--------------------

____________________

 

 

 



Powsinoga w Słowenii

55 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

wyglada na ladne,male europejskie miasto.Smoki na moscie robia wrazenie;)

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

wiktor
Obrazek użytkownika wiktor
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 mar 2016

dobre Pleasantry

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

Po długiej przerwie, wracam do opowieści. Nadeszła nasza pora, wsiadamy na statek. Płyniemy zobaczyć Lublanę z innej perspektywy. Na statku są 4 wygodne krzesełka z przodu (dwa zajęte przez nasze dzieci)...

I kilka ławeczek i krzesełek pod daszkiem.

A teraz oglądamy. W trakcie rejsu nikt nic nie opowiada. Tu nie ma przewodnika. Tu jesteśmy zdani na siebie, swoje oczy i swoją wiedzę. Jedyny moment, w którym wiadomo, że coś się dzieje, że warto się rozejrzeć to ten, gdy zawracamy. Bo wówczas statek na chwilę staje. Stamtąd rozpościerał się piękny widok na zamek. No dobra, teraz zdjęcia z rejsu.

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

Heh, dawno mnie tu nie było, temat zawisł w eterze bez skończenia, za to w międzyczasie wróciłam do pracy, no i codzienność mnie pochłonęła Wink A że powoli zaczynamy myśleć o przyszłorocznych (tzn. tegorocznych, co ja plotę) wakacjach i kolejnej wyprawie z namiotem, to czas tę zakończyć, jak na to przystało Wink Tak więc do przodu, heja hop. Trochę jeszcze przed nami.

Po godzinnym rejsie statkiem wracamy na ląd. Przed nami smaczny obiadek, szybkie zakupy, a potem spacer do zamku. Tak, bo być w Lublanie i nie zwiedzić zamku, gdy z definicji dzieci zwiedzania zamków nie mogą doczekać się najbardziej, po prostu nie przystoi. Udajemy się więc na zamek. Droga stroma, ale przyjemna. Przez park. Dajemy radę i z wózkiem. Gorzej w samym zamku, tam już wózek poszedł w odstawkę, przestawiany jedynie z miejsca w miejsce, a sam zamek zwiedzamy z najmłodszą na rękach.

Na pierwszy ogień winorośl, która jest odnogą tej najstarszej z Mariboru.

Nastpnie ruszamy do "jaskini" (tudzież sali) smoka

Są i jaja

Są i zagadki:

Ogólnie sala fajnie zrobiona. Trochę historii, trochę strachu, trochę zagadek, smoczy szlak w Lublanie...

Dalej udajemy się na wystawkę z historią bajek, sztuki, teatru. Fajna, interaktywna, nie tylko dzieci dobrze się bawiły Wink

Następnie idziemy do kolejnych pomieszczeń, aby w końcu udać się na wieżę i spojrzeć z góry na Lublanę.

Dzień się powoli kończy. W dół zjeżdżamy wagonikiem. Idziemy na przystanek, autobusem wracamy na kemping. Gdy docieramy do namiotu, jest już praktycznie ciemno.

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

Na kolejny dzień mamy zaplanowaną raczej mniej popularną atrakcję słoweńską. Albo inaczej, atrakcja jako taka jest bardzo popularna, sami żeśmy już z niej korzystali, ale nie w tym miejscu, nie w taki sposób. Przed nami... kolejna jaskinia. Po Postojnej... nie będą to jednak Skocjańskie (tam nie dotarliśmy). Postanowiliśmy udać się do jaskini, która nie jest oblegana przez tłumy, a jednocześnie jest otwarta i bezpieczna do zwiedzania z dziećmi. Jedziemy do Divaskiej Jamy koło miejscowości Divaca.

Jaskinię można było zwiedzać codziennie, jedno wejście. Przynajmniej w sezonie. Jedziemy drogą, no gdzieś tu to powinno być. Nagle po hamulcach, bo przy drodze stoi mały zardzewiały (czyli ledwo czytelny) kierunkowskaz, aby tu właśnie, właśnie w tym miejscu, wjechać między krzaki. Dosłownie. Wjeżdżamy po ni to trawie, ni to drodze. Dosłownie kilkanaście metrów. Za krzakami jest niewielki mniej porośnięty fragment i tablica z informacjami o jaskini. Czyli jesteśmy w dobrym miejscu. Tu zostawiamy samochód. Poza nami nikogo, ale jesteśmy dość wcześnie, jakieś pół godziny przed czasem, bo nie wiedzieliśmy, ile zajmie przejazd. Krótko po nas zaczynają pojawiać się kolejne samochody. Czyli jesteśmy nie tylko w dobrym miejscu, ale i w dobrym czasie. Idziemy jedyną dróżką, prowadzącą koło tablicy. Dochodzimy do kolejnej, przy stromych metalowych schodach w dół i wielkiej jamie w ziemi. Jest więc i nasza jaskinia. Tu zaczyna zbierać się grupka chętnych, więc i my zostajemy. Przewodnika lub osoby, u której moglibyśmy kupić bilet wstępu (wstęp płatny) ani widu ani słychu.

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

W końcu pojawia się i nasza przewodniczka. Pyta stojącą przy schodach grupę (w tym nas), czy wszyscy mają bilety. My, że oczywiście nie, bo skąd. No ale ona przecież czekała przy parkingu... No tak, tylko pojawiła się sporo po nas wszyscy (ech, ci nadgorliwi). W każdym razie, problemu nie było, bilety kupiliśmy już po zwiedzaniu. Przewodniczka spytała, ile osób mówi po słoweńsku, ile nie. Okazało się, że jest nas mniej więcej pół na pół. Grupa liczyła koło 30-40 osób. Chyba bliżej 30, ale głowy nie dam. W każdym razie podział językowy był na tyle wygodny, że najpierw w jednym języku mówiła do połowy grupy, a potem do drugiej połowy w drugim. W międzyczasie, grupa niesłuchająca mogła się spokojnie rozglądać.

Jaskinia była zamknięta. Przewodniczka wpuściła nas do środka, zapaliła światła i zamknęła za nami kratę, aby nikt już po nas do środka nie wchodził. Najpierw zatrzymaliśmy się w pierwszej komorze, gdzie ogólnie opowiedziała nam historię tejże jaskini. Tego, kiedy i przez kogo została odkryta, dlaczego jest zamknięta, dlaczego w środku cała pokryta jest czarnym pyłem. Okazało się, że w tej właśnie komorze (do której wejście pierwotnie znajdowało się w tym wysoko nad nami otworze, którym z góry (z mostku) próbowaliśmy zajrzeć do wnętrza jaskini) kiedyś odbywały się różne okoliczne imprezy, potańcówki, nawet imprezy szkolne itp. Taka wiejska remiza wydanie jaskiniowe Wink

Chodziliśmy po jaskini powoli, o wszystko mogliśmy dopytać, nasze dzieciaki w ogóle pognały przodem i szły z przewodniczką za rękę. Widzieliśmy je wchodząc do jaskini, a potem na dobrą sprawę dopiero wychodząc. W jaskini wciąż trwają prace. Dla zwiedzających dostępne są na razie 3 komory, czwarta ma być otwarta bodajże już na najbliższe wakacje.

Swoją urodą jaskinia naprawdę niewiele odbiega od Postojnej. Jest mniejsza, do środka się wchodzi, a nie wjeżdża wagonikiem (co dla dzieci naszych było atrakcją samą w sobie) i nie ma odmieńców jaskiniowych, ale biorąc pod uwagę komfort zwiedzania, brak pośpiechu, możliwość dopytania o wszystko... zdecydowanie polecam. A gdy weszliśmy w najdalszy oddany do zwiedzania fragment jaskini, przewodniczka zgasiła światło, by pokazać nam, jak ciemno jest w głębi jaskini. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, nie było całkiem ciemno. W niektórych miejscach na ścianach widać było cienie kępek traw, czyli gdzieś się światło dzienne przebijało. Nie było to jasne, raczej blade i nie było tego dużo, ale nie spodziewałam się tego w ogóle.

Na końcu jeszcze raz przystanęliśmy w pierwszej komorze. I tu znów dowiedzieliśmy się jak w Słowenii straszono dzieci i w jaki sposób odkrywa się nowe jaskinie. Dopytaliśmy o co jeszcze chcieliśmy i na tym zwiedzanie dobiegło końca. Zadowoleni wróciliśmy do samochodu i postanowiliśmy udać się w kolejne miejsce, które zapowiadało się obiecująco. Szkoda, że na zapowiedziach się skończyło...

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

Było jedno miejsce w Słowenii, które z opisu w przewodniku brzmiało fajnie, sami stwierdziliśmy, że opis brzmi niczym słoweńskiego Obidos (które pokochaliśmy będąc w Portugalii), więc chcielibyśmy tam zajechać. Do końca nie wiedzieliśmy jednak, czy nam się to uda. Ale skoro byliśmy w Divaskiej Jamie, to i tam postanowiliśmy zajechać. Droga tam prowadząca - przepiękna. No, niby nic nadzwyczajnego, niby żadnych cudów natury, ale tu winnica, tam winnica... Piękne tereny. Stanjel.

Dojeżdżamy. Z daleka prezentuje się fajnie.

Zadowoleni ruszamy dalej. Znajdujemy miejsce parkingowe. Dookoła nas cisza. Pojedyncze osoby. Jakby prawie nikt tu nie mieszkał. No nic, idziemy do zamku. Głodni po zwiedzaniu jaskini, liczymy na coś fajnego do jedzenia. Na środku drogi prowadzącej w górę do zamku, stoi sobie stoliczek niczym ławka szkolna, a przy tymże stoliczku stoi pan robiący za informację turystyczną. Rozdaje mapki zamku, ulotki jakieś. Fajnie, skoro zamek ma mapkę, to chyba jest co oglądać. Do tego pan zachwala przepiękny park tuż za zamkiem. Z jeziorkiem i mostem niczym wyjęty z Wenecji...

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

No i na tym piękna historia współczesna tego miejsca się kończy. A szkoda. Bo według nas to miejsce z potencjałem, tylko zapomniane przez świat. Poza nami w zamku nie było prawie nikogo. Na miejscu jedna restauracja z menu degustacyjnym. W samym zamku do zwiedzania prawie nic. Pozostałości domów, trochę ruinek, wieża, na którą można wejść i spojrzeć na okolicę z góry...

Pokażę Wam kilka zdjęć, a potem przejdę do opisu... parku.

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

No i dochodzimy do parku. Szumnie możemy to nazwać parkiem... A to oczko wodne, które w nim jest - jeziorkiem. A most, jakby się naprawdę mocno uprzeć, można przyrównać do tych weneckich - choć na dobre mu to nie wyjdzie...

Przepraszam, że aż tak zdjęcia krzywe. Ale korzystając z okazji, po prostu walnęliśmy się na trawie i kontemplowaliśmy ciszę. Zbyt wiele więcej tam się mnie dało robić Wink Na zdjęciach, choć pokazją jedno miejsce, widać praktycznie połowę... parku.

Dawno nie byłam w takim miejscu, które wywarło na mnie takie wrażenie. Wrażenie straconego, niewykorzystanego potencjału. Szkoda. Naprawdę było mi przykro. Bo przy odrobinie dobrej woli, mając pomysł, można w tym miejscu wiele zdziałać. Aczkolwiek współczesnej historii miejsca nie znam, może już i tak jest lepiej niż było.... i będzie jeszcze lepiej... chciałabym w to wierzyć.

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 16 godzin temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Jaskinia naprawdę piękna.  Widać, że się tam nie nudziliście.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Strony

Wyszukaj w trip4cheap