Tomku, miałeś to szczęście, że w niektóre miejsca na Filipinach trafiłeś kilka lat temu. Ja już się raczej nie zdecyduje na Boracay, czy El-Nido ... choć przyznam, że Twoją pierwszą relację czytałem z wypiekami na twarzy i mocnym postanowieniem, muszę tam być ... to wiele opinii wydanych póżniej przez min. moich znajomych uświadomiło mi, że dobry czas na taki wyjazd już się skończył . Nurkowo pewnie wrócę, bo tanio, bo ładna woda, fajna wizurka i ciekawe rzeczy pod wodą ... ale tymczasem, robię sobie przerwę na dalekie, czy drogie kierunki i tyle, wrócę to tematu za jakiś czas.
Asiu, kilka zdjęć wstawię, ale nie będzie tego zbyt dużo, mam bardzo stary aparat do zdjęć podwodnych, po serwisie, po drobnym zalaniu, robi zauważalnie dla mnie słabsze zdjęcia. Po za tym, tak na poważnie, to aparat mi czasem przeszkadza w nurkowaniu, więc go rzadko zabieram pod wodę
Nelciu, staram się jak mogę być spokojny, ale czasem jak ktoś próbuje na mnie coś wymusić, czy mnie naciągnąć, to potrafie wyraźnie pokazać, że się z tym nie zgadzam ... to tych około 15 wyjazdów do Egiptu, trochę nauczyło mnie "życia" w tej kwestii.
Filipińczycy, odniosłem takie wrażenie, uwielbiają słodkości, wszędzie tego pełno, czasem nawet mięso podają na słodko, próbowałem .... dla mnie okropność. Spróbowaliśmy też ze dwa razy, jakiś ciastek, czy słodkich bułek, takich jak poniżej na zdjęciu, kolejne próby odpuściliśmy, nawet shake-i, tak pyszne w Tajlandii, tu są wstrętne, nie pomaga prośba o "bez cukru", brak im Tajskiego balansu smaku ...
czasem jednak można znaleść bardzo skromny "dom" z jakimś ładem do okoła ....
Centrum turystyczne wyspy to plaża Bounty, wzdłuż całej plaży, ciągnie się piaszczysty deptak, oddziela czasem fragment plaży do opalania, czy stoliki jakiś barów wystawione na plaży, od hoteli. Hotele to jednak dość specyficzne, dostosowane do tej małej wysepki, nie kontrastują jak to czasem bywa gdzieś indziej swoim ogromem, co hotel to kolejne centrum nurkowe, spokojnie można napisać, że 60-70 % turystów na Malapascua to nurkowie ... wszędzie przy brzegu, czasem też na plaży, pełno łodzi, trzeba się do tego przyzwyczaić na Filipinach i tyle
Bar Mabuhay, jedna z lepszych "ceratek" na wyspie, właściel baru zajmuje się również wymianą pieniędzy, na wyspie nie ma kantoru. Własnie tu najczęsciej chodziliśmy strzelić piwko po nurkowaniu, jako jedni z nielicznych mieli piwo Red Horse, ktore mi podchodziło w smaku ...
Wojtek, prawda , że Luty 2014 a Luty/marzec 2016 to niebo a ziemia w El Nido.
Pomijając już fakt , że za drugim wyjazdem moje odczucia były słabsze bo juz to wszystko widziałem, biorąc poprawkę na to, iż za drugim razem pogoda była znacząco słabsza co wpływało na lazurki to przede wszystkim ilość ludzi (turystów) była przeogromna i lekko przytłaczająca. Zrobiło sie jak na Phi Phi.
Oczywiście mogę przyjąć takie założenie , że tak źle było już wcześniej, a ja tylko w 2014 wpasowałem się w "sielankowe okienko". Nasz pobyt był 4 miesiące po słynnym huraganie i być może wielu turystów odpuściło sobie wyjazdy w te rejony. Być może bez huraganu tłok byłby jak zwykle. Tak , czy siak cos się skończyło , to fakt.
Wojtek, rekin niesamowity! Zdjęcia "Twoich" rybek będą?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wojtek fajne miejsca pokazujesz/ Takie inne, mniej turystycznie zatłoczone
Kolory wody malinowe a wlaściwie lazurkowe
Nie wiedziałam że ty taki ostry gość jesteś i wzrokiem prawie zabijasz he he
No trip no life
Tomku, miałeś to szczęście, że w niektóre miejsca na Filipinach trafiłeś kilka lat temu. Ja już się raczej nie zdecyduje na Boracay, czy El-Nido ... choć przyznam, że Twoją pierwszą relację czytałem z wypiekami na twarzy i mocnym postanowieniem, muszę tam być ... to wiele opinii wydanych póżniej przez min. moich znajomych uświadomiło mi, że dobry czas na taki wyjazd już się skończył . Nurkowo pewnie wrócę, bo tanio, bo ładna woda, fajna wizurka i ciekawe rzeczy pod wodą ... ale tymczasem, robię sobie przerwę na dalekie, czy drogie kierunki i tyle, wrócę to tematu za jakiś czas.
Asiu, kilka zdjęć wstawię, ale nie będzie tego zbyt dużo, mam bardzo stary aparat do zdjęć podwodnych, po serwisie, po drobnym zalaniu, robi zauważalnie dla mnie słabsze zdjęcia. Po za tym, tak na poważnie, to aparat mi czasem przeszkadza w nurkowaniu, więc go rzadko zabieram pod wodę
Nelciu, staram się jak mogę być spokojny, ale czasem jak ktoś próbuje na mnie coś wymusić, czy mnie naciągnąć, to potrafie wyraźnie pokazać, że się z tym nie zgadzam ... to tych około 15 wyjazdów do Egiptu, trochę nauczyło mnie "życia" w tej kwestii.
Malapascua ciąg dalszy .... na początek, trochę zdjęć z wnętrza wyspy, gdzie zdecydowanie więcej miejscowych niż turystów.
Filipińczycy, odniosłem takie wrażenie, uwielbiają słodkości, wszędzie tego pełno, czasem nawet mięso podają na słodko, próbowałem .... dla mnie okropność. Spróbowaliśmy też ze dwa razy, jakiś ciastek, czy słodkich bułek, takich jak poniżej na zdjęciu, kolejne próby odpuściliśmy, nawet shake-i, tak pyszne w Tajlandii, tu są wstrętne, nie pomaga prośba o "bez cukru", brak im Tajskiego balansu smaku ...
czasem jednak można znaleść bardzo skromny "dom" z jakimś ładem do okoła ....
Centrum turystyczne wyspy to plaża Bounty, wzdłuż całej plaży, ciągnie się piaszczysty deptak, oddziela czasem fragment plaży do opalania, czy stoliki jakiś barów wystawione na plaży, od hoteli. Hotele to jednak dość specyficzne, dostosowane do tej małej wysepki, nie kontrastują jak to czasem bywa gdzieś indziej swoim ogromem, co hotel to kolejne centrum nurkowe, spokojnie można napisać, że 60-70 % turystów na Malapascua to nurkowie ... wszędzie przy brzegu, czasem też na plaży, pełno łodzi, trzeba się do tego przyzwyczaić na Filipinach i tyle
promenada
Bar Mabuhay, jedna z lepszych "ceratek" na wyspie, właściel baru zajmuje się również wymianą pieniędzy, na wyspie nie ma kantoru. Własnie tu najczęsciej chodziliśmy strzelić piwko po nurkowaniu, jako jedni z nielicznych mieli piwo Red Horse, ktore mi podchodziło w smaku ...
na dziś to już wszystko ... cdn
Wojtek, prawda , że Luty 2014 a Luty/marzec 2016 to niebo a ziemia w El Nido.
Pomijając już fakt , że za drugim wyjazdem moje odczucia były słabsze bo juz to wszystko widziałem, biorąc poprawkę na to, iż za drugim razem pogoda była znacząco słabsza co wpływało na lazurki to przede wszystkim ilość ludzi (turystów) była przeogromna i lekko przytłaczająca. Zrobiło sie jak na Phi Phi.
Oczywiście mogę przyjąć takie założenie , że tak źle było już wcześniej, a ja tylko w 2014 wpasowałem się w "sielankowe okienko". Nasz pobyt był 4 miesiące po słynnym huraganie i być może wielu turystów odpuściło sobie wyjazdy w te rejony. Być może bez huraganu tłok byłby jak zwykle. Tak , czy siak cos się skończyło , to fakt.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Dawno nie bylo "takich tam" wiec steskniona zasiadam do kolejnej relacji, bo lubie te serie