Eli i Lordziowi- za całokształt i za pomoc Wasze relacje pozwoliły mi uwierzyć, że ja też mogę zobaczyć Namibię a rady pozwoliły czuć się przygotowaną
Mika- jeżeli tu zaglądasz- relacja z przygodami Waszej rodzinki z Namibii jest jedną z ulubionych
Margerytce z Dżonem – moim współtowarzyszom podróży- za wszystko- bez Was, to nie byłoby to
I wszystkim, którzy mnie dopingowali, że mi się w końcu uda. Ta relacja powstaje dla Was Kochani- dla wszystkich, którzy kochają odkrywać świat. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Początek. Dawno, dawno temu, za górami, za lasami…. Aaaa…. Sorry to nie ta bajka W zamierzchłej przeszłości oglądałam jakiś przyrodniczy program i zobaczyłam taki obrazek:
(fota zapożyczona z netu, mi nie udało się zrobić i)
To byłu oryksy na pustyni Namib, idące po czerwonych wydmach, w świetle zachodzącego słońca. Ten obrazek na zawsze utkwił mi w pamięci. Wtedy po raz pierwszy zapragnęłam zobaczyć to morze czerwonego piachu na własne oczy. A wiecie,że jako fanka wszelakich pustyń, piach mnie najbardziej rajcuje Potem były inne programy, książki, rzeczy wyszperane w necie o Namibii, i choć nigdy nikomu się nie przyznawałam- było to miejsce na ziemi, które najbardziej chciałam ze wszystkich miejsc zobaczyć. No i w końcu forum- gdzie Ela, Lordziu i Mika –dodawali relacje- ja czytałam, oglądałam z zapartym tchem i opadem szczęki I całe moje jestestwo krzyczało od środka- JA TAM CHCĘ!!! Chcę na te czerwone wydmy, nad wodopoje pełne zwierząt w Etoshy, bezkresne przestrzenie i zobaczyć te krajobrazy co z nóg zwalają. Zdjęcia oglądane milion razy, każde słowo prawie wykute na blachę i cóż… - zostało tylko marzyć. Więc marzyłam. Po cichutku.
Klepnęłąm wstępną rezerwację do Kenii. Już prawie się pakowałam- a tu przyjaciółka, z którą miałam lecieć- dzwoni,że nic z tego,wypadek losowy i ona nie może. Prawie popłakałam się z żalu,że nie zobaczę słoni,żyraf , czerwonej ziemi i śniegów Kilimandżaro Smarkałam koleżance na czacie,że to chyba jakieś fatum nade mną wisi- bo : - w końcu mogę jechać, chlip… -nawet bardzo daleko, chlip… - nie ograniczał mnie czas ani terminy, chlip… -pozwoleństwo Osobistego miałam, chlip, chlip,chlip … Tylko wyjazd pooooooszedł się …… chlip, chlip, smark, smark, buuuuu….. Rezerwację odwołałam.
Pochlastać się tępą łyżką?!?!? Nie… Poszłam grabić spadłe liście, co tak smętnie więdną na trawniku. I tak sobie grabię, więdnąc razem z zamierającą roślinnością, a tu dzyyyyń- @ przyszedł. Dostałam newslettera z RT z ofertą do Namibii- zastanawiałam się tylko dwie sekundy- LECĘ !!!! Obdzwaniam wszystkie koleżanki, no i następuje to co zwykle: -Eeee, plaży nie ma??? - A lazur będzie??? - Ja bez all nie jadę! -Pogięło cię??? 3500 km??? Na głowę upadłaś??? - Ja się na urlopie nie będę męczyć!Tylko leżak wchodzi w rachubę!!! -Lwy to ja sobie w ZOO pooglądam, albo na innym Nationalu Geograficu!!! -Matko kochana!!! Gdzie ty mnie ciągniesz???? Węże, skorpiony, lwy i malaria- jeszcze mi życie miłe!!! Ja mam dzieci!!! Nie to nie, łaski bez! Strzeliłam focha, rzuciłam grabie i kupiłam wycieczkę. Lecę sama. Po drodze do Himba. Nadal nie wierzę- LECĘ DO WYMARZONEJ NAMIBII !!! Marzenia się urzeczywistniają
Lotnisko: odebrane dokumenty, szybka odprawa i na rączce mojej walizki zostaje przyczepione żółte tekturowe kółko z podobizną oryksa i napisem Group. Jak się pewnie domyślacie leciałam Qatarem - które mają oryksa w logo W samolocie oryks jest wszechobecny, nawet pokładowa rozrywka nazywa się oryx Zaczęło się prześladowanie???
Lot do Doha z Warszawy o czasie- startuję. W Doha mamy przesiadkę 1,5 ha na samolot do Windhouk. Wszystko przebiega sprawnie i już siedzę w samolocie.Jeszcze tylko 8 godzin i będę w wymarzonym raju
Loty komfortowe, bo oba samoloty na wpół puste, więc można było się wygodnie rozłożyć jedzenie -jak to w samolocie picie do oporu obsługa przemiła- zasnęłam śniły mi się oryksy na czerwonych wydmach
Opowiesz nam o tym?
Antenko, drugi siadam na fotelu i czekam na Twą opowieść ...................
Tytułem wstępu
Dziękuję:
Eli i Lordziowi- za całokształt i za pomoc Wasze relacje pozwoliły mi uwierzyć, że ja też mogę zobaczyć Namibię a rady pozwoliły czuć się przygotowaną
Mika- jeżeli tu zaglądasz- relacja z przygodami Waszej rodzinki z Namibii jest jedną z ulubionych
Margerytce z Dżonem – moim współtowarzyszom podróży- za wszystko- bez Was, to nie byłoby to
I wszystkim, którzy mnie dopingowali, że mi się w końcu uda.
Ta relacja powstaje dla Was Kochani- dla wszystkich, którzy kochają odkrywać świat.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Początek.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami…. Aaaa…. Sorry to nie ta bajka
W zamierzchłej przeszłości oglądałam jakiś przyrodniczy program i zobaczyłam taki obrazek:
(fota zapożyczona z netu, mi nie udało się zrobić i)
To byłu oryksy na pustyni Namib, idące po czerwonych wydmach, w świetle zachodzącego słońca. Ten obrazek na zawsze utkwił mi w pamięci. Wtedy po raz pierwszy zapragnęłam zobaczyć to morze czerwonego piachu na własne oczy.
A wiecie,że jako fanka wszelakich pustyń, piach mnie najbardziej rajcuje
Potem były inne programy, książki, rzeczy wyszperane w necie o Namibii, i choć nigdy nikomu się nie przyznawałam- było to miejsce na ziemi, które najbardziej chciałam ze wszystkich miejsc zobaczyć.
No i w końcu forum- gdzie Ela, Lordziu i Mika –dodawali relacje- ja czytałam, oglądałam z zapartym tchem i opadem szczęki I całe moje jestestwo krzyczało od środka- JA TAM CHCĘ!!! Chcę na te czerwone wydmy, nad wodopoje pełne zwierząt w Etoshy, bezkresne przestrzenie i zobaczyć te krajobrazy co z nóg zwalają.
Zdjęcia oglądane milion razy, każde słowo prawie wykute na blachę i cóż… - zostało tylko marzyć.
Więc marzyłam. Po cichutku.
Andrew- opowiadam
Sigma- witam
Decyzja.
Klepnęłąm wstępną rezerwację do Kenii. Już prawie się pakowałam- a tu przyjaciółka, z którą miałam lecieć- dzwoni,że nic z tego,wypadek losowy i ona nie może. Prawie popłakałam się z żalu,że nie zobaczę słoni,żyraf , czerwonej ziemi i śniegów Kilimandżaro Smarkałam koleżance na czacie,że to chyba jakieś fatum nade mną wisi- bo :
- w końcu mogę jechać, chlip…
-nawet bardzo daleko, chlip…
- nie ograniczał mnie czas ani terminy, chlip…
-pozwoleństwo Osobistego miałam, chlip, chlip,chlip …
Tylko wyjazd pooooooszedł się …… chlip, chlip, smark, smark, buuuuu…..
Rezerwację odwołałam.
Pochlastać się tępą łyżką?!?!? Nie… Poszłam grabić spadłe liście, co tak smętnie więdną na trawniku.
I tak sobie grabię, więdnąc razem z zamierającą roślinnością, a tu dzyyyyń- @ przyszedł.
Dostałam newslettera z RT z ofertą do Namibii- zastanawiałam się tylko dwie sekundy- LECĘ !!!!
Obdzwaniam wszystkie koleżanki, no i następuje to co zwykle:
-Eeee, plaży nie ma???
- A lazur będzie???
- Ja bez all nie jadę!
-Pogięło cię??? 3500 km??? Na głowę upadłaś???
- Ja się na urlopie nie będę męczyć!Tylko leżak wchodzi w rachubę!!!
-Lwy to ja sobie w ZOO pooglądam, albo na innym Nationalu Geograficu!!!
-Matko kochana!!! Gdzie ty mnie ciągniesz???? Węże, skorpiony, lwy i malaria- jeszcze mi życie miłe!!! Ja mam dzieci!!!
Nie to nie, łaski bez! Strzeliłam focha, rzuciłam grabie i kupiłam wycieczkę.
Lecę sama.
Po drodze do Himba.
Nadal nie wierzę- LECĘ DO WYMARZONEJ NAMIBII !!! Marzenia się urzeczywistniają
W drodze:
Lotnisko: odebrane dokumenty, szybka odprawa i na rączce mojej walizki zostaje przyczepione żółte tekturowe kółko z podobizną oryksa i napisem Group.
Jak się pewnie domyślacie leciałam Qatarem - które mają oryksa w logo
W samolocie oryks jest wszechobecny, nawet pokładowa rozrywka nazywa się oryx
Zaczęło się prześladowanie???
Lot do Doha z Warszawy o czasie- startuję.
W Doha mamy przesiadkę 1,5 ha na samolot do Windhouk. Wszystko przebiega sprawnie i już siedzę w samolocie.Jeszcze tylko 8 godzin i będę w wymarzonym raju
Loty komfortowe, bo oba samoloty na wpół puste, więc można było się wygodnie rozłożyć jedzenie -jak to w samolocie picie do oporu obsługa przemiła- zasnęłam śniły mi się oryksy na czerwonych wydmach
Fot nie robiłam
Ja też namierzam ten kierunek i nie wierzę, że mi się uda.
Ale jak wyżej...
P.S. 2 ostatnich zdjęć nie widać
Jorguś
Jorguś- witam Warto marzyć
Foty poprawiłam ten google mnie kiedyś wykończy mam nadzieję,że widać już
...noooo, wreszcie sie doczekałem Twojej Namibii !!! : )
ale...fotek wciąż "ni ma"....
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav