--------------------

____________________

 

 

 



ALASKA - dlaczego warto tam jechać?

285 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Trzeba przyznać, że są tu bardzo klimatyczne knajpy. Wybieramy takie tradycyjne, wykończone drewnem tawerny, gdzie są proste stoły, ławy, na ścianach wyprawione futra dzikich zwierzów, bądź wypchane głowy łosi lub niedźwiedzi.

Wśród biesiadujących, gdzie większość w tym okresie stanowią turyści, zobaczyć można też takie typowe alaskańskie postaci, znane z filmów o dzikim zachodzie...

Jest tu też kilka eleganckich sieciowych hoteli, w których zatrzymują się pasażerowie luksusowych statków pasażerskich po ukończonym rejsie lub przed wyruszeniem na morską przygodę.

Tamtejsze restauracje nie różnią się od innych sieciówek na całym świecie.

Dla nas o wiele bardziej klimatyczne są jednak te w starym alaskańskim stylu.

Odwiedzamy kultową knajpkę Humpy`s, co oznacza jeden z gatunków łososia, chyba występujący tylko na Alasce.

Karta dań nie jest tam zbyt obszerna. Oczywiście, jak w całej Ameryce, królują najróżniejsze hamburgery podawane z górą frytek.

My jednak nie lubimy hamburgerów, jedliśmy je dosłownie w ostateczności, gdy już nie było niczego lepszego, albo gdy nam się bardzo śpieszyło.

Mąż był w swoim żywiole, gdyż podstawą dań są wszelkiego rodzaju ryby i owoce morza. Serwowane są przede wszystkim dzikie łososie, ktorych jest pięć gatunków, a także halibuty, dorsze i ryby rockfish. Ponadto na Alasce łowi się trzy rodzaje ogromniastych krabów, różne gatunki krewetek, ośmiornice, mule itp.Nie żyją tu jednak homary.

Wszędzie można zjeść pizzę i kurczaka, natomiast rzadkością są tak popularne wszędzie w USA steki. Może dlatego, że nie ma tu zupełnie hodowli zwierząt. Praktycznie wszystkie produkty żywnościowe – oprócz tych pochodzących z morza i niewielkiej ilośći warzyw – są przywożone i dlatego ceny są o około 30% wyższe niż w USA.

Ale za to nie płaci się tu podatków, zarówno od zarobków, jak i od nabywanych produktów.

Pewnie takie rozwiązania finansowe rekompensują w poważnym stopniu wyższe koszty utrzymania...

Przy czym od usług turystycznych – typu hotele, różnego rodzaju wycieczki i tp – nalicza się podatki, turyści nie są zwolnieni z tego haraczu, na nich się zarabia wszelkimi metodami...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kolejnego dnia po śniadaniu odbieramy z wypożyczalni samochód, którym będziemy już jeździć do końca pobytu na Alasce. Jim podrzuca nas do wypożyczalni na lotnisku, skąd odbieramy naszą toyotkę,którą oddamy tu ostatniego dnia przed samym wylotem. Auto ma oczywiście automatyczną skrzynię biegów, innych tu chyba nie mają na stanie.

Za Toyotę Corollę ( lub inny samochód z tzw "middle class" czyli średniej klasy, bo nie mieliśmy gwrancji jaki dostaniemy) będącą do naszej dyspozycji przez dwa tygodnie płacimy w Hertzu nieco powyżej 800$ z pełnym ubezpieczeniem.

Amerykanie płacą przy wynajmowaniu aut znacznie mniej, gdyż w razie wypadku korzystają z własnych ubezpieczeń samochodowych, które również obejmują wynajęte pojazdy.

Jako dodatkowy bonus mamy drugiego kierowcę.

I tu znów dały o sobie znać te cholerne alaskańskie ceny!!!! Zawsze płaciliśmy za autko – nawet w Kalifornii – znacznie mniej....

Załatwiając formalności zauważam, że wiele osób wynajmuje campery zwane tu RV.

Jeżdżąc po Alasce spotykamy na każdym parkingu mnóstwo takich domków na kółkach, są one o wiele bardziej popularne niż zwykłe przyczepy kempingowe.

Wprawdzie opłata za nie jest znacznie wyższa, niż za auto osobowe, ale przy np czterech osobach bardziej się to opłaca, niż wynajęcie dwóch pokojów. No i jeszcze w dodatku można się zatrzymać i przespać, gdzie się chce.

Jest bardzo dużo campingów, ale tak naprawdę widzieliśmy w czasie naszej podróży wiele camperów stojących na nocleg na bezpłatnych przydrożnych parkingach. Choć istnieje wówczas prawdopodobieństwo, że wędrujący w okolicy głodny miś nabierze ochoty na jakieś nasze jedzonko lub na nas osobiście....

