańczyków i sam się uważał za jednego z nich, to dzisiejsza Kuba zrobiła sobie z niego taką maszynke do zarabiania kasy ; trochę to jest aż niesmaczne... tylko patrzeć kiedy będą doić kasę z haseł typu: ”Proszę Państwa, pod tym drzewkiem sikał Papcio Hemingway, a w tych krzaczkach zrobił ...... Dziś, na Kubie postać Papy Hemingwaya jest uznawana naprawdę za jednego z najznamienitszych Kubańczyków, ale przy okazji ta postać jest wykorzystywana i to w dośc ordynarny sposób po prostu do wyciągania kasy od turystów i gdyby nie ten proceder, nie byłoby przesady w słowach wnuczki Hemingwaya, która podczas swojej pierwszej wizyty na Kubie powiedziała podobno, że: “Kuba ma trzech bohaterów: Che Guevarę, Fidela i mojego dziadka”
obowiązkowa jazda krążownikami po Hawanie....
nasze różowiutkie jak landrynka cacko, którym śmigałyśmy z rozwianym włosem o ulicach Hawany (cała jazda ok 40 minut)
eleganckie wille zamożnych Kubańczyków ( tacy tez sa choc można ich zliczyc na palcach) w dzielnicy Miramar
Hotel Nacional de Cuba - znany ze swej wyrafinowanej elegancji, która w latach 30-tych przyciągała mnóstwo znanych osobistości ze świata- uch, kto tu nie nocował? same sławy....!. Hotel ten chyba jednak najbardziej znany jest z tego, że w 1946 r. odbyła się tu słynna „konferencja hawańska”, która w rzeczywistości była spotkaniem na szczycie głównych organizacji mafijnych. Konferencja odbywała się ”pod batutą” Lucky'ego Luciano i Meyera Lansky’ego czyli dwóch największych bandziorów tamtych czasów z udziałem wielu innych takich misiaczków, czyli ówczesnych szych przestępczego światka mafii , gdzie pod pretekstem występu Franka Sinatry omawiano głównie czarne interesy: kubański hazard, handel heroiną i wydawano wyroki kto i kiedy musi opuscić swój ziemski żywot
my odwiedzilismy go wieczorem na słynnej rewii Parisienne
Absolutnie warto!!! fahntastyczna rewia, zarówno choreograficznie jak i taneczno-muzycznie
ech.. jak miło mi się tobą spaceruje po Havanie i wspomina znajome kąty !! Alu piękne fotki
Na mnie miasto zrobiło olbrzymie wrażenie i pomimo biedy i walących sie budynków ( jaka szkoda !!!) to uważam to za najpiękniejsze miasto Karaibów. Można sobie wyobrazić po zrujnowanych już fasadach , jakie kiedys to musiało być cudo.
Ludzie mimo wszystko uśmiechnięci i na pewno pomaga im w tym słońce, rum ale i muzyka ! Oni kochają bawić się, tańczyć i widać to na ulicach bez względu na wiek, zreszta fajnie oddają to twoje muzyczne zdjecia
Pokazałaś Ala statek w porcie, dokładnie tam stał "mój" statek zresztą też MSC. Kapitalne miejsce do rozpoczęcia zwiedzania Havany, bo port jest wręcz na starówce
Witaj Alu, Nelciu, Dana , Asisko - fajnie że tu zaglądacie... wiem przecież że wśród takich obiezyświatów jak Wy - ludzie na tym portalu - Kuba nie jest niczym nowym ani oryginalnym, wiec i chęć zobaczenia czy poczytania kolejnych wrażeń ze znanego miejsca nie jest zbyt silna, ale każda (nawet taka sama) wyprawa w to samo miejsce - gdzie przed nami było 100 innych osób - i tak jest inna i zawsze kolejna opisujaca to samo miejsce osoba- wychwyci coś, czego nie dostrzegli inni. Ja tak mam jak ogladam zdjęcia z miejsc w których byłam.... i czesto łapię się za głowę - kurcze... przeciez tu byłam... dlaczego nie zrobiłam takiego zdjęcia? ...dlaczego nie zwróciłam uwagi na coś , co tam było, a ja przeszłam sobie obok ignorując to coś?......
Asisko, zdjecia z rewii to zyleta? eee tam... nie za bardzo; ja jestem fotograf-amator, mimo, że uwielbiam cykac i oglądac zdjęcia to nie mam zapędów na profesjonalny sprzęt; moja stara poczciwina ma juz z 7 czy 8 lat; to zwykła cyfrówka tyle, że hybrydowa (panasonic Lumix- model FZ-150 (po nim przez te lata wyszło juz pewnie z 15 nowszych wersji), ale póki co robi fotki które wystarczają mi do moich domowo-portalowych potrzeb i na razie nie będę go zmieniać zmieniać (mam sentyment do przedmiotów, które przemierzyły ze mną tysiące kilometrów... (aha, opcja którą włączam. gdy cykam obiekty w ruchu - w mojej aparatce nazywa się po prostu "sport" )
No to dalej jedziemy z Hawaną..... jeszcze chłopaki na scenie
widok na Hawanę i El Malecon z Fortu El Morro
wyzoomowana nowoczesna część Hawany:
El Malecon o zmierzchu
Zwiedzając Hawanę było jeszcze sporo innych miejsc, których już opisywać dokładniej nie będę, bo za dużo tego wszystkiego; ale tak jeszcze tylko w telegraficznym skrócie: - jeździliśmy tymi słynnymi, amerykańskimi krążownikami po mieście w wersji cabrio, gdzie głowa latała nam we wszystkie możliwe strony i był przy tym wiatr we włosach i ubaw po pachy; - podziwialismy willowa zabudowę i piękne pałacyki bogatszej części stolicy w dzielnicach Miramar w Aleji 5; i w Cubanacan; - zwiedzaliśmy Fabrykę Rumu Bocoy z prezentacją historyczna i współczesną poszczególnych etapów produkcji oczywiście z degustacjami włącznie; jest tu także okazja skosztować tzw. zapalanej kawy; - spacerowaliśmy elegancką Paseo del Prado; - zachwycaliśmy się widokami Castillo de los Tres Reyes del Morro i Fortaleza de San Carlos de la Cabana; - podziwialiśmy wspaniałą fasadę Gran Teatro Cubana i El Capitolio;
- i spedzilismy pół kolejnego dnia tzw śladami Hemingwaya....
widoczek z balkonu hotelowego o zachodzie słońca
i widoczek z tego samego balkonu rankiem:
widok na wspaniały Gran Teatro de Cubana z Plaza Central
ja byłam też tylko 2 dni i też czuję ogromny niedosyt Hawany - znając życie, pewnie już tam nie wrócę.... bo świat mnie woła tam, gdzie mnie nie było, ale w Hawanie zostawiłam kawalątek serca....
no to jedziemy dalej.... jeszcze raz
wspaniały gmach Gran Teatro - zachwyca i oszałamia
gmach El Capitolio- brat blixniak waszyngtońskiego Kapitolu- od lat w wiecznym remonie....
pod El Capitolio
myslałam, że to jakas atrapa albo muzealny przybytek jako element dekoracji ulicznej, a tymczasem ten pańcio robił tym pudełkiem fenomenalne czarno białe fotki!!!
obok Gran Teatro- stoi szykownie niezwykle elegancki Hotel Inglaterra - otwarty w 1875 r; swego czasu uchodził za najbardziej ekskluzywny hotel w Hawanie; piekny i bardzo klimatyczny....
obecnie jednak palmę pierwszeństwa dzierży tutejszy przybytek sieci Kempiński - Gran Hotel Manzana; mimo niekwestionowanych luksusów, ten poprzedni jest zdecydowanie bardziej "w moim typie" (oczywiście w takich hotelach raczej nie pomieszkuję, ale sama architektura jakoś bardziej do mnie przemawia)
A jak juz jesteśmy przy hotelach ( bo to jest jednak - czy lubimy czy nie - element nierozerwalnie związany z podróżowaniem - ja jestem fanką małych rodzinnych hotelików; im mniejszy i bardziej domowy- tym lepiej, a najchętniej jeszcze w opcji BB, tak żeby nie uwiązywać się do pór posiłkow (oczywiście jak jeżdżę na pobytówki, a tych jest jednak mniej niż objazdówek - zresztą mój mąż twierdzi, że to bez róznicy jaką formę wybierzemy: bo ja i tak z każdego urlopu wypoczynkowego i tak mu zrobię "prywatną objazdówkę" ; generalnie nie znoszę sieciowych molochów, kombinatów hotelowych, tych wielkich z dziesiątkami barów, basenów, animatorów i całego tego hurgotu! - w takich miejscach po prostu źle się czuję - nie mam natury foki, więc leżenie plackiem na leżaku przy basenie to dla mnie bardziej kara jak przyjemność, no tak mam... , że dostaję odcisków od leżenia
kilka szczegółów u ulicy, które nie zostaną niezauwazone przez oko spostrzegawczych rodaków, bo to polskie akcenty w Hawanie:
Znakomity debiut Czekam na dalej
tłumy okupują wejście na ulicy...
tutaj Ernest popijał Mojito; ja też*alko1*
jego słynna sentencja....
ściany zarówno w środku jak i na zewnątrz umazane milionami podpisów ludzi znanych i mniej znanych; kazdy kto raz przybedzie do Hawany - ponoc powinien złozyć tam swoją sygnaturkę, ale znależć kawalątek wolnego tynku nie jest łatwe
ale Polak (Polka) potrafi
kolejna knajpa- to słynna Floridita
tutaj Erneścik popijał daughiri; potrafił ponoć przechylić kilkanście kieliszków na raz *crazy*, nic dziwnego, ze nabawił sie w końcu cukrzycy!
do dzis pilnuje swojej miejscówki przy barze
A propos tych wszystkich barów serwujacych rumowe napitki- w których bywał Hemingway, przypomniała mi się ciekawostka opowiadana przez Jolę, że jeśli są wśród Was osoby, które nie przepadają jakoś specjalnie za Hemingwayem tudzież i jego twórczością, to takim osobom proponuje się odwiedzić pewien niczym niewyróżniający się bar, który ”reklamuje” się ciekawym hasłem : “Nasze drinki są do kitu, a Hemingway nigdy tu nie bywał” , noo... czasem wystarczy odpowiedni slogan wpadający w ucho - i sukces murowany; bo owy bar ponoć na brak klientów nie narzeka a drinki serwuje przednie.
Bo choć Hemingway naprawdę kochał Kubę i Kubańczyków i sam się uważał za jednego z nich, to dzisiejsza Kuba zrobiła sobie z niego taką maszynke do zarabiania kasy ; trochę to jest aż niesmaczne... tylko patrzeć kiedy będą doić kasę z haseł typu: ”Proszę Państwa, pod tym drzewkiem sikał Papcio Hemingway, a w tych krzaczkach zrobił ......
Dziś, na Kubie postać Papy Hemingwaya jest uznawana naprawdę za jednego z najznamienitszych Kubańczyków, ale przy okazji ta postać jest wykorzystywana i to w dośc ordynarny sposób po prostu do wyciągania kasy od turystów i gdyby nie ten proceder, nie byłoby przesady w słowach wnuczki Hemingwaya, która podczas swojej pierwszej wizyty na Kubie powiedziała podobno, że: “Kuba ma trzech bohaterów: Che Guevarę, Fidela i mojego dziadka”
obowiązkowa jazda krążownikami po Hawanie....
nasze różowiutkie jak landrynka cacko, którym śmigałyśmy z rozwianym włosem o ulicach Hawany (cała jazda ok 40 minut)
eleganckie wille zamożnych Kubańczyków ( tacy tez sa choc można ich zliczyc na palcach) w dzielnicy Miramar
Hotel Nacional de Cuba - znany ze swej wyrafinowanej elegancji, która w latach 30-tych przyciągała mnóstwo znanych osobistości ze świata- uch, kto tu nie nocował? same sławy....!. Hotel ten chyba jednak najbardziej znany jest z tego, że w 1946 r. odbyła się tu słynna „konferencja hawańska”, która w rzeczywistości była spotkaniem na szczycie głównych organizacji mafijnych. Konferencja odbywała się ”pod batutą” Lucky'ego Luciano i Meyera Lansky’ego czyli dwóch największych bandziorów tamtych czasów z udziałem wielu innych takich misiaczków, czyli ówczesnych szych przestępczego światka mafii , gdzie pod pretekstem występu Franka Sinatry omawiano głównie czarne interesy: kubański hazard, handel heroiną i wydawano wyroki kto i kiedy musi opuscić swój ziemski żywot
my odwiedzilismy go wieczorem na słynnej rewii Parisienne
Absolutnie warto!!! fahntastyczna rewia, zarówno choreograficznie jak i taneczno-muzycznie
Piea
Alamed (Ala? moja imienniczka?
Zgadza się Twoja imienniczka urzędowo Alicja
ooo takim rózowym cabrio też bym się przejechała i ta rewia na pewno niezapamiane przeżycie.
czekam na ciąg dalszy
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Piea,
ech.. jak miło mi się tobą spaceruje po Havanie i wspomina znajome kąty !! Alu piękne fotki
Na mnie miasto zrobiło olbrzymie wrażenie i pomimo biedy i walących sie budynków ( jaka szkoda !!!) to uważam to za najpiękniejsze miasto Karaibów. Można sobie wyobrazić po zrujnowanych już fasadach , jakie kiedys to musiało być cudo.
Ludzie mimo wszystko uśmiechnięci i na pewno pomaga im w tym słońce, rum ale i muzyka ! Oni kochają bawić się, tańczyć i widać to na ulicach bez względu na wiek, zreszta fajnie oddają to twoje muzyczne zdjecia
Pokazałaś Ala statek w porcie, dokładnie tam stał "mój" statek zresztą też MSC. Kapitalne miejsce do rozpoczęcia zwiedzania Havany, bo port jest wręcz na starówce
No trip no life
Alu, fantastyczne zdjęcia zdradź proszę czym je robisz? Zwłasza te z rewii - ciemno, ruch, a Tobie wyszły jak żyleta
Witaj Alu, Nelciu, Dana , Asisko - fajnie że tu zaglądacie... wiem przecież że wśród takich obiezyświatów jak Wy - ludzie na tym portalu - Kuba nie jest niczym nowym ani oryginalnym, wiec i chęć zobaczenia czy poczytania kolejnych wrażeń ze znanego miejsca nie jest zbyt silna, ale każda (nawet taka sama) wyprawa w to samo miejsce - gdzie przed nami było 100 innych osób - i tak jest inna i zawsze kolejna opisujaca to samo miejsce osoba- wychwyci coś, czego nie dostrzegli inni. Ja tak mam jak ogladam zdjęcia z miejsc w których byłam.... i czesto łapię się za głowę - kurcze... przeciez tu byłam... dlaczego nie zrobiłam takiego zdjęcia? ...dlaczego nie zwróciłam uwagi na coś , co tam było, a ja przeszłam sobie obok ignorując to coś?......
Asisko, zdjecia z rewii to zyleta? eee tam... nie za bardzo; ja jestem fotograf-amator, mimo, że uwielbiam cykac i oglądac zdjęcia to nie mam zapędów na profesjonalny sprzęt; moja stara poczciwina ma juz z 7 czy 8 lat; to zwykła cyfrówka tyle, że hybrydowa (panasonic Lumix- model FZ-150 (po nim przez te lata wyszło juz pewnie z 15 nowszych wersji), ale póki co robi fotki które wystarczają mi do moich domowo-portalowych potrzeb i na razie nie będę go zmieniać zmieniać (mam sentyment do przedmiotów, które przemierzyły ze mną tysiące kilometrów... (aha, opcja którą włączam. gdy cykam obiekty w ruchu - w mojej aparatce nazywa się po prostu "sport" )
No to dalej jedziemy z Hawaną..... jeszcze chłopaki na scenie
widok na Hawanę i El Malecon z Fortu El Morro
wyzoomowana nowoczesna część Hawany:
El Malecon o zmierzchu
Zwiedzając Hawanę było jeszcze sporo innych miejsc, których już opisywać dokładniej nie będę, bo za dużo tego wszystkiego; ale tak jeszcze tylko w telegraficznym skrócie:
- jeździliśmy tymi słynnymi, amerykańskimi krążownikami po mieście w wersji cabrio, gdzie głowa latała nam we wszystkie możliwe strony i był przy tym wiatr we włosach i ubaw po pachy;
- podziwialismy willowa zabudowę i piękne pałacyki bogatszej części stolicy w dzielnicach Miramar w Aleji 5; i w Cubanacan;
- zwiedzaliśmy Fabrykę Rumu Bocoy z prezentacją historyczna i współczesną poszczególnych etapów produkcji oczywiście z degustacjami włącznie; jest tu
także okazja skosztować tzw. zapalanej kawy;
- spacerowaliśmy elegancką Paseo del Prado;
- zachwycaliśmy się widokami Castillo de los Tres Reyes del Morro i Fortaleza de San Carlos de la Cabana;
- podziwialiśmy wspaniałą fasadę Gran Teatro Cubana i El Capitolio;
- i spedzilismy pół kolejnego dnia tzw śladami Hemingwaya....
widoczek z balkonu hotelowego o zachodzie słońca
i widoczek z tego samego balkonu rankiem:
widok na wspaniały Gran Teatro de Cubana z Plaza Central
moja ulubiona fotka z tego miejsca:
Piea
Cudownie wrócić z Tobą na Kubę. Bardzo chciałabym jeszcze kiedyś się tam znaleźć. Czuję duuuży niedosyt Hawany (my byliśmy tam tylko jeden dzień )
Umlko ja byłam 2 dni i też czuję niedosyt he he .
Za to nie byłam już nigdzie indziej na Kubie i to mam do nadrobienia ..
No trip no life
ja byłam też tylko 2 dni i też czuję ogromny niedosyt Hawany - znając życie, pewnie już tam nie wrócę.... bo świat mnie woła tam, gdzie mnie nie było, ale w Hawanie zostawiłam kawalątek serca....
no to jedziemy dalej.... jeszcze raz
wspaniały gmach Gran Teatro - zachwyca i oszałamia
Piea
gmach El Capitolio- brat blixniak waszyngtońskiego Kapitolu- od lat w wiecznym remonie....
pod El Capitolio
myslałam, że to jakas atrapa albo muzealny przybytek jako element dekoracji ulicznej, a tymczasem ten pańcio robił tym pudełkiem fenomenalne czarno białe fotki!!!
obok Gran Teatro- stoi szykownie niezwykle elegancki Hotel Inglaterra - otwarty w 1875 r; swego czasu uchodził za najbardziej ekskluzywny hotel w Hawanie; piekny i bardzo klimatyczny....
obecnie jednak palmę pierwszeństwa dzierży tutejszy przybytek sieci Kempiński - Gran Hotel Manzana; mimo niekwestionowanych luksusów, ten poprzedni jest zdecydowanie bardziej "w moim typie" (oczywiście w takich hotelach raczej nie pomieszkuję, ale sama architektura jakoś bardziej do mnie przemawia)
A jak juz jesteśmy przy hotelach ( bo to jest jednak - czy lubimy czy nie - element nierozerwalnie związany z podróżowaniem - ja jestem fanką małych rodzinnych hotelików; im mniejszy i bardziej domowy- tym lepiej, a najchętniej jeszcze w opcji BB, tak żeby nie uwiązywać się do pór posiłkow (oczywiście jak jeżdżę na pobytówki, a tych jest jednak mniej niż objazdówek - zresztą mój mąż twierdzi, że to bez róznicy jaką formę wybierzemy: bo ja i tak z każdego urlopu wypoczynkowego i tak mu zrobię "prywatną objazdówkę" ; generalnie nie znoszę sieciowych molochów, kombinatów hotelowych, tych wielkich z dziesiątkami barów, basenów, animatorów i całego tego hurgotu! - w takich miejscach po prostu źle się czuję - nie mam natury foki, więc leżenie plackiem na leżaku przy basenie to dla mnie bardziej kara jak przyjemność, no tak mam... , że dostaję odcisków od leżenia
kilka szczegółów u ulicy, które nie zostaną niezauwazone przez oko spostrzegawczych rodaków, bo to polskie akcenty w Hawanie:
i akcenty bardzo kubańskie:
a Muzykanty grają..... i cygara jarają......
Piea