Mabro, mam nadzieję, że uda ci się wyrwać i zobaczyć tą piękną wyspę, trzymam kciuki
Walutą na Madagaskarze są Ariary malgaskie. Pierwsze propozycję wymiany mamy zaraz przy busie na lotnisku. Lokalesi sami podchodzą i proponują wymianę. Kurs u nich to 3800 za 1 E. I powiem wam ,że to świetny kurs. Jeśli wam taki zaproponują bierzcie, tylko trzeba dokładnie policzyć każdy banknot.
W drodze z lotniska do hotelu zatrzymujemy się w miasteczku,ale tam kurs u lokalesów już jest nieco niższy a w hotelach wiadomo, dużo niższy. Najlepiej przy dobrym kursie, pierwszego dnia wymienic sobie od razu parę złotych,aby potem mieć na drobne wydatki,bo nie wszedzie jest tak łatwo z wymianą.
Z lotniska jedziemy do hotelu. Droga jak na Madagaskar rewelacja, bo jest asfalt. To nic,że z dziurami ,ale asfalt
Droga jest bardzo przyjemna, bo i fajne krajobrazy i oczywiście lokalne klimaty. Widać,że jest biednie, to Afryka..ale ludzi mili, uśmiechnięci, machają do nas
Pierwszy stop mamy przy sękatych drzewach. Toto, nasz lokalny przewodnik wyskakuje z auta i przynosi nam liście tego drzewa. Są mega aromatyczne.
To Ylang ylang, który jest wykorzystywany do produkcji perfum
Teraz trochę lokalnych klimatów z drogi i z miasteczka, gdzie zatrzymujemy się na wymianę kasy i drobne zakupy
lokalne tuk tuki są bardzo popularnym środkiem transportu
Nelciu, napisałaś że na objazdówkę były dwa busiki i dwie pilotki. Czy to dotyczyło Twojej wycieczki czy były to busiki na dwie różne objazdówki?
Mabro, w tym pierwszym terminie byla tylko jedna objazdówka. U nas byla fantastyczna Kasia Przygodzka, ktora została tam i prowadzi kolejne wycieczki. Oprocz tego w busie jest lokalny przeowdnik.
Radek,hm.. pewnie tak, choc nie ma żadnych strażników, więc teoretycznie każdy może od plaży wejsć i wyjść
Po oblukaniu hotelu i wykrzeczeniu ochów i achów, próbujemy zorganizować przez naszego lokalnego przewodnika jakąś choćby krotką wycieczkę po wyspie a w szczególności do pobliskiego Parku Narodowego. Jestem napalona na zwierzaki i roślinki więc pytam się wokoło czy ktos byłby zainteresowany taką wycieczką. Niestety chetnych za dużo nie ma,ale kilka osób sie znajduje.Jednak proponowana cena 50 E za godzinne wejscie do parku oddalonego o 12 km wszystkim wydaje sie wysoka. Po kolejnych negocjacjach cena spada do 30 E ,ale w miedzyczasie kilka osób sie już wykrusza i zostaje nas tylko 5 osób. Cena więc znowu rośnie w górę.. niestety wycieczka nie dochodzi do skutku..
Trochę mi żal, ale mówi sie trudno..Wcinamy wiec pyszny lunch i idziemy na spacer do końca plaży.
Spacer jest bardzo przyjemny, nigdzie nie spesząc się, obserwujemy rybaków przy łodziach,dzieci jak się kąpią, kolejne hoteliki ,knajpki,aż dochodzimy do skarpy. Nakrecamy się na kąpiel, postanawiamy więc wracac do hotelu i wskoczyć w kostiumy
Mam jednak kilka fotek z lunchu, więc wrzucam.. Posiłki w tym hotelu tj lunch i kolacja są ucztą dla podbniebienia ale i dla oczu. Przepieknie podane, pięknie zaprasza do skosztowania. Widac że bardzo sie starają.
W tym hotelu woda do posiłków jest w cenie, w innych nie bylo takiej opcji.
Na fotce właścicielka Hotelu i lokalni pracownicy
Po spacerze, wchodzimy do hotelu i okazuje sie że jest lekki podwieczorek. Niby nic wielkiego , bo kawa, napoje , przepyszne kruche ciasteczka,ale sam fakt że taka opcja jest, to bardzo miał niespodzianka. Dosiadamy się "naszych" i poznajemy sie.
Po kawce pora na lokalne piwo. Kupujemy sobie po butelelce i okazuje się że to dość duża butelka bo ok 0,7 litra. Idealny rozmiar do miłego spedzenia czasu przy szumie fal..dajemy radę..
Czytam na bieżąco i wszystko zapamiętuję - może się kiedyś przyda
Nelciu, napisałaś że na objazdówkę były dwa busiki i dwie pilotki. Czy to dotyczyło Twojej wycieczki czy były to busiki na dwie różne objazdówki?
Mabro, mam nadzieję, że uda ci się wyrwać i zobaczyć tą piękną wyspę, trzymam kciuki
Walutą na Madagaskarze są Ariary malgaskie. Pierwsze propozycję wymiany mamy zaraz przy busie na lotnisku. Lokalesi sami podchodzą i proponują wymianę. Kurs u nich to 3800 za 1 E. I powiem wam ,że to świetny kurs. Jeśli wam taki zaproponują bierzcie, tylko trzeba dokładnie policzyć każdy banknot.
W drodze z lotniska do hotelu zatrzymujemy się w miasteczku,ale tam kurs u lokalesów już jest nieco niższy a w hotelach wiadomo, dużo niższy. Najlepiej przy dobrym kursie, pierwszego dnia wymienic sobie od razu parę złotych,aby potem mieć na drobne wydatki,bo nie wszedzie jest tak łatwo z wymianą.
Z lotniska jedziemy do hotelu. Droga jak na Madagaskar rewelacja, bo jest asfalt. To nic,że z dziurami ,ale asfalt
Droga jest bardzo przyjemna, bo i fajne krajobrazy i oczywiście lokalne klimaty. Widać,że jest biednie, to Afryka..ale ludzi mili, uśmiechnięci, machają do nas
Pierwszy stop mamy przy sękatych drzewach. Toto, nasz lokalny przewodnik wyskakuje z auta i przynosi nam liście tego drzewa. Są mega aromatyczne.
To Ylang ylang, który jest wykorzystywany do produkcji perfum
Teraz trochę lokalnych klimatów z drogi i z miasteczka, gdzie zatrzymujemy się na wymianę kasy i drobne zakupy
lokalne tuk tuki są bardzo popularnym środkiem transportu
No trip no life
Mabro, w tym pierwszym terminie byla tylko jedna objazdówka. U nas byla fantastyczna Kasia Przygodzka, ktora została tam i prowadzi kolejne wycieczki. Oprocz tego w busie jest lokalny przeowdnik.
No trip no life
Uwielbiam takie obrazki z ulicy. Czekam na więcej
Dojeżdżamy do hotelu mogę od razu powiedzieć ,że hotel bardzo,bardzo przypada i do gustu.
Jest nieduży,ale ma kapitalny klimat. Niska zabudowa, mnóstwo lokalnych elementów,przestrzenny , jest basen i wychodzi się od razu na plaże.
Właścicielką jest Włoszka Roberta i oczywiście głównie przyjmuje grupy włoskie a my jesteśmy pierwszą polską grupą.
Wita nas sympatyczna Roberta bardzo miła, lokalna obsluga i to mówiąca trochę po angielsku ! oraz na stole pieknie podane zimne napoje , jak miło
W hotelu spędzamy pierwszą i ostatnią noc i to jest świetny wybór.
nasz pokój jest całkiem ok
jesteśmy przy recepcji
Rodzina 3 osobowa dostaje pietrowy apartmencik z takim fajnym tarasem .
Na górze jest łóżko które jest prawie na plaży, to dopiero bajka
Z hotelu jest od razu wyjście na plażę po kilku schodkach . Słychac sum fal..
A taki jest widoczek jak się patrzy w prawo a potem w lewo
No trip no life
...nio,hotelik COOL !!!
zapytam: oc o chodzi z wygrodzeniem plaży,ochrona przed lokalesami !??
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek,hm.. pewnie tak, choc nie ma żadnych strażników, więc teoretycznie każdy może od plaży wejsć i wyjść
Po oblukaniu hotelu i wykrzeczeniu ochów i achów, próbujemy zorganizować przez naszego lokalnego przewodnika jakąś choćby krotką wycieczkę po wyspie a w szczególności do pobliskiego Parku Narodowego. Jestem napalona na zwierzaki i roślinki więc pytam się wokoło czy ktos byłby zainteresowany taką wycieczką. Niestety chetnych za dużo nie ma,ale kilka osób sie znajduje.Jednak proponowana cena 50 E za godzinne wejscie do parku oddalonego o 12 km wszystkim wydaje sie wysoka. Po kolejnych negocjacjach cena spada do 30 E ,ale w miedzyczasie kilka osób sie już wykrusza i zostaje nas tylko 5 osób. Cena więc znowu rośnie w górę.. niestety wycieczka nie dochodzi do skutku..
Trochę mi żal, ale mówi sie trudno..Wcinamy wiec pyszny lunch i idziemy na spacer do końca plaży.
Spacer jest bardzo przyjemny, nigdzie nie spesząc się, obserwujemy rybaków przy łodziach,dzieci jak się kąpią, kolejne hoteliki ,knajpki,aż dochodzimy do skarpy. Nakrecamy się na kąpiel, postanawiamy więc wracac do hotelu i wskoczyć w kostiumy
tutaj dzieci też zarabiają na chleb
No trip no life
Mam jednak kilka fotek z lunchu, więc wrzucam.. Posiłki w tym hotelu tj lunch i kolacja są ucztą dla podbniebienia ale i dla oczu. Przepieknie podane, pięknie zaprasza do skosztowania. Widac że bardzo sie starają.
W tym hotelu woda do posiłków jest w cenie, w innych nie bylo takiej opcji.
Na fotce właścicielka Hotelu i lokalni pracownicy
Po spacerze, wchodzimy do hotelu i okazuje sie że jest lekki podwieczorek. Niby nic wielkiego , bo kawa, napoje , przepyszne kruche ciasteczka,ale sam fakt że taka opcja jest, to bardzo miał niespodzianka. Dosiadamy się "naszych" i poznajemy sie.
Po kawce pora na lokalne piwo. Kupujemy sobie po butelelce i okazuje się że to dość duża butelka bo ok 0,7 litra. Idealny rozmiar do miłego spedzenia czasu przy szumie fal..dajemy radę..
No trip no life
Wow...Nelciu)) foty artystyczne cudowne jak bym inne Nosy Be widziała aż się boję głównej wyspy i czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością.