Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Cieszę się Nelciu, że do mnie zagadałam, bo po powrocie trzeba się zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości.
Dodam, że jeszcze przez wyjazd nie dokończyłam relacji ze Sri lanki, więc będę działać na dwa fronty.
Iwona
No trip no life
Samolot czarterowy. Lot trwa 10 godzin, dłuży się i jest bardzo męczący. Serwują dwa posiłki (jeden na gorąco i drugi kanapka). Lądujemy w Ho Chi Minh o 11.20 czasu miejscowego (w porównaniu z Polską + 10 godzin). Temperatura 31 stopni. Odprawa wizowo-paszportowa trwa okropnie długo, mimo iż w już w samolocie wypełniliśmy druki na wizę. Każdemu przyszywali zdjęcie do dokumentu. Mieli jeden zszywacz, a nas około 300 osób. Koszmar!
Z lotniska odbiera nas pilotka Agnieszka. Przyjazd do hotelu, krótkie odświeżenie, dokonanie obligatoryjnej wpłaty (170 dolarów) i rozpoczęcie zwiedzania miasta Ho Chi Minha .
Pierwsze wrażenie to rzeka motorów. Pilotka tłumaczy, że będąc w Sajgonie musimy nauczyć się przechodzić przez jezdnię pomimo ciągle nadjeżdżających motorów, bo nikt tu się nie zatrzyma, a „zielone światło to tylko kolor”.
Widzimy też iluminacje na ulicach (w dużej ilości), gdyż Wietnamczycy przygotowują się do powitania Nowego Roku (Święto Ten). Jest to święto ruchome i w tym roku przypada 15.02. Pilotka mówi, że mamy szczęście, iż nas wtedy nie będzie. W tym czasie przez tydzień ciężko się poruszać, wiele miejsc jest zamkniętych. Wszyscy Wietnamczycy tego dnia obchodzą swoje urodziny. Mają oficjalnie 3 dni wolne i 4 dodatkowo.
Oglądamy z zewnątrz Pałac Zjednoczenia, ratusz, operę i katedrę Notre Dame (jest remontowana, nie można zwiedzać).
Wchodzimy do neoklasycystycznego budynku Poczty Głównej. Zaprojektował go sam Gustaw Eiffel. Przestronne wnętrze na łukowatych sklepieniach, ogromny portret Ho Chi Minha i stare kolonialne mapy na ścianach. Klimatycznie.
W programie jest najbardziej znana taoistyczna świątynia w mieście Pagoda Jadeitowego (Nefrytowego) Cesarza (IX/XX wiek). Przed wejściem znajduje się kadzielnica i piec ofiarny. Wraz z dymem kadzidła modlitwy i życzenia wznosiły się „ku górze”, a w piecu spalano wykonane z papieru rzeczy cenione przez bliskich zmarłych. Posąg cesarza znajduje się w centralnym pomieszczeniu, a zdobienia świątyni inspirowane są mitami i legendami.
W ogrodzie w sadzawce pływają żółwie. W lokalnej kulturze są symbolem długowieczności oraz szczęścia. Do tej świątyni przychodzą modlić się ludzie, którzy nie mogą mieć potomstwa.
Iwona
Iwusia opowiadaj dalej wrażenia w Wietnamu
No trip no life
Jeszcze w grudniu i styczniu różnica wynosiła tylko 6 godzin. Ależ ten czas pędzi
My lądowaliśmy ok. 7 rano, ale nie mieliśmy szans na odświeżenie się i przebranie po podróży, powieźli nas od razu na zwiedzanie Sajgonu. Za to z wizami poszło całkiem sprawnie, dostaliśmy klej i każdy sam przykleił swoje zdjęcie do wniosku wizowego.
Iwusia dawaj dalej i to na dwa fronty, obiecalas
ok , pisz ja jeden front,ale pisz
Trina - napisz coś więcej - my zaraz wyruszamy w tamte strony.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!