Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Właściwie nie wiem od czego się zaczęło, co takiego zobaczyłam…. ,gdzie….,kiedy…..-że tak do tego pomysłu się zapaliłam .mało tego przekonałam ,do tego mojego Darka –który właściwie można powiedzieć ,że lubi LB-leżeć bykiem /właściwie to jest podobny do drugiej połówki BepiJJ/ a jeśli wycieczka no to góra 3 dni.
Najpierw czytałam, czytałam, czytałam…. Jedni zdobywali ,inni niestety nie….
Wszystkie wiadomości gdzieś tam w głowie odkładałam
No i na co mi się to zdało ?????
zmieniały się terminy –zima nie bo przecież narty, później nie bo coś tam no i stanęło na wrześniu.
W czerwcu rozpoczęliśmy korespondencję z paroma wybranymi przeze mnie biurami prowadzącym trekking.
Zdjęcia trochę później):)
Na placu boju został jeden –Richard z Pamoja.
czemu on?
najszybciej odpowiadał, był najbardziej –może nie nachalny ani namolny –ale zainteresowany nami i w jakiś delikatny sposób przekonał nas do siebie. nie był tez najtańszy: koszt safari i trekkingu to 1770$ od osoby ,ale zależało nam abyśmy byli sami ,wiadomo każdy idzie swoim tempem i nie chce czekać na kogoś kto go opóźnia a my nie jesteśmy najmłodsi.
W końcu na początku lipca już wiedzieliśmy co ,jak ,gdzie, kiedy
Roma ,no nareszcie piszesz
tytuł powiem ci mocno intrygujący .. o co chodzi z CC?
No trip no life
...nio tytuł "nakreca atmosferę",czekam na CD !!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
czekam na c.d.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zwłaszcza że w między czasie załatwiliśmy bilety na Kili, Zanzibar i z powrotem.
31,08 wylot z Berlina 9.00
31.08 przylot na Kili 23.50
Nasz program
2 dni safari –krater
6 dni kili trekking
7 dni laba Zanzibar
Przylatujemy 16.9 do Berlina ok 11.30.
Ja przez ok roku przez 2 dni w tygodniu na wsi biegałam ,a właściwie truchtałam 6 km,na początku w lesie ,ale jak moja córka postawiła mi weto i wysyłała mnie non stop na badania na boreliozę-bo ściągałam z siebie po bieganiu po 10-15 kleszczy to zaczęłam biegać po ulicy. jeden minus że grzybów już nie przynosiłam.
Darek wychodził z założenia że on kondycję ma bo kiedyś trenował piłkę nożną i ręczną. teraz siedzi za biurkiemJ)).
Na dwa tygodnie przed wyjazdem coś mnie zaczął pobolewać ząb. więc szybko –dentysta ,małe borowanko ,sprawdzamy czy inne ząbki są ok?i myślałam że tak…
A tu w poniedziałek w nocy budzi mnie ból???
I znów dentysta, tu już zonk- ósemka właściwie do wyrwania, czwartek wylot ??
Ok ,niech tam jednak decyduję się na rwanie.
Pakowanie to właściwie przeważanie dwóch walizek ,jednego dużego plecaka ,małego plecaka –który będzie dodatkowym bagażem podręcznym ,tak abyśmy się zmieścili w 46 kg na naszą dwójkę.
To właściwie tytułem wprowadzenia.
Wyruszamy o 12 w nocy do Berlina .parking mamy zamówiony ,płacimy 102e.
Lot punktualny do Amsterdamu, przesiadamy się na samolot do Nairobi …..i czekamy…
Okazało się że nie można było zamknąć drzwi z samolotu no i zrobiło się spore opóźnienie ,bo ok.50min.niestety nic po drodze nie nadrobiliśmy .muszę wspomnieć o liniach KLM-pierwszy raz nimi lecieliśmy ,byłam zaskoczona wysokim poziomem usług. Nie spodziewałam się ,że dostanę lody na deser lub czekoladowe i malinowe tiramisu. Kurczak bardzo smaczny. wino nasze ulubionego szczepu schiraz ,coca cola w butelce, obsługa bardzo miła.
Na parę min przed lądowaniem proszą aby przesiąść się bliżej wyjścia, aby szybciej się dostać na następny samolot na Kllimanżaro. niestety tu spotkała nas niemiła niespodzianka ,my oraz paru innych pasażerów dostało przebukowane bilety na lot o 3 godz później . mało tego mieliśmy zabukowany lot na kili bezpośrednio 1.20h a teraz mieliśmy lot chyba 3.5 h bo najpierw lecieliśmy na zanzibar a dopiero później na kili i w efekcie na lotnisku docelowym byliśmy o godz 3 nad ranem.
Najpierw wiza…
Raptem 15 osób…. Ale wszystko musi nabrać ważności ,jeśli wiecie jak wygląda film w zwolnionym tempie to tak właśnie nas obsługiwano -15 klientów do dwóch osób. Tekturowe postrzępione pudełko do którego wrzucano dolary –niecałe 40 min .następnie zdjęcia ,odciski palców i możemy czekać na bagaż.
No i co ?
No i co ?
Jest jedna walizka!!!!
Plecak i druga walizka zaginęła w akcji)J
Spisanie tego to następna godzina/bo oczywiście nie tylko my zostaliśmy na lodzie/
Nareszcie przed 5 wychodzimy na zewnątrz ,czeka na nas Richard i zawozi do hotelu. ponieważ na miejscu jesteśmy ok 6 zmianie ulega godz wyjazdu na safari.
No i oczywiście u mnie wszystkie ciuchy przygotowane na safari zostały zagubione ,ale miałam za to buty trekkingowe. Darek dla odmiany nie miał butów/musiał być w mokasynach ,które po wszystkim porządnie musieliśmy czyścić , żeby nadawały się do chodzenia/ , ale miał koszulę…
Hotel miał przez te wszystkie dni non stop spore obłożenie,przewijali się tam ludzie którzy przygotowywali się do próby wejścia na kili i ci którzy jej /kili/ nie zdobyli i ci którzy ją zdobyli.
Wszystkie pokoje miały nazwy poszczególnych punktów wejścia na górę.
O safari nie będę się rozpisywać ,bo każde wygląda podobnie.
Ja wybrałam wersję spania w namiotach,bo miałam nadzieję na wizytę zwierząt na polu namiotowym.
Podobno były –bo spałam jak zabita i nic nie słyszałamLLL.
Nawóz w każdym razie zostawiły.
h