Asisko, damian, bea, Tonder dziękuję i zapraszam na dalsze zwiedzanie.
Pokaz tanczących fontann dobiegł końca. Zauroczeni widowiskiem jeszcze chwilę siedzimy nad wodą, zastanawiamy się czy zostać na kolejne widowisko. Tak bardzo nam się podobało , ale w planach mamy dzisiaj zjedzenie laksy na Pasar Malan, który ma być dzisiaj przy naszym hotelu. Jak zostaniemy na kolejne pokazy, laksa przejdzie mi bokiem, a przecież to miał być mój numer 1 w Malezji. Wracamy więc do hotelu
Udajemy się do stacji KLCC, stajemy w kolejce po bilet, przechodzimyna peron, podjeżdża nasz pociąg i
odliczamy 5 stacji i już jesteśmy na KL Sentral. jeszcze tylko mały spacerek i mamy nadzieję zobaczyć tradycyjny Pasar Malan
Najpierw jednak parę słów o poruszniu się po KL, bo nie jest to takie proste *crazy*.
Kuala Lumpur nie jest miastem sworzonym dla pieszych, rowerzystów i tym podobnych, co to tylko przeszkadzają w płynnym ruchu ulicznym . Chcesz gdzieś dotrzeć - masz tanie środki transportu publicznego, taksówki lub swój pojazd. Pieszo i tak nie dasz rady, nie wysilaj się!!!! (o tym i tak nie dotrzesz , o mały włos sami się nie przekonaliśmy ).
Najszybciej i najprościej jest poruszać się LTR, monorailem i KTM, bilety są tanie i kupujemy je w automatach na stacjach (dobrze mieć hotel niedaleko serca wszelkiej komunikacji, czyli KL Sentral. Unikamy przesiadek na różne środki transpotu) Można też jeździć autobusami miejskimi (są 2 linie, bilety trochę droższe niż na LTR i KTM), ale czas podróży znacznie nam się wydłuża. Taksówki, nie są drogie, ale podobno taksówkarze potrafią "wycinać" turystów, szczególnie wioząc ich do tych najpopularniejszych atrakcji. My tego nie potwierdzamy. Nasz kontakt z taksówkarzem (jak już wcześniej pisałam) był zaskakująco uczciwy i tego się będę trzymała
Dochodzimy do uliczki, przy której miał być lokalny Pasar Malan- czyli targ nocny. Okazuje się, że będzie jutro, ale okoliczne restauracje pracują w pełni. Robimy mały rekonesans i wybieramy rodzinną restauracyjkę prowadzoną przez muzułmanki, na szczęście jedna z nich mowi po angielsku, nie mamy więc problemu z zmówieniem *yahoo*. Czekamy na jedzonko, obserwujemy toczące się życie i jak już dostajemy pyszne papu to zapominamy zrobić focie .
Laksa, czyli zupa na bazie ryby, limonki, mleka kokosowego, pasty curry z makaronem ryżowym i krewetkami była pyszna i szczerze ją polecam każdemu kto będzie w KL.
Nasi melak- czyli ryż gotowany w mleku kokosowym podawany z sosem sambal, orzeszkami, ogórkiem i kawałkami ryby to też mistrzostwo świata. *ok*. Wszystko dużo ładniej podane niż na Bali, rachunek też sporo niższy .
Anusia w Dubaju nie widziałam, w Singapurze wygląda to inaczej bo są laserowe obrazy. Tutaj jest tylko muzyka i woda, efekt jest niesamowity, ale widoczny tylko na filmik, a ja nie umiem wklejać filmików . Zdjęcia nawet w odrobinie nie oddają efektu.
I biegusiem na KL Sentral. Tym razem idziemy na KTM, ktora dowiezie nas do samych jaskiń. Kupujemy bilet za 2 RM i przechodzimy na perony KTM. POciąg jeździ co 20 min, a dojaz do Batu Caves trwa jakieś 40 min.
Na peronach znajdziemy takie obrazki
Malezja konstytucyjnie to kraj muzułmański, w którym obok prawa stanowionego obowiązuje również prawo szariatu. Mamy więc wydzielone miejsca tylko dla kobiet, gdzie mężczyźni nie mają prawa przebywać. Oczywiście nie wszysci stosują się do zakazu. Pan w tle jakiś niedouczony, czy może inna odmiana słynnego Wursta
Cudne te kolory ! I tak klimatycznie!
Bea
Cudne te KL w Twoim wydaniu
Asisko, damian, bea, Tonder dziękuję i zapraszam na dalsze zwiedzanie.
Pokaz tanczących fontann dobiegł końca. Zauroczeni widowiskiem jeszcze chwilę siedzimy nad wodą, zastanawiamy się czy zostać na kolejne widowisko. Tak bardzo nam się podobało , ale w planach mamy dzisiaj zjedzenie laksy na Pasar Malan, który ma być dzisiaj przy naszym hotelu. Jak zostaniemy na kolejne pokazy, laksa przejdzie mi bokiem, a przecież to miał być mój numer 1 w Malezji. Wracamy więc do hotelu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Udajemy się do stacji KLCC, stajemy w kolejce po bilet, przechodzimyna peron, podjeżdża nasz pociąg i
odliczamy 5 stacji i już jesteśmy na KL Sentral. jeszcze tylko mały spacerek i mamy nadzieję zobaczyć tradycyjny Pasar Malan
Najpierw jednak parę słów o poruszniu się po KL, bo nie jest to takie proste *crazy*.
Kuala Lumpur nie jest miastem sworzonym dla pieszych, rowerzystów i tym podobnych, co to tylko przeszkadzają w płynnym ruchu ulicznym . Chcesz gdzieś dotrzeć - masz tanie środki transportu publicznego, taksówki lub swój pojazd. Pieszo i tak nie dasz rady, nie wysilaj się!!!! (o tym i tak nie dotrzesz , o mały włos sami się nie przekonaliśmy ).
Najszybciej i najprościej jest poruszać się LTR, monorailem i KTM, bilety są tanie i kupujemy je w automatach na stacjach (dobrze mieć hotel niedaleko serca wszelkiej komunikacji, czyli KL Sentral. Unikamy przesiadek na różne środki transpotu) Można też jeździć autobusami miejskimi (są 2 linie, bilety trochę droższe niż na LTR i KTM), ale czas podróży znacznie nam się wydłuża. Taksówki, nie są drogie, ale podobno taksówkarze potrafią "wycinać" turystów, szczególnie wioząc ich do tych najpopularniejszych atrakcji. My tego nie potwierdzamy. Nasz kontakt z taksówkarzem (jak już wcześniej pisałam) był zaskakująco uczciwy i tego się będę trzymała
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Dochodzimy do uliczki, przy której miał być lokalny Pasar Malan- czyli targ nocny. Okazuje się, że będzie jutro, ale okoliczne restauracje pracują w pełni. Robimy mały rekonesans i wybieramy rodzinną restauracyjkę prowadzoną przez muzułmanki, na szczęście jedna z nich mowi po angielsku, nie mamy więc problemu z zmówieniem *yahoo*. Czekamy na jedzonko, obserwujemy toczące się życie i jak już dostajemy pyszne papu to zapominamy zrobić focie .
Laksa, czyli zupa na bazie ryby, limonki, mleka kokosowego, pasty curry z makaronem ryżowym i krewetkami była pyszna i szczerze ją polecam każdemu kto będzie w KL.
Nasi melak- czyli ryż gotowany w mleku kokosowym podawany z sosem sambal, orzeszkami, ogórkiem i kawałkami ryby to też mistrzostwo świata. *ok*. Wszystko dużo ładniej podane niż na Bali, rachunek też sporo niższy .
Wystarczy atrakcji na dzisiaj, idziemy spać.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Fane fontanny, może nie takie okazałe jak np w Dubaju czy Sin ale i tak fane
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Anusia w Dubaju nie widziałam, w Singapurze wygląda to inaczej bo są laserowe obrazy. Tutaj jest tylko muzyka i woda, efekt jest niesamowity, ale widoczny tylko na filmik, a ja nie umiem wklejać filmików . Zdjęcia nawet w odrobinie nie oddają efektu.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zając ale ja nie chodzę o 15.00 spać, czekam na rozwój akcji
Bea
Kolejny dzień zaczynamy od zwiedzania jaskiń.
No to śniadanko
I biegusiem na KL Sentral. Tym razem idziemy na KTM, ktora dowiezie nas do samych jaskiń. Kupujemy bilet za 2 RM i przechodzimy na perony KTM. POciąg jeździ co 20 min, a dojaz do Batu Caves trwa jakieś 40 min.
Na peronach znajdziemy takie obrazki
Malezja konstytucyjnie to kraj muzułmański, w którym obok prawa stanowionego obowiązuje również prawo szariatu. Mamy więc wydzielone miejsca tylko dla kobiet, gdzie mężczyźni nie mają prawa przebywać. Oczywiście nie wszysci stosują się do zakazu. Pan w tle jakiś niedouczony, czy może inna odmiana słynnego Wursta
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Bea, zapomniałaś o różnicy czasu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/