Może się także napatoczyć jakiś upierdliwy ranger i grzecznie przegonić nas z upatrzonego miejsca odpoczynku....gdyż na ogół na przydrożnych parkingach widnieją napisy: "no camping" lub "no overnight parking".

Myślę, że te campery to cakiem fajna forma zwiedzania Alaski dla takich prawdziwych, mniej wymagających podróżników!!!!!

Chociażby z racji tego, że odległości między miejscowościami są znaczne i nie ma tu po drodze wielu hotelików lub moteli – jakich jest na ogół dużo w USA.

A te amarykańskie kampery bardzo różnią się od swoich europejskich znacznie mniejszych braciszków!!!!

Niektóre są ogromne, bardziej przypominają mieszkalne autobusy. A jeszcze w dodatku po zaparkowaniu można je automatycznie powiększyć, wysuwając poszczególne boczne konstrukcje.

No, ale chyba trzeba mieć specjalne uprawnienia do prowadzenia tych kolosów????

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Na dzisiaj mamy zaplanowaną całodzienną wycieczkę do Parku Stanowego Chugach Mountains.

Jedziemy jedną z nielicznych na Alasce asfaltowych szos zwaną Seward Highway.

Po wyjeździe z miasta droga prowadzi cały czas wzdłuż niezwykle pięknej odnogi Zatoki Cooka zwanej Turnagain Arm. W rankingach najpiękniejszych amerykańskich dróg widokowych szosa ta zajmuje wysoką pozycję.

Z jednej strony cały czas towarzyszy nam morska zatoka, a z drugiej lesiste wzgórza, przechodzące miejscami w gołe skaliste zbocza.

Równolegle z szosą biegnie linia kolejowa, właśnie przed chwilą minął nas granatowo – żółty pociąg jadący do Seward. Niektóre wagony są dwupoziomowe, przy czym wyższe pięterko jest mocno przeszklone, by lepiej było widać mijane widoczki.

 A po przeciwnej stronie zatoki Turnagain Bay widać kolejne pasmo górskie....

W pewnym momencie na szarej, stromej grani widzimy śnieżnobiałe owce Dalla. Jest to endemiczny gatunek owiec zamieszkujący tylko Alaskę. Owce mają białe futerko, gdyż żyją wysoko w górach, gdzie prawie przez cały rok leży śnieg. To ich ubarwienie, czyni je niewidoczne na białym tle dla polujących na nie niedźwiedzi i wilków. Niestety w lecie jest odwrotna sytuacja, na zielonych łąkach, czy rudawej tundrze albo szarych skałach są doskonale widoczne przez swych wrogów. I dlatego właśnie wolą przebywać na trudnodostępnych prawie pionowych zboczach górskich, po których same świetnie się poruszają, a ich wrogowie już niekoniecznie....

Niestety nie udaje się im zrobić fotki, gdyż widzimy je z okna jadącego auta, a w okolicy nie ma parkingu.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Podjeżdżamy na parking Parku Stanowego Chugach Mountains. Wstęp jest bezpłatny, trzeba jedynie zapłacić 5$ za parkowanie.

Jest to czwarty do do wielkości Park Stanowy w USA, jest spory, ma ponad 2 tys km kwadratowych i biegnie przez jego terytorium około 100 szlaków o różnej długości i urozmaiconym stopniu trudności.

Kompletnie zgłupiałam gdy opracowywałam plan zwiedzania!!!!

Nie wiadomo który wybrać???? Niektóre trasy są zbyt długie – 12 godzin wędrówki, inne prowadzą bardzo stromo pod górę – i oznaczone są jako trudne - to bym dostała zadyszki, kolejne wiodą przez lodowiec, a zatem wymagają profesjonalnego sprzętu (kaski, liny, raki!!!)

Postanawiamy iść na żywioł i wybieramy taki dość spokojny szlak, niezbyt męczący, ale żeby widokowo był fajny.

Przyznam się, że o wiele bardziej podobają mi się puszcze alaskańskie oraz skaliste wybrzeża, niż pokryte tundrą monotonne płaskowyże.

Przy czym tych ostatnich jest na Alasce znacznie więcej, szczególnie w północnej części stanu, a zatem trzeba zrobić dokładne rozeznanie, gdzie chcemy jechać – zgodnie ze swoimi preferencjami.

Wędrujemy teraz przez dziką tajgę, gdzie nikt nie uprząta połamanych drzew, a czasem na powalonym pniu wyrastają młode drzewka pnąc się w górę, by załapać choć trochę słońca.

Niektóre drzewa mają po tysiąc lat i są tak grube, że dopiero kilka osób jest w stanie je objąć.

 Teraz nie ma lekko, ścieżka ostro pnie się w górę...

 

Dochodzimy do wysoko położonej przełęczy, w dole widać wijącą się w kanionie górską rzekę, a nad nią .....szok!!!!

Mariola

_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

piekne widoki.To wielkie drzweo imponujace.

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Huragan, dla kogoś kto lubi naturę to jest fantastyczny kierunek.

Ja mam szmergla na punkcie zwierząt, roślin, kwiatków, więc tego będzie dużo w relacji.

I być może kogoś mniej-przyrodniczego będzie to nudzić...

Ale ja głównie po to, by być tak blisko tej dziewiczej przyrody tam pojechałam.

No i oczywiście po te widoki gór, lodowców, fiordów, tajgi, jezior, rzek....i dużo by tu jeszcze można wymieniać...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Normalnie szok!!!!! Wzdłuż strumienia stoi na brzegu lub w wodzie kilkudziesięciu facetów z wędkami. Starzy i młodzi, w profesjonalnym ubranku i w gaciach...

Wszystkich łączy chętka złapania gruuubej ryby...

Skąd ich się tu tylu wzięło na tym odludziu????

W mętnych wodach rzeki - bo płynie z topiącego się lodowca - jest sporo łososi. Co chwilę któryś z wędkarzy wyciąga okazałą rybkę.

Na brzegu w krzaczkach siedzą rodzinki zapaleńców-poławiaczy i dopingują swoich bliskich. To hobby zarówno miejscowych, jak i licznie przybywających z różnych krajów turystów, zapalonych wędkarzy. Tu każdy ma szanse złapania łososia...

 Nawet najmłodsze pokolenie się tu wdraża do wędkarskiego hobby....

Na Alasce żyje pięć gatunków łososi pacyficznych, zwanych również nerkami. Tu przyszły na świat i tu zakończą swój żywot w tej samej rzece po złożeniu ikry. Przekażą życie swojemu potomstwu i same zginą....

Niesamowicie to Matka Natura wymyśliła!!!!

A co najdziwniejsze taki los spotyka wyłącznie łososie pacyficzne. Łosoś atlantycki bowiem, płynie sobie na tarło w górę rzeki, składa ikrę i wraca cały i zdrowy spowrotem do Atlantyku.

W sumie żal mi tych alaskańskich...

Najcenniejszy jest tu łosoś królewski ( king salmon), który przez miejscowych zwany jest z indiańska chinook i on jako jedyny ma okres ochronny, kiedy go nie wolno odławiać. Właśnie teraz, w lecie gdy łososie masowo wędrują w górę rzek, by złożyć ikrę.

Bardzo dobrej jakości są jeszcze srebrne łososie zwane coho oraz czerwone dziwnie wyglądające sockeye. Pozostałe - różowe zwane humpies oraz chum – uznawane przez speców, jako mniej smaczne - są już o wiele tańsze.

Te ryby, które przyszły na świat w tutejszych strumieniach po kilku latach wracają z oceanu w te same miejsca, by złożyć ikrę(samice) lub zapylić je swoim mleczkiem (samce).

Niestety to ich ostatnia droga życiowa w rodzinne strony. Ryby po pozostawieniu po sobie potomstwa giną. Tymi padłymi rybami żywią się dzikie alaskańskie zwierzęta, szczególnie niedźwiedzie, lisy, wilki i orły. Resztę dojedzą drobniejsze żyjątka, tak że wkrótce z tych milionów przepięknych łososi idących na tarło nic nie zostanie.

To nieprawdopodobne, ale łososie potrafią przepłynąć tysiące kilometrów, by dotrzeć do strumieni, w których same przyszły na świat. Docierają do wybrzeży Alaski głównie w okresie od czerwca do września, ale najwyższy sezon jest teraz, czyli w lipcu.

Bardzo interesuje mnie jak to jest możliwe, że trafiają bezbłędnie w te same miejsca.

Tak na 100 procent nie wie tego nikt.

Są jednak teorie, że już jako młode osobniki zapamiętują doskonale skład chemiczny wody i potrafią do niej trafić. Inna teoria głosi, że mają zakodowaną charakterystykę pola magnetycznego Ziemi w tym miejscu, gdzie rzeka w której przyszły na świat łączy się z Pacyfikiem i potrafią w to miejsce wrócić...

A jaka jest prawda, któż to wie. Niezbadane s ą dotad niektóre zjawiska w przyrodzie.

Ale fakt, że żółwice też składają jaja na tych samych plażach, gdzie same się z nich wykluły!!!!

Przemysł rybny jest obok drzewnego i turystyki podstawą gospodarki Alaski.

Pochodzi stąd 80% wysokiej jakości dzikich łososi dostarczanych na rynek światowy. Komercyjne firmy zajmujące się połowem tych ryb łowią około 30 milionów sztuk w sezonie.

I nic dziwnego, że czekając na nasz samolot widzieliśmy na lotnisku co chwilę startujące ogromne samoloty Cargo rozwożące ten cenny, a łatwopsujący się  towar eksportowy po całym świecie.

Na samą naszą wzmiankę, że u nas popularny jest norweski łosoś hodowlany - Alaskańczycy, z którymi mamy do czynienia, wzdrygają się z obrzydzeniem. Tu nawet jeden z najpopularniejszych gatunków dzikiego łososia zwanego chum nie jest jadany przez ludzi. A gdy go złapią przez przypadek, to mają jedzonko dla psa. No, ale tutaj mogą sobie pozwolić na wybrzydzanie...

Bardzo często jadamy w tutejszych knajpkach łososie i na początku dziwił nas bardzo intensywny pomarańczowy, wręcz wpadający w czerwony kolor mięsa.

Nasi gospodarze z Anchorage wyjaśnili nam tą tajemnicę. Otóż łososie w naturze żywią się najczęściej krylem lub krewetkami, których z kolei podstawowy posiłek to plankton zawierający jakieś substancje karotenowe ( właśnie pomarańczowo-czerwonego koloru), bardzo zdrowe i przeciwdziałające zachorowaniom na choroby serca, raka, poprawiające wzrok.

Tak więc im więcej jest tych zdrowych substancji, tym bardziej czerwone mięso ma łosoś i jest tym bardziej wartościowy.

W farmach, gdzie łososie są hodowane sztucznie ( np w Norwegii) dodaje się do ich karmy koloryzujące pigmenty.

Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam i dobrze zrozumiałam ich wykład.

Ponadto dzikie łososie mają mniej "sadła", czyli bezwartościowego tłuszczu, które zawierają "tuczniki" z farm hodowlanych, a za to więcej szlachetnych tłuszczów omega 3.

A tak w ogóle na Alasce od 1990 roku istnieje zakaz sztucznej hodowli łososia.

A zatem prawdziwy alaskański łosoś zawsze będzie dziki....

Więc jak już się nadarzy okazja kupna alaskańskiego łososia, to na pewno nawet ten "psi" będzie lepszy od norweskiego pochodzącego z hodowli.

Ale raczej śmiem w to wątpić, by do nas ktokolwiek sprowadzał, bo cena by była zaporowa.

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 57 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, przepiekne krajobrazy Yahoo a te drzewa sa niesamowite ..

Ten widoczek ..brak słow..

No trip no life

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Apisku! Sama radośc na moje małe smuteczki...

Aleska przepiękna i zawsze na mojej liście marze...od czasów "Przystanku Alaska"..:)

Całkiem niedawno oglądałam ( a raczej dalej oglądam) program o rodzinie która mieszka na Alsce, na kompletnym odludziu i oni tez opowiadali o Moosach czyli alaskańskich łosiach, że są niebezpieczne, nieprzewidywalne i spotkanie z takim łosiem może być gorźniejsze niż spotkanie z niedźwiedziem. Ty to potwierdzasz, więc wychodzi na to, że telewizja nie kłamie..;)

Co do łososia..;) To ja też kupuje wędzonego tego z alaski, jest toszke droższy niż ten farmerski ze Szkocji lub Norwegii, czy Ameryki Południowej.

Na szczęscie w rybnym, czy gdzieś na targu wciąż moge dostać szkockiego dzikiego....ale cena powala.

Warto tez zainteresować sie łososiem z puszki, bo jeżeli jest napisane, że dziki z Pacyfiku, to jest własnie ten najlepszy z Alaski i w sumie jest zdrowszy niż ten kupiony świeży norweski.

Tak sobie poczytałam o tych rybach i owocach moża, że nabrałam ochoty nba kolejną wizytę w Oban...szkocką stolicę owoców morza....:)

No, ale tym czasem czekam na ciąg dalszy..;) 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Momi, witaj!!!

Czy ty jeszcze jesteś w PL, czy już u siebie?

Fajnie, że coraz więcej się tu pojawia wielbicieli Alaski.

Co do łososia, to u nas szkocki wędzony jest sporo droższy od norweskiego, ale nie mam żadnej gwarancji czy to dziki, czy hodowlany.

Kupując zapuszkowanego przyznam się, że nie zwracałam uwagi na kraj pochodzenia. Aż wierzyć mi się nie chce, że można u nas kupić w puszce alaskańskiego?????

Po powrocie rozmawiałam z przyjaciółką z Nowego Jorku i ona mówiła, że u nich jest jakiś sklep Cosco, czy coś takiego i tam są dzikie z Alaski, ale cena wysoka!!!

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap