--------------------

____________________

 

 

 



Skiathos i Skopelos - dlaczego warto tam jechać?

187 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Zajaczku, właśnie nam się znudziło zwiedzanie miasta - choć jest prześliczne!!!! - i ciągnie nas na łono natury.

Więc zapraszam na dalszy ciąg widoczków w tonacji błękitno-zielonej.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W momencie wychodzenia z kościoła odechciewa nam się już dalszego zwiedzania.

Może do dlatego, że we wnętrzach cerkwi panował przyjemny chłodek, a teraz – jako że zbliża się południe – żar się leje z nieba.

Choć muszę przyznać, ze stolica bardzo mi się podoba, ma dużo uroku.

Ale to nic, następne wzgórze obejrzymy sobie jurto po zakończonym rejsie...

Wracamy autobusem do Koukounaries. W czasie jazdy przypomina mi się, że czytałam – rozpracowując plan zwiedzania – że gdzieś w pobliżu naszej miejscowości jest ustronna plaża, tylko dojście tam jest trochę wyczerpujące.

Szybko przebieramy się w hotelu i drałujemy na koniec kurortu, a następnie leśną ścieżką wspinamy się na półwysep ograniczający na północy zatokę. Spacer wcale nie jest męczący, a wręcz bardzo przyjemny, ktoś kto to pisał chyba ma słabą kondycję.

Na samym szczycie zatrzymujemy się na dłużej, by chłonąć panoramę stąd roztaczającą się .

Teraz już tylko zejście w dół do malutkiej plaży ukrytej w zatoczce.

Nie ma tu żywego ducha, a przecież do tej zatłoczonej słynnej plaży Koukounaries w linii prostej jest nie więcej niż kilometr. No ale trzeba było się trochę nachodzić po lesie...

W rosnących tuż nad nami drzewach grają cykady, pachną pinie, krystalicznie czysta woda czeka...

Jak to dobrze poczytać czyjeś relacje. Sami byśmy tu na pewno nie trafili.

Przechodzimy morzem po skałkach do jeszcze mniejszej plaży, gdzie już w ogóle jesteśmy odcięci od świata...

Spędzamy tu czas prawie do zachodu słońca, przynajmniej mamy okazję na spokojnie przejrzeć foldery, które dostaliśmy w informacji turystycznej w stolicy oraz oferty z wypożyczalni samochodów.

Po powrocie do hotelu oglądamy zachód słońca z tarasu.

Mariola

Skint
Obrazek użytkownika Skint
Offline
Ostatnio: 8 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 09 sie 2015

Apisku

sliczna te "twoje" wysepki pisz dalej i wracaj znowu do Grecji a potem nam tu wszystko dokladnie opisz Yes 3

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Skint, dzięki. Na greckie wyspy zawsze z przyjemnością wracam.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Następnego dnia po śniadaniu znów jedziemy do stolicy, jako że o 9.30 wypływamy w rejs wokół wyspy. Specjalnie wybrałam ten stateczek, ponieważ wypływa jako pierwszy, podczas gdy cała reszta o godzinie 10. A ja tak nie lubię tłoku na tych wszystkich postojach.

Ponieważ mamy jeszcze trochę czasu do odpłynięcia włóczymy się po tych wąskich uliczkach, co rusz to odkrywając coś nowego.

Gdy wracamy na nabrzeże robi się tu już większy ruch, inne statki też szykują się do wypłynięcia.

Nasz jest chyba najmniejszy ze wszystkich i jakoś tak najskromniej wygląda, ale ceny wszędzie były równe. Na niektórych był „all inclusive” czyli napoje i lanczyk w czasie rejsu w cenie – no to tam było oczywiście drożej.

Nasz stateczek nazywa się Lalaria i na pokładzie jest nas tylko 12 osób, tak że luzik!!!

Kapitan sprawnie wyprowadza jednostkę pływającą z portu, manewrując wśród łodzi rybackich i innych statków.

I już mijamy zalesiony półwysep Bourtzi z ruinami twierdzy obronnej.

Chwilę potem w dali zostaje amfiteatralnie zabudowane miasteczko i wypływamy z zatoki.

Płyniemy wzdłuż wybrzeża, w pewnym momencie tuż nad naszymi głowami schodzi do lądowania samolot.

W pobliżu stolicy widać od czasu do czasu wille wkomponowane w skaliste wybrzeże.

Mijamy łagodne zbocza porośnięte lasem piniowym, w niektórych miejscach pojawiają się białe wapienne klify stromo opadające do morza.

Pierwszy postój mamy przy grotach. Groty, jak groty, chyba na każdej greckiej wysepce można je znaleźć. Urzeka nas jedynie kolor wody intensywnie niebieski w zetknięciu z tymi śnieżnobiałymi skałami.

Chyba nasz kapitan zbyt długo zatrzymuje się przy tych grotach, by z entuzjazmem opowiadać nam ich historię, gdyż zbliża się już cała flotylla stateczków.

Fakt, że i silnik naszego statku ma jakąś słabszą moc, bo nie płyniemy tak szybko jak tamte.

Pewnie dlatego nasz rejs wcześniej się zaczął i później się kończy....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Po raz drugi zatrzymujemy się na dłużej na plaży równie znanej jak Koukounaries, czyli na plaży Lalaria.

Jest ona bardzo charakterystyczna, gdyż cała usiana jest drobnymi kamykami z białego marmuru. Ponadto z jednej strony plażę ogranicza skalny łuk z prześwitem, coś jak brama wjazdowa na plażę – Trypia Petra.

Niestety przed nami dotarło tu już sporo osób, a co chwilę kolejne stateczki wyrzucają na brzeg następnych turystów. Aż sobie nie wyobrażam co tu się dzieje w pełni sezonu?????

Na plażę Lalaria dotrzeć można tylko drogą morską, z zorganizowaną wycieczką lub wynajmując motorówkę, jako że tuż nad nią wznosi się wysoki klif i nie ma żadnego zejścia.

Nasz stateczek...

 Pan kapitan odpoczywa z widokiem...

Trzeba przyznać, że jest tu ładnie, tylko szkoda, że tak tłoczno...

No i niestety odpływamy....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Wkrótce dopływamy do najbardziej wysuniętego na północ cypelka Skiathos.

Tutaj na wysokim skalistym przylądku wybudowano w 14 wieku twierdzę obronną, jako że ta znajdująca się w mieście nie była w stanie chronić skutecznie mieszkańców przed atakami piratów.

Wówczas cała ludność przeniosła się do nowo powstałej potężnej warowni.

Twierdzę zbudowano rzeczywiście w bardzo trudno dostępnym miejscu, z trzech stron otacza ją morze, a z czwartej niegdyś znajdował się zwodzony most, a obecnie są strome schody.

Przez kilka wieków było to główne miasto wyspy, które miało burzliwą historię, gdyż przechodziło z rąk do rąk kolejnych najeźdźców.

Stateczek dopływa do niedużej plaży, przy której stoją już oczywiście w rządku inne...

Teraz pasażerowie mają kilka możliwości spędzenia czasu. Można zejść na plażę i poleżeć, wykąpać się i poopalać.

Można się czegoś napić w klimatycznej tawernie pana Apostolisa, który swą knajpkę prowadzi już od kilkudziesięciu lat.

Wybudował ją z okolicznego kamienia, a części drewniane użyte do budowy daszku, barierek i mostku przydryfowały tu sobie z falami...

Codzienne zaopatrzenie robi przy użyciu osiołka, którego nigdzie nie widać, choć ślady jego bytności są ewidentne. Może wyruszył po kolejne produkty????

Dla ambitniejszych turystów jest trzecia możliwość, czyli wspięcie się na skalisty cypelek i zwiedzenie starej twierdzy zwanej Kastro.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

My decydujemy się na wspinaczkę na górę, by zobaczyć Kastro, ale jeszcze wcześniej przechodzimy przez chybotliwy mostek – dzieło Apostolisa.

Miejscami jest widoczna ścieżka, ale po kilku metrach gdzieś zanika i trzeba iść na czuja po zboczu usianym kamieniami, potem znów się pojawia dróżka i tak w kółko...

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że nie ma tu ani odrobiny cienia, a więc wspinanie się w samo południe na wysokość 400 metrów nad poziom morza jest nieco męczące.

Żar się z nieba leje, ale widoki im wyżej tym ładniejsze.

Początkowo widać tylko zatoczkę i stojące w niej stateczki, potem dłuższą linię brzegową, a bliżej szczytu błękitne morze sięgające horyzontu wraz z okolicznymi wysepkami.

I jeszcze w dodatku wszędzie widać liliowe plamy kwitnącego tymianku – mojej ulubionej przyprawy, tak bardzo kojarzącej mi się z Grecją..

 

Gdy odwiedzaliśmy wyspy w sierpniu, po kwiatach nie było już ani śladu, pozostały jedynie zakurzone, wyschnięte badyle, choć w dalszym ciągu pachnące...

Muszę przyznać, że wdrapywanie się po tej kamienistej stromiźnie nie jest łatwe, lekkie i przyjemne.

W końcu osiągamy szczyt!!!!

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 7 godzin 14 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, piekne zatoczki Wacko

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia!!!!

Niestety godzina postoju wyznaczona przez kapitana jest stanowczo zbyt krótkim czasem by wejść na górę i pobuszować po ogromnym terenie na którym znajduje się wiele ciekawych pozostałości z czasów świetności tego miasta-twierdzy.

A ponieważ straciliśmy jeszcze trochę czasu stojąc w tawernie w kolejce by kupić butelkę wody, udaje nam się zobaczyć zaledwie kawałek terenu za bramą wejściową.

Tu gdzie kiedyś był most zwodzony musimy wejść po stromych wąskich schodach.

W potężnej bramie obronnej są widoczne okrągłe otwory, z których lano na nieprzyjaciół wrzącą oliwę.

Dochodzimy do uroczego kamiennego domku, pełniącego obecnie funkcje WC, by odwiedzić z wiadomym celu jego wnętrze.

Mąż już cały w nerwach, czy zdążymy na nasz stateczek, a ja jeszcze dochodzę do ruin meczetu, który zbudowali Turcy po opanowaniu fortecy.

Widoki rozciągające się z góry są nieprawdopodobne!!!

Ale czas nagli, statek nie będzie czekał. I to jest właśnie przyczyna, dlaczego nie lubimy żadnych zbiorowych wycieczek, gdzie jest sztywny program zwiedzania, do którego się trzeba dostosować.

A to właśnie miejsce nas zachwyca i chcielibyśmy tu zostać o wiele dłużej..

A tu zaledwie liznąwszy je, trzeba wracać.

Na szczęście można się tu dostać także od strony lądu, postanawiamy więc przyjechać na dłużej mając wynajęty samochód.

Droga w dół nie jest wcale o wiele łatwiejsza. Przy każdym nieuważnym kroku lecą kamienie i obsypuje się gliniasta ziemia.

 Czasem idzie się krawedzią klifu...

No, ale najważniejsze, że udaje nam się zdążyć przed odpłynięciem stateczku!

Tym niemniej niedosyt pozostał...

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap