To może więcej chętnych do wejścia do tuneli? Nelcia może się namyślisz – Radek asekuruje
Tu muszę sprostować, że my przeszliśmy tunel dla turystów. Czyli szerszy i wyższy. Praca przy budowie tuneli była ciężka a Wietnamczycy w tym czasie mieli bardzo małe racje żywieniowe, więc byli jeszcze drobniejsi niż obecnie. Takie zbliżone do prawdziwego wejście przetestowała jedna z uczestniczek wycieczki drobniutka kobitka.
Wszystkie wejścia do tuneli i obiekty były dobrze zamaskowane. Kopiec termitów – bardzo często takie kopce były kominem wentylacyjnym z tuneli.
To teraz o pułapkach jakie zastawiali partyzanci na nieproszonych gości. Były zmyślne i okrutne. Była to ich skuteczna taktyka walki, ale też konieczność – nie posiadali oni wystarczająco dużo broni i amunicji. Starali się często zranić wroga, a nie zabić go – wtedy inni żołnierze musieli go ewakuować, co skutecznie spowolniało przeciwnika i angażowało odciągając od walki. Jeśli już zabić to tak, żeby stracić przy tym jak najmniej amunicji.
Stosowano więc różne zapadnie, doły z zaostrzonymi bambusowymi tyczkami, obracające się lub spadające z drzew mechanizmy z metalowymi kolcami i tym podobne.
Jedziemy do hotelu. Po drodze widzimy wielkie ilości motorków. Jest to podstawowy środek komunikacji. Samochodów jest znacznie mniej. Wynika to z wysokości podatku jaki trzeba za samochód zapłacić. Motorkiem jest więc taniej. I tak można tym pojazdem przewieźć wszystko i tyle osób ile się zmieści. Podróżują panowie w garniturach ale i panie na wysokim obcasie. Jak pada deszcz to zakładają peleryny – widziałam takie wieloosobowe.
U nas szuka się koniczyny czterolistnej, a tu szuka się motorku z największą ilością osób.
Zaczyna się ściemniać , dojeżdżamy do hotelu w HO HI MINH. Ruch się robi zdecydowanie większy.
Zwróćcie uwagę jak kolorowe i fantazyjne są kaski.
Zielony kask i zielona bluza kierowcy – to miejscowy UBER.
Jeszcze dygresja – mój tato 30 lat temu by około 3 miesiące służbowo w Wietnamie. W Hanoi. Ale też odwiedził Sajgon. Opowiadał że wszyscy tam jeździli na rowerach. Dopytywał się czy teraz też. Jak widzicie rowerów nie widać, no może pojedyncze sztuki.
Pytałam o te maski, podobno głównie z powodu tego, że nie chcą się opalić. Dlatego też noszą długie rękawy i spodnie. Ktoś kto jest opalony – to znaczy pracuje fizycznie (ma niższy status).
...fajne to "tunelowanie" !!!
zdecydownie bym wszedł ; )
p.s. ciekawa ta "info" o nerkowcach !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
To może więcej chętnych do wejścia do tuneli? Nelcia może się namyślisz – Radek asekuruje
Tu muszę sprostować, że my przeszliśmy tunel dla turystów. Czyli szerszy i wyższy. Praca przy budowie tuneli była ciężka a Wietnamczycy w tym czasie mieli bardzo małe racje żywieniowe, więc byli jeszcze drobniejsi niż obecnie. Takie zbliżone do prawdziwego wejście przetestowała jedna z uczestniczek wycieczki drobniutka kobitka.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wszystkie wejścia do tuneli i obiekty były dobrze zamaskowane. Kopiec termitów – bardzo często takie kopce były kominem wentylacyjnym z tuneli.
To teraz o pułapkach jakie zastawiali partyzanci na nieproszonych gości. Były zmyślne i okrutne. Była to ich skuteczna taktyka walki, ale też konieczność – nie posiadali oni wystarczająco dużo broni i amunicji. Starali się często zranić wroga, a nie zabić go – wtedy inni żołnierze musieli go ewakuować, co skutecznie spowolniało przeciwnika i angażowało odciągając od walki. Jeśli już zabić to tak, żeby stracić przy tym jak najmniej amunicji.
Stosowano więc różne zapadnie, doły z zaostrzonymi bambusowymi tyczkami, obracające się lub spadające z drzew mechanizmy z metalowymi kolcami i tym podobne.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jeszcze kilka uzupełniających ujęć z różnych miejsc.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jak Radek asekuruje to może się i skusze tylko chyba jeszcze flaszkę jakis procentów bym potrzebowala do utumanienia..
No trip no life
Nelcia, to ja stawiam pigwowicówkę roboty mojego męża. Jest pyszni utka, po niej tunele wietkongu nie są straszne. Ale jeszcze potrzeba Radka…
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...he,he,he Radzio Was nie odstępuje ; ))))
fajnie "mocno ciekawe" to Vietnamskie opowiadanie !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, na Ciebie zawsze można liczyć!
To dalej w drogę…
Jedziemy do hotelu. Po drodze widzimy wielkie ilości motorków. Jest to podstawowy środek komunikacji. Samochodów jest znacznie mniej. Wynika to z wysokości podatku jaki trzeba za samochód zapłacić. Motorkiem jest więc taniej. I tak można tym pojazdem przewieźć wszystko i tyle osób ile się zmieści. Podróżują panowie w garniturach ale i panie na wysokim obcasie. Jak pada deszcz to zakładają peleryny – widziałam takie wieloosobowe.
U nas szuka się koniczyny czterolistnej, a tu szuka się motorku z największą ilością osób.
Zaczyna się ściemniać , dojeżdżamy do hotelu w HO HI MINH. Ruch się robi zdecydowanie większy.
Zwróćcie uwagę jak kolorowe i fantazyjne są kaski.
Zielony kask i zielona bluza kierowcy – to miejscowy UBER.
Jeszcze dygresja – mój tato 30 lat temu by około 3 miesiące służbowo w Wietnamie. W Hanoi. Ale też odwiedził Sajgon. Opowiadał że wszyscy tam jeździli na rowerach. Dopytywał się czy teraz też. Jak widzicie rowerów nie widać, no może pojedyncze sztuki.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Widzę,że w maskach jeżdzą. Kaski rzeczywiście kolorowe..
No trip no life
Pytałam o te maski, podobno głównie z powodu tego, że nie chcą się opalić. Dlatego też noszą długie rękawy i spodnie. Ktoś kto jest opalony – to znaczy pracuje fizycznie (ma niższy status).
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!