...na chwilke wracajac do dramatycznych wydarzen z grudnia 2014 roku. Jasna sprawa,że takie historie nie są dobrą reklama dla hotelu. O sprawie dowiedziałem sie od zapoznanego "biczbojsa" przy okazji drobnego incydentu na hotelowej plaży. Jeszcze o tym napisze w dalszej relacji. Możecie wierzyc lub nie ale o opisanej wczoraj historii Basia dowiedziała się...z wczorajszej relacji. Nie mówiłem Jej o tym w czasie pobytu,nie było sensu "psuć nastroju" ; )
...gdy łódź dobiła do pomostu,pracownicy zajeli sie naszym bagażem,który "wzieli na ramiona" poniewaz droga z przystanii do recepcji jest "mało przydatna" dla walizkowych kółek ; )
fotka przystani z czasu odpływu,gdy dopływaliśmy woda sięgała "odbojowych opon"
...powitalny "szyld"
...i fragmeny drogi "przystań-recepcja"
...docieramy do recepcji. Pomieszczenie jest zacienione ale...nie chłodne ; ) Nie wyczuwa sie klimatyzacji ponieważ...nie ma ścian. Jest za to sporo miejsca aby spocząć i poczekać na załatwienie spraw meldunkowych...
...dostaliśmy butelkę schłodzonej wody. Tak po prawdzie to nie zdążyliśmy rozsiąśc się "na poduchach" gdy sympatyczny recepcjonista prosi nas o odebranie klucza i udanie do pokoju. Nasze bagaże już tam "poszły". Dostaliśmy lokum w wieży "No.1". Piętro drugie,numer pokoju 36. Troche żałowalismy,że nie "na samej górze" ale z czasem żałowalismy że...nie niżej. Regularne włażenie po schodach przy "zabójczym upale" dawało sie we znaki. Windy oczywiście nie przewidziano ; ))
Fotki "naszej wieży"...
...i nasz pokoik z lekko "ascetycznym" wnętrzem. Praktycznie było w nim tylko to ,co niezbędne. Łóżko ze "spartańsko twardym" materacem. Nie za bardzo lubimy aż tak twarde materace.
O "jakość kręgosłupa" mogą się troszczyć kliniki ortopedyczne a hotele są "od wygód". Naszym zdeniem ,rzecz jasna ; )
...łazienka Z JEDNĄ umywalką ; ))), kabina natyryskowa,"klop". Wszystko w jednym pomieszczeniu. Na szczęście "wzorcowo czyste",bez śladu tropikalnych lokatorów. Oczywiście nie było też kosmetyków,szlafroków i klapek : ( Aby korzystać z ciepłej wody pod prysznicem należało włączyć ogrzewanie wody na (+/-) kwadrans przed kąpielą. Ręczniki wymieniano raz dziennie.
W pokoju brak telewizora i,o dziwo,nie przeszkadzało nam to wcale ; ) Jednak brak mini-barku (lodówki),czajnika,telefonu do łączności wewnątrz hotelowej oraz "śmigła" na suficie był dyskomfortem.Skazani byliśmy jedynie na klimatyzator który sprawiał ,że albo spaliśmy "w piekarniku" albo "w zamrażarce" ; ))
...kilka fotek pokoju...
...na balkonie,bardzo przydatne "leżadełko" !!!
...całą "siermiężność mieszkanka" wynagradzał widok z balkonu. Patrząc na okolicę,zapominało się o niewygodach ; )
... i jeszcze "coś". Na ostatnim piętrze,od strony schodów znaleźliśmy huśtawkę. Jako,że lokal "na poddaszu" nie był zasiedlony,chodziliśmy tam czasem "pobujać się" w cieniu. Hustawkowe widoczki te były niczego sobie...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
sam klimatyzator znajdował sie na balkonie a nawiew oczywiście w pokoju. Niestety był (nawiew) tak niefortunnie umiejscowiony że strumień zimnego powietrza omiatał jeden kraniec łóżka.
Włączenie "swing,a" niewiele zmieniało ponieważ co kilkanaście sekund owiewał nas "lodowaty wiaterek". Tu ciekawostka,prawdopodobnie" we wszystkich pokojach (w wieżach) klima zamontowana była podobnie. Nasi znajomi,jeszcze o nich wspomnę, nie dawali rady aby zasnąć bez klimy ,przykrywali sie więc...recznikami kąpielowymi ; )
... a szum morza...zapewne byłby słyszalny gdyby można było zostawić otwarte choć jedno kono. Niestety,ŻADNE nie miało siatki zabezpieczajacej : ( Choć w tym czasie komarów na kenijskim wybrzeżu "jak na lekarstwo", do wnętrza natychmiast właził cały okoliczny "świat owadów i jaszczurek" ; ))) Trzeba było mieć wszystko zamknięte "na amen"...
...dziś troszkę widoków na "hotelowe obejścia". Tak z wysokości naszego lokum jak i z powierzchni gruntu ; )
jeden z basenów był dosłownie "pod balkonem", co bardzo istotne, przy basenie barek !!! ; )))
...ten basenik najbardziej ulubiła Basia...
...najczęściej odwiedzaliśmy ten rejon rankiem. Sygnałem do zmiany lokacji były rybackie łodzie oczekujące na przypływ. Gdy zaczynały powrotne rejsy do wioski to znaczyło ,że jest...około południa ; )
...przy dróżce wiodacej do recepcji , lokalny sklepik, to ten budynek w tle . Ceny...lepsze niz na lotnisku ; )
...przy ścieżkach sporo muszli olbrzymich małży "robiących za" gazony bądź będących ozdobą samą w sobie...
...wiekszośc turystów zakwaterowana była w stylizowanych domkach przy których widniały tabliczki np.Banda 26. Co ciekawe słowo "banda" w języku suahili nie oznacza domu,chaty itp. ; )
...takimi własnie zacienionym dróżkami poruszamy się po centrum ośrodka. Wielką zaletą obiektu jest to,że "wszędzie jest blisko" !!! Nie przemierzamy większych systansów jak 50 do 100 metrów aby znaleźć sie przy recepcji,restauracji czy plaży : )
...idąc do recepcji przechodzimy obok drugiego z basenów.
przy tym basenie,brodzik z '\podwodnymi leżakami"
...oczywiście jest i barek ; )))
oprócz typowych leżaków sa i "łoża z baldachimem". Warto skorzystać ze względu na zbawienny cień...
...w jednym z krańców obiektu,na kawałku "świętego lasu- Kaya" znajdziemy hotelowe Spa
...im bliżej "środka ośrodka",tym więcej siedzisk,sof,stolików
...na koniec czeka nas dróżka która dojdziemy do plaży
wychodzimy na plażę,nigdy nie było problemów ze znalezieniem wolnych leżadełek : )
...jutro,o jedzeniu i "tropikalnych gościach" ; )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Widok przeprawy promowej i Mombassy znajomy i znów nas to czeka... Najbardziej utkwiła mi w pamięci ta pogoń pieszych na prom. No i te "zapachy" palonych wszędzie śmieci, plastiku...
Całkiem przyjemnie...nawet bez "wygód" klimat robią te pieknie połozone baseniki i jak piszesz leżadełka..siedziska,sofy Czy wieczorem te miejsca były oswietlone?
...wspomniane siedziska,stoliki itp. są oświetlone wieczorem bądź światłem z małych naziemnych latarenek bądź światłem z obiektów obok (barki,restauracje itp.) Siedzi sie więc w nastrojowym półmroku ale nie w ciemności typu "oko wykol" ; )
...dzis nie samym słońcem człowiek żyje czyli:
JEDZENIE
...co by nie powiedzieć ,hotelowe posiłki to najsłabszy punkt programu. Mieliśmy opcję "half board" (śniadania + kolacje) i ...całe szczęście poniewaz mogliśmy na obiady wybierać bądź restauracje bufetową bądź serwująca posiłki "a la cart". Ceny podobne,ciutek drożej przy obiadach wybieranych "z menu".
Śniadania, gdyby nie dyżurujacy kucharz który "tworzył" naleśniki,omlety itp. byłoby kiepsko... Słabiuteńko z wędliną,to jak dla nas "pół biedy" ale mizernie także z serami a te lubimy ; )
Pieczywo TYLKO tostowe,dwa rodzaje... Kawa i herbata OK. Smak tychże trunków naprawdę dobry...jak na hotelowa stołówkę ; ) Co ciekawe,kelnerzy nie obsługuja stolików. Kawę (lub herbatę) trzeba sobie przynieść !!! Owoce i soki to "mocny punkt". Zawsze świeże,fantastyczne w smaku.
...fotki z wnętrza jadalni
...obiady.Hmmm, mieliśmy z Basią wrażenie,że codziennie jemy..."to samo". Odmianą w niedoli były obiady w restauracji gdzie serwowano dania z karty. Ale i tam wybór skromniutki.Gdyby oceniać obiadki w kategorii 1-10 to dajemy...3 punkty.
...kolacje. Tu ciutek lepiej niż z obiadami ale w porównaniu do innych miejsc to wciąz ocena ledwie dostateczna. Zestawy warzyw zawsze te same a dania głowne to albo ryba (dwa rodzaje) albo kurczak (na dwa sposoby) i tak naprzemian. Z deserów zasługuja na uznanie 'musy owocowe". Te były codziennie inne i za każdym razem fantastyczne w smaku !!!
...całości depełniała "poobiednia herbatka" gdzie serwowano gorące napoje (w tym wielosmakowe herbaty,naprawde pyszne !!!) oraz ciasta.
Tu wtręt. Jak pisałem,poznaliśmy pare sympatycznych rodaków. Przylecieli z Torunia a pobyt mieli wykupiony w jednym z polskich biur podróży. Nazwy tegoż operatora nie wymienię,nie czuje sie w obowiązku ; )) Nasi znajomkowie przyznali otwarcie ,że "nie latają sami" ze względów językowych. Biuro posiadało na miejscu swego rezydenta który to człowiek służył informacją i pomocą (w języku polskim) gdy potrzeba. Sprawa jasna. Ale...gdy w jednym z pierwszych dni tuż po obiedzie powiedzieliśmy że teraz spotkamy się na wspomnianej "poobiedniej herbatce" ,Sławek i Iwona ze smutkiem odparli ,że..."nie mają tego w opcji" !!! Mieli wykupiony "pełny all" !!! Słuchajcie,mówimy to jest "rodzaj giftu" od hotelu. Podobnie jak wieczorne przedstawienia itp. Nie musicie mieć tego "na pismie". Należy sie każdemu kto jest hotelowym gościem. Nasi znajomkowie byli uparci i zadzwonili do rezydenta a ten powiedział im,że ich pakiet "herbatki"...nie zawiera !!! Jak to możliwe,że przedstawiciel dużej firmy świadczacej usługi turystyczne nie posiada elementarnej wiedzy typu "co ,komu i dlaczego" się należy !??? Na szczęście, nasi nowopoznani dali sie przekonać i poszli z nami na hotelowe "five o,clock". Oczywiście wszystko było OK i spotykalismy sie na herbatce codziennie ; )
A do rezydenta,bedzie jeszcze okazja wrócić ; )
...co do trunków. Codziennie,niezmiennie do obiadu i kolacji oraz przy każdej okazji zamawialiśmy: "wodę i piwo". Woda "w szkle",piwo podobnie ; ) Najczęściej był to lokalny "browar" Tusker. Z "głowa słonia" na etykiecie. Czasem zmienialiśmy piwo na Corona,ę z limonką. Tu ciekawostka,znajomi mieli "all" ale nie wszystkie alkohole były dla nich "za free". Za wspomniana Corona,ę musieli płacić. Podobnie jak przy alkoholach markowych...
...nasz secik ; )
...wieczorkiem "rzadziła Hennessy". Oczywiście "z podgrzewaniem". Działała cuda w sferze wyrównania temperatury ciała z otoczeniem ; )))
...to i tyle o "jedzeniu i piciu". Jeden raz stołowaliśmy sie poza obiektem. Napiszę o tym w stosownym momencie...
Teraz czas na "spotkania z przyrodą" czyli co z egzotycznych zwierzaków widzieliśmy na terenie resortu.
Jak się łatwo domyslić dominowały małpy.
...Pawian Masajski (zielony). Nie jest tak duży jak "czakma" ale i tak dorosłe męskie osobniki to naprawde spore zwierzaki. Ten "Baboon",który odwiedzał wyspe wraz ze swa rodziną był wielkości dużego psa ("Dog") !!! Prezentowana zwinność,siła i uzębienie budziły respekt. Na szczęście zajety był bądź polowaniem na kraby,pilnowaniem porzadku lub...gaszeniem pragnienia przy hotelowym basenie ; )
...gatunek drugi, najbardziej wredny to : Koczkodan. Małpa agresywna i bezczelna. Jesli upatrzy sobie "coś" to zrobi wszystko aby dana rzecz zabrać. Może to byc damska torebka,sukienka lub...telefon. Niestety turyści dokarmiaja te małpy co ugruntowuje je w przekonaniu że człowiek jest nosicielem jedzenia ktore należy zabrać. Potrafi podrapać lub ugryźć !!!
...i najsympatyczniejsza z małp: Gereza. Nie była zainteresowana 'rzeczami osobistymi" turystów. Jej pożywienie to liście i kwiaty. Na basen przychodziła jedynie w celu ugaszenia pragnienia...
...ale najfajniejsze stworki przychodziły wieczorem. Na drzewie ,przy barku odbywało sie "karmienie Galago"...
...cały myk polegał na tym aby zwierzak nie wyrwał banana z reki. Jeśli mu sie to udało,zmykał na drzewo i tego wieczoru nie dawał się juz więcej przywabić ; )
jutro plażowanie ,łażenie czyli "chleb powszedni"...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
...na chwilke wracajac do dramatycznych wydarzen z grudnia 2014 roku. Jasna sprawa,że takie historie nie są dobrą reklama dla hotelu. O sprawie dowiedziałem sie od zapoznanego "biczbojsa" przy okazji drobnego incydentu na hotelowej plaży. Jeszcze o tym napisze w dalszej relacji. Możecie wierzyc lub nie ale o opisanej wczoraj historii Basia dowiedziała się...z wczorajszej relacji. Nie mówiłem Jej o tym w czasie pobytu,nie było sensu "psuć nastroju" ; )
...gdy łódź dobiła do pomostu,pracownicy zajeli sie naszym bagażem,który "wzieli na ramiona" poniewaz droga z przystanii do recepcji jest "mało przydatna" dla walizkowych kółek ; )
fotka przystani z czasu odpływu,gdy dopływaliśmy woda sięgała "odbojowych opon"
...powitalny "szyld"
...i fragmeny drogi "przystań-recepcja"
...docieramy do recepcji. Pomieszczenie jest zacienione ale...nie chłodne ; ) Nie wyczuwa sie klimatyzacji ponieważ...nie ma ścian. Jest za to sporo miejsca aby spocząć i poczekać na załatwienie spraw meldunkowych...
...dostaliśmy butelkę schłodzonej wody. Tak po prawdzie to nie zdążyliśmy rozsiąśc się "na poduchach" gdy sympatyczny recepcjonista prosi nas o odebranie klucza i udanie do pokoju. Nasze bagaże już tam "poszły". Dostaliśmy lokum w wieży "No.1". Piętro drugie,numer pokoju 36. Troche żałowalismy,że nie "na samej górze" ale z czasem żałowalismy że...nie niżej. Regularne włażenie po schodach przy "zabójczym upale" dawało sie we znaki. Windy oczywiście nie przewidziano ; ))
Fotki "naszej wieży"...
...i nasz pokoik z lekko "ascetycznym" wnętrzem. Praktycznie było w nim tylko to ,co niezbędne. Łóżko ze "spartańsko twardym" materacem. Nie za bardzo lubimy aż tak twarde materace.
O "jakość kręgosłupa" mogą się troszczyć kliniki ortopedyczne a hotele są "od wygód". Naszym zdeniem ,rzecz jasna ; )
...łazienka Z JEDNĄ umywalką ; ))), kabina natyryskowa,"klop". Wszystko w jednym pomieszczeniu. Na szczęście "wzorcowo czyste",bez śladu tropikalnych lokatorów. Oczywiście nie było też kosmetyków,szlafroków i klapek : ( Aby korzystać z ciepłej wody pod prysznicem należało włączyć ogrzewanie wody na (+/-) kwadrans przed kąpielą. Ręczniki wymieniano raz dziennie.
W pokoju brak telewizora i,o dziwo,nie przeszkadzało nam to wcale ; ) Jednak brak mini-barku (lodówki),czajnika,telefonu do łączności wewnątrz hotelowej oraz "śmigła" na suficie był dyskomfortem.Skazani byliśmy jedynie na klimatyzator który sprawiał ,że albo spaliśmy "w piekarniku" albo "w zamrażarce" ; ))
...kilka fotek pokoju...
...na balkonie,bardzo przydatne "leżadełko" !!!
...całą "siermiężność mieszkanka" wynagradzał widok z balkonu. Patrząc na okolicę,zapominało się o niewygodach ; )
... i jeszcze "coś". Na ostatnim piętrze,od strony schodów znaleźliśmy huśtawkę. Jako,że lokal "na poddaszu" nie był zasiedlony,chodziliśmy tam czasem "pobujać się" w cieniu. Hustawkowe widoczki te były niczego sobie...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Widoczki z pokoju i huśtawki miodzio słychac było w pokoju szum oceanu jak klima była wyłączona ?
No trip no life
Co by nie mówić hotel robi wrażenie , szczególnie zapewne cisza i spokój, które tam panowały
Awaryjne łóżko na balkonie w razie... ha ha
Fajnie piszesz, lubię czytać twoje komentarze
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Cudne widoczki mieliście. Hotelik b. oryginalny.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
My byliśmy piętro wyżej , w pierwszym towerze i mieliśmy klimatyzację , przy oknie po lewej stronie od wejścia, pokój po lewej stronie
Super,ze piszesz...nie mogłam się doczekać.Spodobało mi sie to miejsce po relacji Sigmy i jestem ciekawa czy Twoja relacja to potwierdzi
Ech....do jednej umywalki na urlopie chyba musicie juz się przyzwyczaić
...temat "klimy" raz jeszcze na króciutko
sam klimatyzator znajdował sie na balkonie a nawiew oczywiście w pokoju. Niestety był (nawiew) tak niefortunnie umiejscowiony że strumień zimnego powietrza omiatał jeden kraniec łóżka.
Włączenie "swing,a" niewiele zmieniało ponieważ co kilkanaście sekund owiewał nas "lodowaty wiaterek". Tu ciekawostka,prawdopodobnie" we wszystkich pokojach (w wieżach) klima zamontowana była podobnie. Nasi znajomi,jeszcze o nich wspomnę, nie dawali rady aby zasnąć bez klimy ,przykrywali sie więc...recznikami kąpielowymi ; )
... a szum morza...zapewne byłby słyszalny gdyby można było zostawić otwarte choć jedno kono. Niestety,ŻADNE nie miało siatki zabezpieczajacej : ( Choć w tym czasie komarów na kenijskim wybrzeżu "jak na lekarstwo", do wnętrza natychmiast właził cały okoliczny "świat owadów i jaszczurek" ; ))) Trzeba było mieć wszystko zamknięte "na amen"...
...dziś troszkę widoków na "hotelowe obejścia". Tak z wysokości naszego lokum jak i z powierzchni gruntu ; )
jeden z basenów był dosłownie "pod balkonem", co bardzo istotne, przy basenie barek !!! ; )))
...ten basenik najbardziej ulubiła Basia...
...najczęściej odwiedzaliśmy ten rejon rankiem. Sygnałem do zmiany lokacji były rybackie łodzie oczekujące na przypływ. Gdy zaczynały powrotne rejsy do wioski to znaczyło ,że jest...około południa ; )
...przy dróżce wiodacej do recepcji , lokalny sklepik, to ten budynek w tle . Ceny...lepsze niz na lotnisku ; )
...przy ścieżkach sporo muszli olbrzymich małży "robiących za" gazony bądź będących ozdobą samą w sobie...
...wiekszośc turystów zakwaterowana była w stylizowanych domkach przy których widniały tabliczki np.Banda 26. Co ciekawe słowo "banda" w języku suahili nie oznacza domu,chaty itp. ; )
...takimi własnie zacienionym dróżkami poruszamy się po centrum ośrodka. Wielką zaletą obiektu jest to,że "wszędzie jest blisko" !!! Nie przemierzamy większych systansów jak 50 do 100 metrów aby znaleźć sie przy recepcji,restauracji czy plaży : )
...idąc do recepcji przechodzimy obok drugiego z basenów.
przy tym basenie,brodzik z '\podwodnymi leżakami"
...oczywiście jest i barek ; )))
oprócz typowych leżaków sa i "łoża z baldachimem". Warto skorzystać ze względu na zbawienny cień...
...w jednym z krańców obiektu,na kawałku "świętego lasu- Kaya" znajdziemy hotelowe Spa
...im bliżej "środka ośrodka",tym więcej siedzisk,sof,stolików
...na koniec czeka nas dróżka która dojdziemy do plaży
wychodzimy na plażę,nigdy nie było problemów ze znalezieniem wolnych leżadełek : )
...jutro,o jedzeniu i "tropikalnych gościach" ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Zasiadam i ja i czekam na jutro.
Widok przeprawy promowej i Mombassy znajomy i znów nas to czeka... Najbardziej utkwiła mi w pamięci ta pogoń pieszych na prom. No i te "zapachy" palonych wszędzie śmieci, plastiku...
Całkiem przyjemnie...nawet bez "wygód" klimat robią te pieknie połozone baseniki i jak piszesz leżadełka..siedziska,sofy Czy wieczorem te miejsca były oswietlone?
...wspomniane siedziska,stoliki itp. są oświetlone wieczorem bądź światłem z małych naziemnych latarenek bądź światłem z obiektów obok (barki,restauracje itp.) Siedzi sie więc w nastrojowym półmroku ale nie w ciemności typu "oko wykol" ; )
...dzis nie samym słońcem człowiek żyje czyli:
JEDZENIE
...co by nie powiedzieć ,hotelowe posiłki to najsłabszy punkt programu. Mieliśmy opcję "half board" (śniadania + kolacje) i ...całe szczęście poniewaz mogliśmy na obiady wybierać bądź restauracje bufetową bądź serwująca posiłki "a la cart". Ceny podobne,ciutek drożej przy obiadach wybieranych "z menu".
Śniadania, gdyby nie dyżurujacy kucharz który "tworzył" naleśniki,omlety itp. byłoby kiepsko... Słabiuteńko z wędliną,to jak dla nas "pół biedy" ale mizernie także z serami a te lubimy ; )
Pieczywo TYLKO tostowe,dwa rodzaje... Kawa i herbata OK. Smak tychże trunków naprawdę dobry...jak na hotelowa stołówkę ; ) Co ciekawe,kelnerzy nie obsługuja stolików. Kawę (lub herbatę) trzeba sobie przynieść !!! Owoce i soki to "mocny punkt". Zawsze świeże,fantastyczne w smaku.
...fotki z wnętrza jadalni
...obiady.Hmmm, mieliśmy z Basią wrażenie,że codziennie jemy..."to samo". Odmianą w niedoli były obiady w restauracji gdzie serwowano dania z karty. Ale i tam wybór skromniutki.Gdyby oceniać obiadki w kategorii 1-10 to dajemy...3 punkty.
...kolacje. Tu ciutek lepiej niż z obiadami ale w porównaniu do innych miejsc to wciąz ocena ledwie dostateczna. Zestawy warzyw zawsze te same a dania głowne to albo ryba (dwa rodzaje) albo kurczak (na dwa sposoby) i tak naprzemian. Z deserów zasługuja na uznanie 'musy owocowe". Te były codziennie inne i za każdym razem fantastyczne w smaku !!!
...na fotce "stoisko owocowo -warzywno-deserowe" ; )
...całości depełniała "poobiednia herbatka" gdzie serwowano gorące napoje (w tym wielosmakowe herbaty,naprawde pyszne !!!) oraz ciasta.
Tu wtręt. Jak pisałem,poznaliśmy pare sympatycznych rodaków. Przylecieli z Torunia a pobyt mieli wykupiony w jednym z polskich biur podróży. Nazwy tegoż operatora nie wymienię,nie czuje sie w obowiązku ; )) Nasi znajomkowie przyznali otwarcie ,że "nie latają sami" ze względów językowych. Biuro posiadało na miejscu swego rezydenta który to człowiek służył informacją i pomocą (w języku polskim) gdy potrzeba. Sprawa jasna. Ale...gdy w jednym z pierwszych dni tuż po obiedzie powiedzieliśmy że teraz spotkamy się na wspomnianej "poobiedniej herbatce" ,Sławek i Iwona ze smutkiem odparli ,że..."nie mają tego w opcji" !!! Mieli wykupiony "pełny all" !!! Słuchajcie,mówimy to jest "rodzaj giftu" od hotelu. Podobnie jak wieczorne przedstawienia itp. Nie musicie mieć tego "na pismie". Należy sie każdemu kto jest hotelowym gościem. Nasi znajomkowie byli uparci i zadzwonili do rezydenta a ten powiedział im,że ich pakiet "herbatki"...nie zawiera !!! Jak to możliwe,że przedstawiciel dużej firmy świadczacej usługi turystyczne nie posiada elementarnej wiedzy typu "co ,komu i dlaczego" się należy !??? Na szczęście, nasi nowopoznani dali sie przekonać i poszli z nami na hotelowe "five o,clock". Oczywiście wszystko było OK i spotykalismy sie na herbatce codziennie ; )
A do rezydenta,bedzie jeszcze okazja wrócić ; )
...co do trunków. Codziennie,niezmiennie do obiadu i kolacji oraz przy każdej okazji zamawialiśmy: "wodę i piwo". Woda "w szkle",piwo podobnie ; ) Najczęściej był to lokalny "browar" Tusker. Z "głowa słonia" na etykiecie. Czasem zmienialiśmy piwo na Corona,ę z limonką. Tu ciekawostka,znajomi mieli "all" ale nie wszystkie alkohole były dla nich "za free". Za wspomniana Corona,ę musieli płacić. Podobnie jak przy alkoholach markowych...
...nasz secik ; )
...wieczorkiem "rzadziła Hennessy". Oczywiście "z podgrzewaniem". Działała cuda w sferze wyrównania temperatury ciała z otoczeniem ; )))
...to i tyle o "jedzeniu i piciu". Jeden raz stołowaliśmy sie poza obiektem. Napiszę o tym w stosownym momencie...
Teraz czas na "spotkania z przyrodą" czyli co z egzotycznych zwierzaków widzieliśmy na terenie resortu.
Jak się łatwo domyslić dominowały małpy.
...Pawian Masajski (zielony). Nie jest tak duży jak "czakma" ale i tak dorosłe męskie osobniki to naprawde spore zwierzaki. Ten "Baboon",który odwiedzał wyspe wraz ze swa rodziną był wielkości dużego psa ("Dog") !!! Prezentowana zwinność,siła i uzębienie budziły respekt. Na szczęście zajety był bądź polowaniem na kraby,pilnowaniem porzadku lub...gaszeniem pragnienia przy hotelowym basenie ; )
...gatunek drugi, najbardziej wredny to : Koczkodan. Małpa agresywna i bezczelna. Jesli upatrzy sobie "coś" to zrobi wszystko aby dana rzecz zabrać. Może to byc damska torebka,sukienka lub...telefon. Niestety turyści dokarmiaja te małpy co ugruntowuje je w przekonaniu że człowiek jest nosicielem jedzenia ktore należy zabrać. Potrafi podrapać lub ugryźć !!!
...i najsympatyczniejsza z małp: Gereza. Nie była zainteresowana 'rzeczami osobistymi" turystów. Jej pożywienie to liście i kwiaty. Na basen przychodziła jedynie w celu ugaszenia pragnienia...
...ale najfajniejsze stworki przychodziły wieczorem. Na drzewie ,przy barku odbywało sie "karmienie Galago"...
...cały myk polegał na tym aby zwierzak nie wyrwał banana z reki. Jeśli mu sie to udało,zmykał na drzewo i tego wieczoru nie dawał się juz więcej przywabić ; )
jutro plażowanie ,łażenie czyli "chleb powszedni"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav