--------------------

____________________

 

 

 



Borowik w Indiach cz. 5 ostatnia :)

17 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
BorowikNaSurowo
Obrazek użytkownika BorowikNaSurowo
Offline
Ostatnio: 6 lat 2 miesiące temu
Rejestracja: 15 sty 2017
Borowik w Indiach cz. 5 ostatnia :)

Kolejnym naszym celem była miejscowość Kumily w pobliżu Periyar National Park. Nocleg tam ogarnął nam Kierownik i gdy tylko wysiedliśmy z autobusu powitał nas wysoki, szczupły Hindus z brodą o spokojnym głosie władający bardzo dobrze angielskim. Od razu między sobą zaczęliśmy go nazywać Maharadża Biggrin Był on kierownikiem małego hotelu, kolegą naszego Kierownika. Potem miał on zadzwonić do swojego kolegi, kolejnego kierownika aby zorganizować Oli i Mirkowi noclegi w Koczin. To wszystko przypominało mi scenę z filmu Grand Budapest Hotel, w której kierownicy hotelów (tam nazwani konsjerżami) dzwonili kolejno do siebie Biggrin Maharadża zapakował nas do tuk-tuka, który zawiózł nas do jego hotelu. Hotel był położony przy samej dżungli. Taras musiał być dookoła osłonięty drucianą siatką aby ochronić go przed małpami. Po raz drugi podczas naszej podróży mieliśmy Wi-Fi Biggrin

Kumily to niewielka miejscowość, w której rzucają się w oczy setki Jeepów, są dosłownie wszędzie. Znajduje się u wrót parku narodowego Periyar. Park ten często nazywany jest "Wildlife Sanctuary Periyar" lub "Thekkady". Żyje tutaj ponad 1000 dzikich słoni i aż 50 tygrysów, a także czarne langury nilgirskie, bizony, dziki, czarne wiewiórki, sambary (ssak z rodziny jeleniowatych) i wiele innych gatunków. Zwierzęta można podziwiać z samochodu, do którego wsiada się razem z przewodnikiem, spacerując pieszo po dżungli lub z pokładu promu. My zdecydowaliśmy się na opcję wodną, ale wybraliśmy się tam drugiego dnia. Pierwszy dzień przeznaczyliśmy na słonie Biggrin Maharadża powiedział nam gdzie możemy zrobić sobie przejażdżkę na słoniu i nas tam umówił. Pojechaliśmy tam tuk-tukiem. Gdy byliśmy na miejscu kazano nam wejść betonową platformę pod którą przyprowadzono jedno z olbrzymich zwierząt. Wpakowaliśmy się we trójkę na jednego słonia i powolnym słoniowym krokiem odbyliśmy długi spacer po dżungli. Gdy wróciliśmy na miejsce, zsiedliśmy ze słonia i zaprowadzono nas razem ze słoniem w miejsce gdzie znajdował się brodzik. Słoń się w nim położył, my dostaliśmy szczotki ryżowe i kazano nam słonia umyć. A potem słoń umył nas Biggrin Po kolei wchodziliśmy na jego grzbiet, ten nabierał wodę trąbą i wylewał wszystko na nas. Potem dano nam jeszcze nakarmić słonia arbuzem. Kontakt z tym wielkim zwierzęciem to naprawdę niezwykłe przeżyciem i zawsze będę polecał je każdemu. Tego dnia poszliśmy jeszcze zakosztować indyjskiej sztuki Biggrin Najpierw oglądaliśmy pokazy walk z mieczami, a potem sztukę teatralną, w której aktorzy z pomalowanymi twarzami grali bez słów, ale za to trzęsły im się twarze Biggrin Było to delikatnie mówiąc dziwne.

Następnego dnia mieliśmy zamówionego tuk-tuka już z samego rana. O 7:30 płynęliśmy promem po skąpanym we mgle jeziorze aby podglądać dzikie zwierzęta. Tyle że ten prom robił tyle hałasu swoim silnikiem, że nawet ja miałem ochotę uciec i się schować, a co dopiero zwierzaki. Niemniej jednak udało nam się wypatrzeć bawoły, dziki, wiele ptaków a nawet jak to nazwał je kierownik łódki: dzikie psy. Te ostatnio zajadały się jakimś truchłem i nagle część z nich zdecydowała się przepłynąć na drugą stronę jeziora. Fajnie było to zobaczyć. Niestety po słoniach i tygrysach ani śladu. Płynęło się przyjemnie.
Potem wróciliśmy do naszego hotelu i się spakowaliśmy. Nastała chwila kiedy musieliśmy się rozstać. Mirek z Olą jechali do Koczin, ja natomiast w nocy miałem autobus do Bangalore. Odprowadziłem ich na dworzec, pożegnaliśmy się i odjechali. Z racji, że było dopiero dosyć wczesne popołudnie, musiałem się sobą zająć do wieczora. Aby podglądać dzikie zwierzęta można wejść do parku pieszo. Niestety trzeba to zrobić z przewodnikiem, który nie jest w cale taki tani. Pomyślałem sobie, że może uda mi się wejść do dżungli bez przewodnika, jak ktoś zwróci mi uwagę, powiem, że nie wiedziałem. A więc poszedłem na szlak. Wszędzie znaki, że wstęp bez przewodnika wzbroniony. Niestety nawet nie udało mi się wejść na dobre do lasu, a już napotkałem jednego z przewodników wracającego z trzema turystami. Oczywiście musiałem wracać z nimi. Ale nic. Podjąłem drugą próbę. Obmyśliłem plan, że jak kogoś wypatrzę to schowam się w krzakach. Już udało mi się wejść do dżungli, już było fajnie, egzotycznie, nawet trochę strasznie i nagle znowu mnie mają. Idą. Dżungla, a ruch k**wa jak na Marszałkowskiej. Zagapiłem się i zanim ich spostrzegłem, oni zobaczyli mnie. I znowu musiałem wracać. Trzeciej próby już nie podjąłem. Wróciłem w okolice naszego hotelu gdzie też była dżungla, ale najwyraźniej nie był to teren parku, bo można było tam wejść bez problemu. W lesie obserwowałem małpy, głównie makaki, było też kilka langurów.

Autobus, który miał mnie w nocy zawieść do Bangalore zamówił mi Maharadża. Niestety nie było jakieś sensownego połączenia publicznego i musiałem wziąć prywaciarza. Zapłaciłem więcej ale była klima, autobus był nowy, ładny i miały być kuszetki do spania. Rzeczywiście były. Ogromne było jednak moje zdziwienie gdy okazało się, że kuszetki są podwójne i muszę leżeć obok Hindusa. Całą drogę leżeliśmy obok siebie oddzieleni jedynie zasłonką na wysokości twarzy Biggrin Wtedy to nie było dla mnie śmieszne...
Nad ranem byłem znowu na dworcu w Bangalore od którego zacząłem swoją podróż po Indiach. Dalej śmierdziało tak jak wtedy, dalej był ten sam syf, dalej Ci natrętni ludzie. Tym razem nie zrobiło to już na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Szybko zorientowałem się co można w mieście pozwiedzać i przez cały dzień pieszo się włóczyłem. Okazało się, że miasto nie jest takie złe jak okolice dworca na to wskazywały. A gdy pójdzie się do Cubbon Park to można się poczuć prawie jak w cywilizowanym kraju. Park jest zadbany, jest tam czysto i można nawet spotkać ludzi uprawiających jogging. Atrakcji turystycznych jest niewiele, ale oprócz Parku można zobaczyć pałac, arsenał, ogród botaniczny (ja nie byłem ale podobno jest). Bardzo ładny jest też budynek parlamentu. Udałem się również na dwa targi: jeden owocowo-warzywny na Avenue Road i drugi z różnymi pierdołami, na który trafiłem w sumie przez przypadek.

Żeby nie przedłużać napiszę szybko, że w nocy znalazłem się już na lotnisku i tam przeczekałem ostatnie godziny. Oczywiście przysiadł się do mnie jakiś porządnie wyglądający Hindus. Dokąd lecę? skąd jestem? Standardowa gadka. "Are you IT specialist?" zapytał, co już było dla mnie normalne Biggrin Gdy już byliśmy prawie kolegami, zaczął próbować wyciągnąć ode mnie pieniądze bydlak. A że zgubił portfel i nie ma jak do Mysore dojechać. Jeszcze ku**a ostatnia szansa, żeby z białasa coś zedrzeć, bo zaraz wyjedzie Biggrin

Indie do dziwny kraj. Męczący, trudny, często irytujący, z natrętnymi i działającymi na nerwy ludźmi. Kraj gdzieś daleko od naszej europejskiej kultury i tak bardzo od niej odmienny. Kraj brudny, parszywy, śmierdzący, biedny. Duszny, lepki i ciężki jak jego powietrze. Jednocześnie jest to kolebka niezwykłej kultury, kraina wspaniałych świątyń, cudów natury. Mieszanka, religii, obyczajów, kolorów i zapachów (głównie gówna :D). Kraina tajemnicza i pełna zagadek. Indiami można się zachwycać, można je też nienawidzić. Nie można być w stosunku do nich obojętnym. Ja mój pobyt wspominam bardzo dobrze, świetnie się bawiłem i na pewno jeszcze kiedyś tu wrócę. Czy polecałbym Indie? Na pewno nie każdemu Biggrin I tylko jedno mnie dziwi: jak to możliwe, że oni mają program kosmiczny??? Biggrin

KONIEC

http://borowiknasurowo.blogspot.com

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 22 godziny 42 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Borowik,

brawo za debiut Clapping

Indie to niełatwy kierunek, jednych fascynuje, innych skutecznie odstrasza.. Trudno jednak przejść obojętnie nad twoimi  wspomnieniami z tego kraju..

Fajnie że nam je przybliżyłeś  w tak ciekawej formie .

DZIĘKUJĘ Smile

Olletko ciekawa jestem czy ta relacja (wszystkie jej części) pomogła ci w jakiś sposób w planowaniu swojej wyprawy ?

No trip no life

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 3 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Borowiku, bardzo interesujące sa te indyjskie kolorowe opowieści.

Naprawdę robią wrażenie i muszę przyznać, że miejscami to nawet złe wrażenie - w każdym razie na mnie. Zwłaszcza to, co piszesz o tym smrodzie. Czy faktycznie wszędzie tak śmierdzi? Chyba na plażach czy w parkach jednak nie?

Mam nadzieję, że nie, chociaż póki co nie wybieram się w tamte strony. Ale nigdy nic nie wiadomo...

Było już tu na forum parę relacji z Indii, ale jak dotąd chyba nikt nie pisał, że śmierdzi tak bardzo. Oczywiście poza miejscami, gdzie palą zwłoki itp.

olletka
Obrazek użytkownika olletka
Offline
Ostatnio: 6 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 11 cze 2015

Borowik dzięki za super relację przeczytałam wszystko od deski do deski!!!

Czekam na kolejne Twoje przygody- fajnie się to czyta Biggrin

Relacja bardzo pomogła  mi w planowaniu trasy a właściwie w przeplanowaniu. Ja zdecydowanie nie jestem jednak gotowa na taki hardcore BiggrinBiggrin

Nad południem jednak też się nie będę bardzo rozwodzić. Mój plan to szybka pólnoc ( nie sądzę żebym wracała do Indii więc chce zobaczyć Taj i Varanasi) dosłownie 3-4 dni na Agre i Waranasi- potem Kerala- chciałabym trochę więcej czasu przeznaczyć na rozlewiska, potem pare dni lenistwa na Goa i powrót z Mumbaju- ze dwa dni przeznaczę jeszcze na Mumbaj.

I w przypadku Indii postawie chyba jednak na trochę wyższy standard noclegowni bo  wasz balkonik pokryty metrową warstwą śmieci jak dla mnie "rozwalił system" BiggrinBiggrin

"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 4 godziny 54 minuty temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...taaa, i mnie przypada do gustu Twoja relacja. Zabrakło mi tylko "czegoś" napisanego i pokazanego specjalnie dla forumowiczów. Takiej..."wisienki na torcie" bo bez tego to tylko..."skopiowany blog" ; )

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

BorowikNaSurowo
Obrazek użytkownika BorowikNaSurowo
Offline
Ostatnio: 6 lat 2 miesiące temu
Rejestracja: 15 sty 2017

Ssstu-6, w następnej będzie dużo wisienek Biggrin Będzie nadziewana wiśniami Wink

