Mamy jeszcze trochę czasu decydujemy sie jednak więc wejśc do Parku wodnego..Omijamy jednak pokaz fok, delfinów etc tylko wchodzimy statkiem widmo do akwarium, które podobno jest rewelacja
Dla przypomnienia jednak,co w parku można a co nie ..
Bardzo podoba mi się umeblowanie wnętrza akwarium, wszystko przypomina nam wnętrze,starego statku
Fajnie to wygląda i ciekawi mnie nie mniej niż same okazy wodne
Zostajemy na pokaz karmienia płaszczek. Całkiem żarłoki są
Przy samy wyjściu na placyku sa jakieś tłumy, ciężko sie przecisnąć. Z ciekawości zaglądamy , a tam zaczyna się jakis konkurs tańców lokalnych. Dla nas to szalenie ciekawe, oglądamy więc kolorowy show
a to jury. Pokażdym występie cos tam mówili a tancerze wyrażnie liczyli się z ich zdaniem
Wyjeżdżając z miasta zaczepiamy jeszcze o stadion, dosłownie na pamiątkową fotkę
Potem przejeżdżamy przez bogatszą dzielnicę ,gdzie mieszka większość białych mieszkańców miasta
Następne parę godzin spędzamy w autobusie.
Nasz kierunek to St Lucia,oddalona ok 250 km. Musimy zdążyć na ostatni rejs po jeziorze o tej samej nazwie, bo już niecierpliwie czekają tam nas zwierzaki
Jak wczesniej wspominałam, na lotnisku w Durbanie przejęła nas nowa pilotka. Czekał też na nas inny środek lokomocji. To był porządny, duży autobus, więc siedzenia były bardzo wygodne, każdy miał mnóstwo miejsca, były półki nad siedzeniami i można podładować telefon. Jedynym minusem był kierowca jakis taki niemrawy i mało komunikatywny od samego poczatku..
Daje się nam to we znaki po wyjezdzie z Durbanu, juz na trasie do St Lucia. Gościu nie spieszy się, pełen luz. My na razie też ,ale słyszymy jak pilotka zagaduje kierowcę ,że musimy być na czas , bo przepadnie nam ostatni rejs.. I niestety docieramy dosłownie z kilku minutowym spóżnieniem.Pędzimy wszyscy do przystani i .... jest Łajba na nas wciąż czeka, choć już mega załadowana turystami. To nic , jesteśmy szczęśliwi ,że płyniemy..
A widoczki za burtą takie..
Takim mniej wiecej statkiem płyniemy , choć pewnie tym mniejszym jest jeszcze fajniej
Wchodzimy na molo skąd podglądamy co się dzieje na plaży i podziwiamy panoramę miasta
No trip no life
Mamy jeszcze trochę czasu decydujemy sie jednak więc wejśc do Parku wodnego..Omijamy jednak pokaz fok, delfinów etc tylko wchodzimy statkiem widmo do akwarium, które podobno jest rewelacja
Dla przypomnienia jednak,co w parku można a co nie ..
Bardzo podoba mi się umeblowanie wnętrza akwarium, wszystko przypomina nam wnętrze,starego statku
Fajnie to wygląda i ciekawi mnie nie mniej niż same okazy wodne
Zostajemy na pokaz karmienia płaszczek. Całkiem żarłoki są
No trip no life
Super ci fotki tych plaszczek wyszly.Kiedys probowalem w Afrykarium we Wrocku je tak namierzyc,ale efekt byl slaby.twoje foty mega
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Huragan a wiesz że fotki płaszczek są po prostu z telefonu he he
No trip no life
Dobry telefon, dobry fotogrfaf i efekt osiągnięty
A tak naprawdę to płaszczyki muszą sie trochę nagimnastykować przy jedzeniu.
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Alamed
Czas nam ucieka,wychodzimy z "akwarium statku" Kolejna fajna reklama coca -coli i przeciskamy sie do wyjscia
Fajne jaja z tematyką afrykańską
No trip no life
Przy samy wyjściu na placyku sa jakieś tłumy, ciężko sie przecisnąć. Z ciekawości zaglądamy , a tam zaczyna się jakis konkurs tańców lokalnych. Dla nas to szalenie ciekawe, oglądamy więc kolorowy show
a to jury. Pokażdym występie cos tam mówili a tancerze wyrażnie liczyli się z ich zdaniem
w oczekiwaniu na werdykt
No trip no life
Wyjeżdżając z miasta zaczepiamy jeszcze o stadion, dosłownie na pamiątkową fotkę
Potem przejeżdżamy przez bogatszą dzielnicę ,gdzie mieszka większość białych mieszkańców miasta
Następne parę godzin spędzamy w autobusie.
Nasz kierunek to St Lucia,oddalona ok 250 km. Musimy zdążyć na ostatni rejs po jeziorze o tej samej nazwie, bo już niecierpliwie czekają tam nas zwierzaki
No trip no life
Jak wczesniej wspominałam, na lotnisku w Durbanie przejęła nas nowa pilotka. Czekał też na nas inny środek lokomocji. To był porządny, duży autobus, więc siedzenia były bardzo wygodne, każdy miał mnóstwo miejsca, były półki nad siedzeniami i można podładować telefon. Jedynym minusem był kierowca jakis taki niemrawy i mało komunikatywny od samego poczatku..
Daje się nam to we znaki po wyjezdzie z Durbanu, juz na trasie do St Lucia. Gościu nie spieszy się, pełen luz. My na razie też ,ale słyszymy jak pilotka zagaduje kierowcę ,że musimy być na czas , bo przepadnie nam ostatni rejs.. I niestety docieramy dosłownie z kilku minutowym spóżnieniem.Pędzimy wszyscy do przystani i .... jest Łajba na nas wciąż czeka, choć już mega załadowana turystami. To nic , jesteśmy szczęśliwi ,że płyniemy..
A widoczki za burtą takie..
Takim mniej wiecej statkiem płyniemy , choć pewnie tym mniejszym jest jeszcze fajniej
No trip no life
Niezla gromadka Killerow sie kapie w tym jeziorku
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci