Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Po kilku latach odwiedzin w Azji teraz padło na Europę.
Po majowej Norwegii wybrałem Kanary, ale taką trasę jak w tytule. Nie ma się co oszukiwać, gdyby nie relacja Nelci z La Gomery pewnie byłoby inaczej.
Wylot z Poznania, linie Enter Air. Przelot do Reina Sofia na Teneryfie 5 godzin i 15 minut. I to punktualnie.
Po wylądowaniu kieruje nas przedstawiciel BP do autokarów, które pojadą do hoteli.
Najwiecej jest z TUI, na objazd z Poznania tylko my.
Jedziemy ok. godziny do Santa Cruz de Tenerifa, nasz hotel pierwszy i w centrum.
Ale to tylko jedna noc, bo o świcie płyniemy na La Gomerę.
Jorguś
Wcześnie rano nas wykwaterowano.
Jedziemy do Los Christianos na południu wyspy, skąd odpływają promy. My liniami Fred Olsen.
Nie trzeba brac podstawowego bagażu ze sobą. Przed promami stoja takie przechowalnie bagażu jak na dworcach, tylko na kołach. Można bagaż włożyć do części ogólnej lub zamknąć na zamek za 1 euro.
Spodobał mi się jeszcze taki sklepik pierwszej pomocy.
Jorguś
Prom płynie 35-40 minut.
Można wyjść na zewnątrz tylko na tyle promu.
Jak chciałem robić zdjęcia zrozumiałem dlaczego. Prędkość jest taka, że urywa głowę, nikt by nie ustał z przodu lub boku.
Płyniemy więc szybko. Z jednej strony za plecami zostaje El Teide, z drugiej wyłania się skalista La Gomera.
Jorguś
Po dobiciu do przystani zbieramy bagaże, miejscową przewodniczkę i busem (grupa liczyła 14 osób) jedziemy do stolicy - San Sebastian de La Gomera.
Zwiedzamy kościół Wniebowzięcia i (z zewnątrz bo remont) dom Kolumba. W czasie swoich wypraw Krzysztof Kolumb kilkakrotnie zatrzymywał się na La Gomerze.
Jorguś
Jorguś nareszcie oj nie powiem, czekałam już na twoją relację.
Jak miło mi oglądać ponownie znajome kąty..
Mam nadzieje,że cię wyspa nie rozczarowała w stosunku do mojej relacji, tylko wręcz odwrotnie , na żywo wydala ci sie jeszcze piekniejsza
No trip no life
Jedziemy doliną Hermigua aż do miejscowości Agulo.
Po drodze bananowce i widok na Del Teide
A z dołu, tj z poziomu miasteczka widać znajomą platformę widokową.
Nie wiem, czy to prawda, ale podobno mogą tam dojechać tylko samochody osobowe.
Obchodzimy się smakiem.
Jorguś
Przystanek w Las Rosas. Obiad w typowej kanaryjskiej restauracji z pokazem jedynego w swoim rodzaju języka gwizdanego, używanego na wyspie jeszcze przed przybyciem Hiszpanów. Tradycja „języka gwizdów” została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i pielęgnuje się ją m.in. przez naukę w gomerańskich szkołach.
Pokaz był fascynujacy. trzeba to zobaczyć i usłyszeć, więc zdjęć nie ma sensu zamieszczać. Filmów mnóstwo na youtube.
Bylismy w tej restauracji. Gwizdali także po polsku...
Dalej trasa prowadzi przez Vallehermoso, czyli Piękną Dolinę, pełną skalnych tarasów z palmami, bananowcami, której znakiem rozpoznawczym jest Roque Cano.
Chmury często są bardzo nisko, co robi wrażenie. Na punkcie widokowym wysyp jaszczurek.
Jorguś
Następnie jedziemy przez teren Parku Narodowego Garajonay, objętego patronatem UNESCO, słynącego ze skarbu przyrodniczego – lasu wawrzynowego, który w trzeciorzędzie pokrywał prawie cały kontynent europejski. Krótki spacer wokół Laguna Grande. Zdjęcia zastąpią słowa.
Jorguś
Jorguś melduję się. Las super świetny jak z innej epoki jaszczury też. Ta szczególnie mi sie podoba
Przemieszczamy siwe dalej. Docieramy do malowniczej skalistej doliny Valle Gran Rey, wybranej przez króla pierwszych plemion zamieszkujących wyspę – na swoją siedzibę. Postój w Mirador del Palmarejo, skąd roztacza się imponujący widok na okolicę.
Jorguś
Pozostał już tylko nocleg.
Na końcu tej doliny, w miejscowości o chyba tej samej nazwie mamy apartamenty.
Jest sypialnia, pokój dzienny, aneks kuchenny i taras. I basen z bufetem.
Brakuje tylko klimatyzacji, ale na Gomerze i La Palmie to unikat.
Na posiłki tym razem chodzimy do pobliskiej restauracji. Obiady super, śniadania skromne. Największy minus - serwowane.
Jakby się komuś chciało, to w obie strony od hotelu są plaże nad oceanem (jedna dla naturystów).
Jorguś