Trina, oczywiście ten opis smrodu był sporo przesadzony. Napisałem tak dla trochę żartów Wink No ale to że śmierdzi to fakt. Najgorzej w miastach, zwłaszcza takim dużym jak Bagalore. Tam to pratycznie wszędzie. No i jest syf. Jak pytasz o plażę to powiem Ci jak było w Varkali (w jedenej części relacji są zdjęcia stamtąd). Plaża jest piękna, położona pod wysokiem klifem. Na górze klifu są restauracje. Na samej plaży ok, nic nie śmierdzi bo nie ma skąd, tylko piasek. Ale gdy się tylko podchodzi do klifu to aż niedobrze się robi. Pracownicy z tych restauracji wyrzucają śmieci na ten klif a potem to wszystko tam gnije w upale. Zboczę klifu wygląda jak śmietnisko. Dla nich śmiecenie pod siebie to coś całkiem normalnego, nie widzą w tym nic złego. Może kiedyś to się zmieni ale jeszcze dużo lat na to trzeba. Póki co to będzie śmierdzieć Wink 

Olletka, plan bardzo fajny! Do Goa też chcieliśmy pojechać, żeby się trochę pobyczyć, ale już czasu nie wystarczyło. Trzeba brać jednak poprawkę na czas trasy kiedy wybiera się drogę lądową. Karela to świetne miejsce, na prawdę warto. Ja muszę jeszcze wrócić żeby zobaczyć tą północ. I bardzo się cieszę, że wrócę Biggrin Ale na pewno nie szybko, mam w planach jeszcze dużo rzeczy do odwiedzenia przed powrotem do Indii. Może za 10 lat Wink

Balkonik był spoko, bardzo klimatyczny Biggrin

Dziękuję wszystkim za poświęcenie czasu na przeczytanie moich wypocin Biggrin

http://borowiknasurowo.blogspot.com

BorowikNaSurowo
Obrazek użytkownika BorowikNaSurowo
Offline
Ostatnio: 6 lat 2 miesiące temu
Rejestracja: 15 sty 2017

A że nie było wisienek to powiem wam przynajmniej jeszcze jedną rzecz co mnie tam rozbawiła a nie napisałem o niej w relacji. Trzy razy mi się to przytrafiło. Śmiesznie jest jak się pytają "skąd jesteś?". No to odpowiadam, że z Polski. Jestem pewien, że oni nie wiedzą gdzie to jest i w ogóle nic o Polsce nie wiedzą, ale komentują moją odpowieć mniej więcej tak: "oooo very small country, very big people, very cold" No i w sumie to jakikolwiek europejski kraj można tak określić porównując go do Indii Biggrin

http://borowiknasurowo.blogspot.com

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 3 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Dzięki, Borowik za odpowiedź. Czyli śmierdzi Sad

Może napisałbyś tu o Izraelu, bo tam wkrótce się wybieram Biggrin

dejzidejzi
Obrazek użytkownika dejzidejzi
Offline
Ostatnio: 3 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

Clappingwspaniale się czytało.gęba mi się śmieje Biggrin

człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 7 godzin 15 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Ja smrodu nie odczuwałem, ale za to widziałem coś o czym  BorowikNaSurowo nie napisał (bo pewnie tego nie było tam gdzie był On).

Wracając z Galty do hotelu mijaliśmy tradycyjne wysypisko śmieci. Takie, które jest co kilka metrów.

Już sie ściemniło i rodzice pakowali dzieci w worki foliowe i zakopywali (częściowo) w tych śmieciach. Potem robili to dorośli. Znaczy szli spać.

Domyślam się, że w nocy jest zimno, a rozkładające się śmieci wydzielają ciepło. Czyli noclegownia.

Ale i tak kocham ten kraj.

Jorguś

BorowikNaSurowo
Obrazek użytkownika BorowikNaSurowo
Offline
Ostatnio: 6 lat 2 miesiące temu
Rejestracja: 15 sty 2017

Trina, Izrael będzie ale jeszcze nie wiem kiedy Biggrin Te pisanie to jednak czasochłonne zajęcie.

Jorguś rozbawiło mnie to o czym napisałeś Biggrin Wiele bym dał żeby takie coś zobaczyć Biggrin

http://borowiknasurowo.blogspot.com

Strony

Wyszukaj w trip4cheap