Hotel, najlepszy ze wszystkich – LE DUY GRAND HOTEL położony w centrum. Elegancki i z pysznymi śniadankami. Z basenem od strony ulicy (przy samym chodniku) lecz szklana ściana odgradzająca od chodnika stwarza wrażenie kameralności. Zdjęcia z różnych dni, spaliśmy dwie noce.
Przed hotelem ładna roślinność:
Basenik - widok z parteru (widać nasz autobus - to w dniu odjazdu) i z okna pokoju:
Ponieważ „centrum” blisko zabieramy Ewę i idziemy na miasto. I tu określenie sajgon w Sajgonie samo ciśnie się na usta. Tysiące motorków podążających po ulicy, po chodniku, pod prąd i w poprzek. Nagminne omijanie korka po chodniku i włączanie się na ulicy w tłum cudem bez kolizji. Przejście przez ulicę w innym miejscu niż na światłach wydaje się niemożliwe, a i na światłach też trzeba uważać bo ruch odbywa się w różnych nieprzewidywalnych kierunkach i na „późnym pomarańczowym”. Motorek potrafi startować pod prąd omijając kilka rzędów jadących motorków i włączyć się do ruchu we właściwym kierunku. Mistrzostwo świata.
Dochodzimy do centrum handlowego z niezliczoną ilością knajpek. Zamawiamy owocowe szejki. Wychodzimy na zewnątrz. Siadamy na obrzeżach parku – skweru, który tętni życiem. Okazuje się, że dalej jest wielki namiot też ze stoiskami z jedzeniem. Dopełniamy się lodowo owocowym drinkiem i powoli wracamy oswajając się trochę z ulicznym ruchem.
Tuż przed hotelem jest skwer z pomnikiem, który mi się kojarzy z Chopinem lub Kopernikiem A Wam z jak się kojarzy?
Hej Radek, trafne spostrzeżenia co do ubioru. Ale porównania nie mam bo nie byłam w Irlandii. Może kiedyś? Samoloty latają z Wrocławia Irlandi – myślisz że warto?
Ale kontynuujmy naszą podróż.
Świątynia nieduża wciśnięta między budynkami, ale nastrojowa i warta zobaczenia. Sami oceńcie. A tak w kwestii stroju, to podobno każdy ubiór przejdzie, więc można z walizki wyciągnąć krótsze portki i koszulkę bez rękawów.
Opuszczamy świątynię i udajemy się do autobusu. Teraz udajemy się do delty rzeki Mekong
Hotel, najlepszy ze wszystkich – LE DUY GRAND HOTEL położony w centrum. Elegancki i z pysznymi śniadankami. Z basenem od strony ulicy (przy samym chodniku) lecz szklana ściana odgradzająca od chodnika stwarza wrażenie kameralności. Zdjęcia z różnych dni, spaliśmy dwie noce.
Przed hotelem ładna roślinność:
Basenik - widok z parteru (widać nasz autobus - to w dniu odjazdu) i z okna pokoju:
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Nasz pokoik.
Restauracja.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Widoki z okie hotelu.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia hotel wygląda bardzo ok i z widokiem na miasto
Tak hotelik całkiem przyjemny.
Ponieważ „centrum” blisko zabieramy Ewę i idziemy na miasto. I tu określenie sajgon w Sajgonie samo ciśnie się na usta. Tysiące motorków podążających po ulicy, po chodniku, pod prąd i w poprzek. Nagminne omijanie korka po chodniku i włączanie się na ulicy w tłum cudem bez kolizji. Przejście przez ulicę w innym miejscu niż na światłach wydaje się niemożliwe, a i na światłach też trzeba uważać bo ruch odbywa się w różnych nieprzewidywalnych kierunkach i na „późnym pomarańczowym”. Motorek potrafi startować pod prąd omijając kilka rzędów jadących motorków i włączyć się do ruchu we właściwym kierunku. Mistrzostwo świata.
Dochodzimy do centrum handlowego z niezliczoną ilością knajpek. Zamawiamy owocowe szejki. Wychodzimy na zewnątrz. Siadamy na obrzeżach parku – skweru, który tętni życiem. Okazuje się, że dalej jest wielki namiot też ze stoiskami z jedzeniem. Dopełniamy się lodowo owocowym drinkiem i powoli wracamy oswajając się trochę z ulicznym ruchem.
Tuż przed hotelem jest skwer z pomnikiem, który mi się kojarzy z Chopinem lub Kopernikiem A Wam z jak się kojarzy?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Mi się kojarzy jakoś tak z wężem
Wiktor witaj!
Wąż mówisz? Faktycznie pomnik taki „pokrętny” – może gdyby pan miał flecik….
Rano jedziemy do świątyni Thien Hau w dzielnicy chińskiej.
Ruch na mieście jeszcze niewielki w porównaniu do poprzedniego wieczora.
Po drodze "bazarek".
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...heeee,Asia-A z Twoich fotek widać,że vietnamki mają podobne upodobania do...irlandek !!!
chodzą na zakupy...w piżamach ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Hej Radek, trafne spostrzeżenia co do ubioru. Ale porównania nie mam bo nie byłam w Irlandii. Może kiedyś? Samoloty latają z Wrocławia Irlandi – myślisz że warto?
Ale kontynuujmy naszą podróż.
Świątynia nieduża wciśnięta między budynkami, ale nastrojowa i warta zobaczenia. Sami oceńcie. A tak w kwestii stroju, to podobno każdy ubiór przejdzie, więc można z walizki wyciągnąć krótsze portki i koszulkę bez rękawów.
Opuszczamy świątynię i udajemy się do autobusu. Teraz udajemy się do delty rzeki Mekong
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...fantastyczny klimacik wewnątrz światyni !!!
za to właśnie lubimy Azję ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav