Zaliczyliśmy góry i doliny ... ale cały czas nie jesteśmy zaspokojeni tym flamingami, bo strasznie daleko były ...
Jedziemy więc w poszukiwaniu flamingów na drugie słone jezioro koło Larnaki
A tak naprawdę zawsze będąc na Cyprze jedziemy do tej fabryki sera halloumi, która akurat znajduje się przed Larnaką. Moim zdaniem sery stąd są najlepsze, a w wersji "burger" pakowane po 4 szt )250 g.) są bardzo praktyczne do spożycia domowego. Fabryka ta ma produkcję tylko na eksport i w duzych blokach do hoteli. Niby nie prowadzi sprzedaży detalicznej, ale jak się panią w recepcji ładnie poprosi ...
Mamy już zaopatrzenie na jakiś czas, więc jedziemy na to flamingi.
Niestety, jezio to prawie całe już wyschnięte i flamingów tu ani widu, ani słychu
Zrezygnowani wracamy, ale pomyliłem drogę i musieliśmy jechać droga koło lotniska, aby na najbliższym rondzie zawrócić.
Zawróciłem, jedziemy drogą wzdłuż pasa startowego, aż tu nagle ... są flamingi Łaziły skubane tuż przed ogrodzeniem lotniska, bo uchowało się tam jeszcze jakieś bajorko z wodą.
Zatrzymałem sie na zakazie, trudno - oglądamy
Teraz to już było naprawdę blisko ... tylko czemu one takie białe ???
Nelciu, Tadzik niemal cały czas w podróży , opalenizna nawet pewnie nie zdąży się zmyć . A widać, że ma ciemną karnację więc pewnie szybciutko łapie soneczo. Zresztą żonka podobnie.
Flamingi- chyba taki gatunek. W Chile były 3 rodzaje i też jedne białe, drugie różowe a trzecie miały chyba jakiś harakterystyczny dziób- nie pamiętam.
Przepraszam, ale coś kompletnie nie mogę się ogarnąć i na nic nie mam czasu
Postaram sie jednak dokończyć tę relację
Flamingi zobaczone, więc w drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze zajrzeć do Limassol i sprawdzić, czy tym razem to miasto bardziej nam się spodoba
Szczerze, to nie darzę tego miasta jakąś zbytnią sympatią
Jeziemy więc dalej zobaczyć Kolosi, bo tam jeszcze nie byliśmy, a widzieliśmy sporo autobusów z wycieczkami jak przejeżdżaliśmy obok w drodze na plantację pysznych truskawek
Prawdopodobnie jest tam duzo ciekawych rzeczy do zwiedzenia ...?
No i powiem szczerze, że w tym całym Kolosi poza widokiem z wieży w środku nie ma nic
Wracając do hotelu po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Skałę Afrodyty ... i tutaj miłe zaskoczenie. Skała prezentowała się dużo lepiej po południu, niż jak kiedyś bylismy tam rano
Kolejnego dnia wybraliśmy się na Półwysep Akamas zobaczyć go trochę od strony Paphos. Oczywiście wbrew absolutnemu zakazowi wypożyczalni jeżdżenia samochodem po drogach nieutwardzonych ... a tam przecież jest kilkanaście kilometrów po szutrach
Pomyslałem, że wjadę ile się da osobówką, a potem najwyżej umyję autko i nie będzie śladu
Dało się dość daleko i obejrzeliśmy kilka naprawdę ładnych plaż
Plaże dzikie, odludna i bez żadnej infrastruktury ... więc dla mnie raczej do oglądania Ale i tak trochę turystów tam docierało z torbami, jedzeniem, piciem i całym plażowym ekwipunkiem
Ponieważ już nie bardzo mieliśmy już co wymyslać do zwiedzania ... poszliśmy sobie nawet do ZOO
I tu w końcu zobaczyłem takie flamingi o jakich marzyłem
Z tym pięknym kolorem, to sprawa polega na tym, że jest on zależny od jedzenia jakie spożywają flamingi. Nie zagłębiałem się bardzo, ale jakieś szczególe glony dają im taki kolor.
No i na koniec w przedostatni dzień naszego pobytu na Cyprze pojechaliśmy sobie do miasteczka Polis. Przejeżdżalismy tamtędy kiedyś w drodze na lagunę Akamas, ale chcieliśmy poznać tę miejscowośc bliżej.
I powiem, że jest to bardzo fajne miasteczko z cypryjskim klimatem. Pochodziliśmy sobie trochę, zaliczyliśmy knajpkę, jest tam niestety kilka dobrych sklepów ... no i tak miło sobie zleciał dzionek
Zaliczyliśmy góry i doliny ... ale cały czas nie jesteśmy zaspokojeni tym flamingami, bo strasznie daleko były ...
Jedziemy więc w poszukiwaniu flamingów na drugie słone jezioro koło Larnaki
A tak naprawdę zawsze będąc na Cyprze jedziemy do tej fabryki sera halloumi, która akurat znajduje się przed Larnaką. Moim zdaniem sery stąd są najlepsze, a w wersji "burger" pakowane po 4 szt )250 g.) są bardzo praktyczne do spożycia domowego. Fabryka ta ma produkcję tylko na eksport i w duzych blokach do hoteli. Niby nie prowadzi sprzedaży detalicznej, ale jak się panią w recepcji ładnie poprosi ...
Mamy już zaopatrzenie na jakiś czas, więc jedziemy na to flamingi.
Niestety, jezio to prawie całe już wyschnięte i flamingów tu ani widu, ani słychu
Zrezygnowani wracamy, ale pomyliłem drogę i musieliśmy jechać droga koło lotniska, aby na najbliższym rondzie zawrócić.
Zawróciłem, jedziemy drogą wzdłuż pasa startowego, aż tu nagle ... są flamingi Łaziły skubane tuż przed ogrodzeniem lotniska, bo uchowało się tam jeszcze jakieś bajorko z wodą.
Zatrzymałem sie na zakazie, trudno - oglądamy
Teraz to już było naprawdę blisko ... tylko czemu one takie białe ???
Tadzik jaki ty opalony jesteś, czekoladka
Sliczne buraski i jak ich duzo, chyba cała rodzinka.
I dlaczego flamingi nie różowe ? odkryłeś ?
No trip no life
Nelciu, Tadzik niemal cały czas w podróży , opalenizna nawet pewnie nie zdąży się zmyć . A widać, że ma ciemną karnację więc pewnie szybciutko łapie soneczo. Zresztą żonka podobnie.
Flamingi- chyba taki gatunek. W Chile były 3 rodzaje i też jedne białe, drugie różowe a trzecie miały chyba jakiś harakterystyczny dziób- nie pamiętam.
Tadzik a ty już chyba wróćiłeś z Balearów ?
to czekamy na CD Cypru ale napisz tez jak ci było na kolejnym wyjeżdzie..
No trip no life
Przepraszam, ale coś kompletnie nie mogę się ogarnąć i na nic nie mam czasu
Postaram sie jednak dokończyć tę relację
Flamingi zobaczone, więc w drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze zajrzeć do Limassol i sprawdzić, czy tym razem to miasto bardziej nam się spodoba
Szczerze, to nie darzę tego miasta jakąś zbytnią sympatią
Jeziemy więc dalej zobaczyć Kolosi, bo tam jeszcze nie byliśmy, a widzieliśmy sporo autobusów z wycieczkami jak przejeżdżaliśmy obok w drodze na plantację pysznych truskawek
Prawdopodobnie jest tam duzo ciekawych rzeczy do zwiedzenia ...?
No i powiem szczerze, że w tym całym Kolosi poza widokiem z wieży w środku nie ma nic
Wracając do hotelu po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Skałę Afrodyty ... i tutaj miłe zaskoczenie. Skała prezentowała się dużo lepiej po południu, niż jak kiedyś bylismy tam rano
Kolejnego dnia wybraliśmy się na Półwysep Akamas zobaczyć go trochę od strony Paphos. Oczywiście wbrew absolutnemu zakazowi wypożyczalni jeżdżenia samochodem po drogach nieutwardzonych ... a tam przecież jest kilkanaście kilometrów po szutrach
Pomyslałem, że wjadę ile się da osobówką, a potem najwyżej umyję autko i nie będzie śladu
Dało się dość daleko i obejrzeliśmy kilka naprawdę ładnych plaż
Plaże dzikie, odludna i bez żadnej infrastruktury ... więc dla mnie raczej do oglądania
Ale i tak trochę turystów tam docierało z torbami, jedzeniem, piciem i całym plażowym ekwipunkiem
Ponieważ już nie bardzo mieliśmy już co wymyslać do zwiedzania ... poszliśmy sobie nawet do ZOO
I tu w końcu zobaczyłem takie flamingi o jakich marzyłem
Z tym pięknym kolorem, to sprawa polega na tym, że jest on zależny od jedzenia jakie spożywają flamingi. Nie zagłębiałem się bardzo, ale jakieś szczególe glony dają im taki kolor.
A w ZOO może dostają do jedzenia jakąs farbkę ???
Podjechaliśmy też sobie zobaczyć po latach jeszcze raz słynną plażę Caral Bay
Sorry, ale znowu mnie ta plaża nie zachwyciła
Jest duża, to fakt ... ale strasznie brudno i piasek naprawdę taki sobie
No i na koniec w przedostatni dzień naszego pobytu na Cyprze pojechaliśmy sobie do miasteczka Polis. Przejeżdżalismy tamtędy kiedyś w drodze na lagunę Akamas, ale chcieliśmy poznać tę miejscowośc bliżej.
I powiem, że jest to bardzo fajne miasteczko z cypryjskim klimatem. Pochodziliśmy sobie trochę, zaliczyliśmy knajpkę, jest tam niestety kilka dobrych sklepów ... no i tak miło sobie zleciał dzionek
I tak zakończył się nasz krótki tygodniowy, powtórkowy wyjazd na Cypr.
Bardzo spodobało mi się lotnisko w Paphos ... bo można na nim jarać do woli